-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Cytaty z tagiem "wiedźmin" [161]
[ + Dodaj cytat]Wiedźmin spotykał w życiu złodziei wyglądających jak rajcy miejscy, rajców wyglądających jak proszalne dziady, nierządnice wyglądające jak królewny, królewny wyglądające jak cielne krowy i królów wyglądających jak złodzieje.
- I co? - nie wytrzymał poeta. - Co jest na tym polu?
- Ano - Dhun uniósł głowę, podrapał się za uchem. -Ano, grasuje tam diaboł.
- Co? - parsknął Jaskier. - Co takiego?
- Przecie mówię. Diaboł.
- Jaki diaboł?
- A jaki ma być? Diaboł i tyle.
- Diabłów nie ma!
- Nie wtrącaj się, Jaskier - rzekł Geralt spokojnym głosem. - A wy mówcie dalej,mości Dhun.
- Przecie mówię: diaboł.
- To już wiem. - Geralt, gdy chciał, potrafił być niesłychanie cierpliwy. - Powiedzcie, jak wygląda, skąd się wziął, w czym wam przeszkadza. Po kolei, jeśli łaska.
- Ano - Dhun uniósł sękatą dłoń i jął wyliczać, po kolei odginając palce, z wielkim trudem. - Po kolei, jako żywo, mądry z was człek. Ano, tak. Wygląda to on, panie, jak
diaboł, wypisz wymaluj diaboł. Skąd się wziął? Ano znikąd. Bęc, trzask, prask i patrzym: diaboł. A przeszkadzać
to on nam po prawdzie nie zanadto przeszkadza. Bywa nawet, że pomaga. - Pomaga? - zarechotał Jaskier, usiłując wyciągnąć muchę z piwa. - Diabeł?
- Nie wtrącaj się, Jaskier. Mówcie dalej, panie Dhun. W jaki to sposób pomaga wam ten, jak powiadacie...
- Diaboł - powtórzył z naciskiem kmieć. - Ano, pomaga tak: grunt użyźnia, glebę wzrusza, krety tępi, ptaki płoszy, rzepy i buraków dogląda. A i liszkę, co się w kapuście
lęgnie, zjada. Ale
kapustę takoż po prawdzie zjada. Nic, ino by żarł. Jak to diaboł.
Jaskier znowu zarechotał, po czym pstryknął palcami i strzelił zmoczoną w piwie muchą w kota śpiącego przy palenisku. Kot otworzył jedno oko i spojrzał na barda z
wyrzutem.
- Wszelakoż - rzekł spokojnie wiedźmin - gotowiście mi zapłacić, by pozbyć się tego diabła, czy tak? Innymi słowy, nie chcecie go w okolicy?
- A któżby - Dhun spojrzał na niego ponuro - chciał diaboła na ojcowiźnie?
Po czterdziestu dwu latach bycia wilkołakiem - powiedział , napotykając wzrok wiedźmina - wręcz wypadało wreszcie kogoś zagryźć.
Północ blisko, ogień przygasa. Posiedzę jeszcze, zawsze najlepiej układało mi się rymy przy dogasającym ogniu. A potrzebuję dla mojej ballady tytułu. Ładnego tytułu.
- Może "Kraniec świata"?
- Banalne - parsknął poeta. - Nawet jeśli to faktycznie kraniec, trzeba to miejsce określić inaczej. Metaforycznie. Zakładam, że wiesz, co to metafora, Geralt? Hm... Niech
pomyślę... "Tam, gdzie..." Cholera. "Tam, gdzie..."
- Dobranoc - powiedział diabeł.
Hej, ty tam! – zaryczał, biorąc się pod boki. – Smoku chędożony! Słuchaj, co ci rzeknie herold! Znaczy się ja! Jako pierwszy honorowo weźmie się za ciebie obłędny rycerz Eyck z Denesle! I wrazi ci kopię w kałdun, wedle świętego zwyczaju, na pohybel tobie, a na radość biednym dziewicom i królowi Niedamirowi! Walka ma być honorowa i wedle prawa, ziać ogniem nie lza, a jeno konfesjonalnie łupić jeden drugiego, dopokąd ten drugi ducha nie wyzionie albo nie zemrze! Czego ci życzymy z duszy, serca! Pojąłeś smoku?
Nigdy nie mogłem zrozumieć, dlaczego u was, ludzi, większość przekleństw i obelg nawiązuje do sfer erotyki? Przecież seks jest piękny i kojarzy się z pięknem, radością, przyjemnością. Jak można nazwy narządu płciowego używać w charakterze wulgarnego synonimu...
- Coś się skończyło - powiedział zmienionym głosem Jaskier.
- Coś się zaczyna - zawtórował mu Yarpen Zigrin.
- Chciałbym usłyszeć opis... królewny. - Velerad zerwał się z krzesła.
- Królewna wygląda jak strzyga! - wrzasnął. - Jak najbardziej strzygowata strzyga, o jakiej słyszałem! Jej wysokość królewska córka, przeklęty nadbękart, ma cztery łokcie wzrostu, przypomina baryłę piwa, ma mordę od ucha do ucha, pełną zębów jak sztylety, czerwone ślepia, rude kudły! Łapska, opazurzone jak u żbika, wiszą jej do samej ziemi! Dziwię się, że jeszcze nie zaczęliśmy rozsyłać jej miniatur po zaprzyjaźnionych dworach! Królewna, niech ją zaraza udusi, ma już czternaście lat, czas pomyśleć o wydaniu jej za jakiegoś królewicza!
Spali na uschniętych paprociach, bardzo blisko siebie, zwyczajem driad. W środku nocy Braenn objęła go, przytuliła się mocno. I nic więcej. Objął ją. I nic więcej. Była driadą. Chodziło tylko o ciepło.
W uśmiech radosny powinieneś stroić zatem lica, nie zaś w grymas mroczny i posępny, z którym, uwierz mi, wyjątkowo ci nie do twarzy, wyglądasz z nim po prostu jak człowiek na ciężkim kacu, który na domiar struł się zakąską i nie pamięta, na czym i kiedy złamał ząb ani skąd te ślady nasienia na spodniach.