-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński13
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać347
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Cytaty z tagiem "spokój" [442]
[ + Dodaj cytat]Noc. Gwiazdy i księżyc beznamiętne, niewzruszone, wieczne. Ich niewzruszoność spływa po trosze na mnie. Przynoszą pociechę. Dzięki nim smutek człowieczy nie jest tak głęboki i dojmujący. Na księżyc i gwiazdy przenoszę nieco mojej dawnej wiary w Boga i uświadamiam sobie, że spokój zdobywamy, godząc się ze śmiercią. Życie jest krótkie. Cierpienie ma swój kres.
Na cmentarzach jest spokojnie. Tak jest zawsze, niezależnie od czasów.
Nie wiem, czy to moja szczególna cecha, lecz rzadko czuję coś prócz szczęścia, będąc w pokoju zmarłego, jeśli tylko nie towarzyszy mi oszalały z bólu czy rozpaczający żałobnik." - Nelly Dean
(...)postanowiłam kierować się w życiu maksymą, że nic nie dzieje się bez przyczyny, i choć wiem, że to bzdura, łatwiej mi zachować spokój.
a daleko w tle osad nieba zatonął w miejscu, gdzie cała boleść słowa "jestem" rozpływa się w błękitnym spokoju.
Powiedział głośno.
- Ocean.
Miała powagę w duszy, głębokość uczuć, niezłomną wolę i rozum; (...) ze swej cichej twarzy, jasnych warkoczów, z niewysłowionego spokoju i uroku wysmukłej postawy do starożytnej Psyche była podobną.
Siedziałam tam tak i siedziałam, i do głowy przyszła mi ta myśl: "To będzie musiało wystarczyć i już. Ja sama. Dzieci. Niech czas po prostu sobie płynie". I już nie było mi smutno, w każdym razie nie tak potwornie smutno. Nie potrafiłam sobie przypomnieć, kiedy po raz ostatni nie dręczyło mnie, że zaraz powinnam znowu się za coś zabrać. Kiedy nie musiałam wyciskać ostatniej kropli z danego dnia jak z cytryny. Albo przeprowadzać śledztwa, skąd ten dziwny hałas z lodówki.
Strasznie bym chciała powiedzieć, że z tego siedzenia i myślenia wyszło coś cudownego. Ale nie wyszło, w każdym razie nie wyszło nic wielkiego. To znaczy pewnie przybyło mi w tyłku i nie tylko tam. Ale czułam, że rodzi się coś, co nazwałabym rozjaśnieniem umysłu. Poczucie, że teraz powinnam przede wszystkim poszukać spokoju.
"Trzeba teraz postępować z wyczuciem", pomyślałam, gwałtownie mrugając. "Bo to jest czas, który domaga się wyczucia. Inni się nie liczą, liczymy się tylko my troje - ja, Billy i Mabel. Będziemy czuć wiatr we włosach i krople deszczu na twarzach - i to wystarczy. Najważniejsze to cieszyć się z ich dorastania. Nie wolno mi tego przeoczyć. Ani się obejrzę, jak odejdą".
Zagapiłam się dramaycznie w jakiś daleki punkt, bo w głowie wykwitła mi kolejna epokowa myśl: "Jestem samotna, a jednak dzielna", gdy nagle dotarło do mnie, że gdzieś tam gdacze telefon. Tylko gdzie?
A jednak powracała doń, ze smętnym szeptem, fala słodkich pokus życia, które zawsze od siebie odpychał- utracony ocean. "Czyżby to wszystko było jednak takie bliskie?..." Dopiero teraz zorientował się, że odsuwał na później, ku starości- na "kiedy będzie czas"- wszystko, co umila życie człowieka. Jak gdyby naprawdę któregoś dnia można było znaleźć ów czas, jak gdyby naprawdę u kresu żywota można było zdobyć ów wymarzony, błogosławiony spokój. Ale spokoju nie ma.
Coś się zmieniło na jego twarzy. Wyglądał starzej, spokojniej, smutniej i nagle nie mogłam sobie przypomnieć, jaki był jeszcze kilka chwil temu. Każde z nas poniosło stratę – to była najprawdziwsza prawda. Nic innego się nie liczyło.