-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik252
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Cytaty z tagiem "rincewind" [61]
[ + Dodaj cytat]
- Kupiłem go w sklepie. - usprawiedliwił się Dwukwiat. - Powiedziałem, że szukam podróżnego kufra.
- I taki własnie ci się dostał - mruknął Rincewind.
- Jest wyjątkowo lojalny.
- Tak. Jeśli właśnie lojalności oczekujesz od walizki...
Uciekający Rincewind wpadł na polankę, po której kręciło się kilka rozzłoszczonych wilków. Wykładowcy z Niewidocznego Uniwersytetu, zawsze wytykający mu brak talentów do lewitacji, byliby zdumieni szybkością, z jaką Rincewind dopad i wspiął się na najbliższe drzewo, na pozór wcale go nie dotykając.
Nie zwariowałeś - uspokoił sam siebie. - Nie zacząłeś rozmawiać z drzewami, nawet kiedy drzewa z tobą rozmawiały.
-Wchodzimy wyżej. Trzymajcie się.
-Czego?-spytał Rincewind.
-No... po prostu wykazujcie ogólną niechęć do spadania.-wytłumaczył Belafon.
Rincewind walczył tak, jak walczył zawsze: nieumiejętnie, nieuczciwie i bez żadnej taktyki, jednak ze sporą dozą szybkości i energii. Nie dawał przeciwnikowi czasu, by zorientował się, że walczy z niezbyt dobrym ani silnym zapaśnikiem. Była to rozsądna strategia i często przynosiła efekty.
Bagaż cofnął się trochę. Był przyzwyczajony do grozy, terroru, przerażenia i paniki.
Nadrektor wstał i otrzepał kolana.
-Oho-powiedział, widząc zbliżającą się niewysoką postać.-Jest już ogrodnik z drabiną. Dziekan wisi na żyrandolu, Modo.
-Zapewniam, że jest mi tu całkiem wygodnie-odezwał się głos z okolic sufitu.-Może ktoś zechciałby podać moją herbatę?
-Byłem zdumiony, gdy pierwszy prymus zdołał jednak zmieścić się do kredensu-dodał Ridcully.-To niezwykłe, jak człowiek potrafi się złożyć.
-Ja tylko... sprawdzałem srebra-odpowiedział mu głos z głębin kredensu.
Bagaż uchylił wieko. Kilku magów odskoczyło gwałtownie.
Ridcully obejrzał zęby rekina powbijane tu i ówdzie w drewno.
-Zabija rekiny, mówiłeś?
-Tak-potwierdził Rincewind.-Czasami wyciąga je na brzeg i skacze po nich.
Ridcully był pod wrażeniem.
Niedoświadczony więzień natychmiast rzuciłby się do ucieczki. Ale Rincewind ukończył studia doktoranckie na kierunku pozostawania przy życiu. Wiedział, że w takich sytuacjach najlepszym rozwiązaniem jest uwolnienie wszystkich więźniów. Potem należy klepnąć każdego z nich w ramię, szepnąć "Szybko! Idą po ciebie!", a następnie usiąść w miłym i spokojnym miejscu, dopóki pogoń nie zniknie w oddali.
Rincewind westchnął i zajrzał w głąb swego umysłu. Zaklęcie odpowiedziało spojrzeniem.
- Będzie dobrze. Nie ma zmartwienia.
To była zadziwiająca fraza. Praktycznie rzecz biorąc, magiczna sama w sobie. Po prostu... sprawiała, że wszystko stawało się lepsze. Rekin odgryzł ci nogę? Nie ma zmartwienia. Poparzyła cię meduza? Nie ma zmartwienia! Jesteś trupem? Będzie dobrze, nie ma zmartwienia. Co dziwne, to chyba działało.
-Brzmi to jak nazwa, która kojarzy się z serem. Znaczy: funt dojrzałego rincewinda... dobrze się układa na języku.