-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Cytaty z tagiem "thomas mann" [5]
[ + Dodaj cytat]Uszczęśliwia cię złudzenie stałego, prostego, nie rozproszonego, kontemplacyjnie w siebie zwróconego życia, złudzenie należenia zupełnie do siebie; gdyż człowiek skłonny jest chwilowy ten stan - czy jest on pogodny, czy chaotyczny, spokojny, czy namiętny - uważać za prawdziwy i trwały stan swego życia i zwłaszcza każde szczęśliwe ex tempore czynić natychmiast w swej fantazji piękną regułą i niezłomnym zwyczajem, choć właściwie jest przecie skazany żyć bez przygotowania i pod względem moralnym z dnia na dzień.
Interesujący, przy temacie Śmierci w Wenecji jest również sposób, w jaki Mann i Visconti postrzegają wodne odmęty – morza, jeziora, rzeki. U niemieckiego pisarza już w Buddebrookach zachodzi opozycja między bezpiecznym wygrzewaniem się na piaszczystych wydmach Travemunde a bezkresnym,niepokojącym morzem, które przypomina Thomasowi Buddenbrookowi jego śmiertelność, w Śmierci w Wenecji zaś wszelkie mitologiczne analogie do rzek Hadesu wydają się odpowiednie w stosunku do demonicznych wód kanału.
Filmy Viscontiego, podobnie jak zakorzeniona w tradycji XIX-wiecznego realistycznego opisu proza Manna, cechuje niesamowita, maniacka wręcz dokładność w obrazowym kreowaniu świata. Tak jak Mann szczegółowo opisuje tapety, bukiety kwiatów, rzeźby i dzieła sztuki, jako przedmioty charakteryzujące bohaterów i ich otoczenie, Visconti, legendarnie drobiazgowy (jak w przypadku bukietu róż na planie Zmysłów, który niewłaściwie dobrany przez scenografa nie przypadł do gustu reżyserowi i opóźnił zdjęcia) w pełen
maestrii sposób komponuje kadry swoich filmów, kontrolując najdrobniejsze elementy.
25 kwietnia, 1945 roku, roku spełniającego się przeznaczenia, opór nasz na zachodzie kraju załamuje się widocznie i całkowicie. Oficjalne dzienniki, na wpół już swobodne, piszą prawdę. Pogłoska, podsycana radiowymi komunikatami wroga i opowiadaniami uciekinierów, nie zna żadnej cenzury i roznosi wieść o poszczególnych wydarzeniach gwałtownie się rozszerzającej katastrofy na jeszcze przez nią nie ogarnięte, nie wyzwolone jeszcze tereny Rzeszy, aż tu, do mojej samotni. Powiadam: hańba nasza! Bo czyż to jedynie hipochondria, wmawiać sobie, że wszystko co niemieckie, a więc i duch niemiecki i myśl niemiecka, słowo niemieckie dotknięte zostały również tym hańbiącym zdemaskowaniem i również zostały strącone w otchłań podejrzliwości. Czyż chorobliwa to jedynie skrucha, zadawać sobie pytanie, jak w ogóle w przyszłości Niemcy, w jakiejkolwiek swej postaci, będą się mogły odważyć na zabranie głosu w jakiejkolwiek ludzkiej sprawie? Gdyby nawet nazwać to wszystko co tu wyszło na światło dzienne ujawnieniem najmroczniejszej możliwości natury ludzkiej w ogóle, to jednak właśnie Niemcy, dziesiątki, setki tysięcy Niemców dokonały tego, przed czym ludzkość się wzdryga, a wszystko co żyło na modłę niemiecką, stanęło oto przed światem jako obrzydliwość i jako przykład zła. Jakże będzie można przynależeć do narodu, którego historia ciężarna jest tak ohydną klęską, do narodu obłąkanego z własnej przyczyny i wypalonego duchowo. [...]
Przekleństwo! Przekleństwo niszczycielom, co to wprowadzili do szkoły Zła ten pierwotnie poczciwy, rzetelny, nazbyt jedynie pojętny, nazbyt chciwie karmiący się teoriami gatunek ludzki.