-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik235
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Cytaty z tagiem "abp sheen" [15]
[ + Dodaj cytat]Wolność jest nie tyle przyrodzonym prawem, co osiągnięciem. Rodzimy się z wolnością wyboru, ale jej używanie czyni nas niewolnikami lub wolnymi ludźmi.
Człowiek, którego dusza cierpi udrękę, może znaleźć upodobanie w słuchaniu o mękach innych ludzi albo w oglądaniu takich sytuacji na ekranie, aby choć na chwilę zapomnieć o własnym wewnętrznym piekle.
Dlaczego tak się dzieje, że gdy podamy dwóm osobom silny argument intelektualny na rzecz wiary, jedna z nich go przyjmie, a druga - nie? Przecież skoro przyczyna jest identyczna, to skutek również powinien być ten sam, a jednak tak nie jest. Musi istnieć inny czynnik, który sprawia, że jeden człowiek przyjmuje prawdę, a drugi ją odrzuca: znajduje się on w umyśle dotkniętym przez prawdę. Światło rzucone na ścianę wygląda inaczej niż światło skierowane w stronę okna. Podobnie, owym czynnikiem x, który sprawia, że w jednym przypadku Boża prawda zostaje przyjęta, a w drugim - odrzucona, jest wola. Święty Tomasz ujął to w wyrafinowany sposób: 'Boskie rzeczy znane są ludziom na różne sposoby zgodnie z różnorodnością ich postaw. Ludzie dobrej woli postrzegają Boskie rzeczy przez pryzmat Prawdy; ci, którym brak dobrej woli, postrzegają je w zagmatwany sposób, który sprawia, że powątpiewają i zdaje im się, że są w błędzie'.
To, co człowiek zechce zaakceptować w sposób intelektualny, zależy w dużej mierze od tego, kim jest lub kim pragnie być. Wola, zamiast uznać prawdę przedstawianą umysłowi, może ją blokować i odpierać. Boska pogoń za ludzkim umysłem skazana jest na porażkę, chyba że umysł również goni za dobrocią.
Jeśli hodujesz kwiaty, to czy przesadzanej do gruntu sadzonki nie umieszczasz w cieniu, by mogła pobyć przejściowo w ciemności, żeby mogła się zahartować? Jak często smutek wydobywa z nas jakąś ukrytą dotąd hojność lub uruchamia jakieś niezwykłe pokłady siły?
Nie jesteśmy jeszcze tym, czym się stać możemy.
Jesteśmy eucharystycznymi kapłanami. Obserwuj kapłana odprawiającego Mszę Świętą, a będziesz mógł powiedzieć, jak traktuje on dusze w konfesjonale, jak posługuje chorym i ubogim, czy jest, czy też nie jest zainteresowany nawracaniem ludzi, czy bardziej chce zadowolić Pana Biskupa, czy raczej Pana Boga, jak skutecznie zaszczepia cierpliwość i pogodzenie się u tych, którzy cierpią, czy jest zarządcą, czy raczej pasterzem, czy kocha bogatych, czy raczej bogatych i biednych, czy wygłasza koniunkturalne kazania, czy raczej głosi słowa Chrystusa. Moralny rozkład kapłaństwa rozpoczyna się od braku żywej wiary w Boską Obecność i od tej samej wiary bierze też początek świętość kapłaństwa.
Grzech to jedyna rzecz, do której współczesna cywilizacja nie zamierza się przyznać. Uważa bowiem, że nie jest zdolna do grzechu, a winę ponosi nie człowiek, który narusza prawo moralne, lecz prawo moralne, które w jej mniemaniu nie nadąża za swoją epoką. W rezultacie sensualizm wcześniejszego pokolenia wydaje się błahostką Słowa takie jak posłuszeństwo i czystość, które kiedyś uważano za święte, obecnie, w erze doznań cielesnych, uznaje się za przejaw słabości lub ograniczenie wolności. Jeśli miałbym znaleźć obraz najlepiej opisujący naszą cywilizację, powiedziałbym, że znajdujemy się w sferze półcienia, czyli w miejscu, w którym światło blednie, a zaczyna się mrok.
Nikt nigdy nie kochał Jezusa tak jak Maryja; dlatego nikt nigdy nie cierpiał za Jezusa tak jak Maryja.
Człowiek musi odpowiedzieć w sposób dobrowolny na Bożą inicjatywę, lecz to wymaga obumarcia dla niższej egzystencji grzechu, egoizmu, pychy i pożądliwości. Bycie chrześcijaninem nie jest tożsame z czytaniem religijnych książek, śpiewaniem hymnów i byciem uprzejmym dla bliźnich; tożsame jest ono z udziałem w Boskości, która po raz pierwszy przyszła do nas w Betlejem. Możemy się począć w naszym podźwigniętym ku Bogu człowieczeństwie, ponieważ Bóg upokorzył się, by przyjąć naszą ludzką naturę. Gdy przeniknie nas to Chrystusowe życie, porusza nasz intelekt, dając nam prawdę, której sam rozum pojąć nie może, dając nam impuls i siłę do czynienia dobra, których sami nie bylibyśmy w stanie wykrzesać. Są to zatem, w najprawdziwszym znaczeniu tego słowa, ponowne narodziny, choć tym razem rodzimy się nie z ciała, lecz z Ducha. Jak powiedział pewien człowiek: Obecnie wszyscy jesteśmy jajkami, ale nie możemy po prostu trwać jako przyzwoite jajka. Albo wyklujemy się ku Boskości, albo zgnijemy.
Jeśli w twoim życiu kiedykolwiek była chwila, w której piękne, szlachetne uczucie sprawiło, że poczułeś, jakbyś znalazł się w siódmym niebie, jeśli kiedykolwiek w twoim życiu był czas, w którym szlachetna miłość pięknego ludzkiego serca wprawiła cię w ekstazę, jeśli w twoim życiu był czas, w którym naprawdę kochałeś ludzkie serce, proszę cię, zastanów się, czym musi być zjednoczenie z wielkim Sercem Miłości. Jeśli ludzkie serce z całym swoim pięknym, szlachetnym, chrześcijańskim bogactwem może tak zachwycać, tak wywyższać i wprawiać nas w taką ekstazę, jakież musi być wielkie Serce Chrystusa? Jeśli iskra jest tak jasna, jakiż musi być płomień?
Część ludzi uważających się za ateistów nie neguje istnienia przyczyny, lecz jedynie ją ignoruje. Inni z kolei utożsamiają ateizm z prawem wszechświata, tak jakby mogło istnieć prawo bez prawodawcy. Jest jednak wielce wątpliwe, czy w ogóle są ateiści, dla których negowanie istnienia Boga implikuje założenie, że wszechświat sam jest przyczyną swojego powstania. Takie twierdzenie jest logicznie niemożliwe, ponieważ gdyby wszechświat stworzył sam siebie, musiałby poprzedzać własne istnienie, aby powołać siebie do życia - a to jest nonsens.