cytaty z książek autora "Magda Knedler"
Zdarza się, że kogoś bardzo lubimy, ale go nie kochamy. I zdarza się, że kogoś bardzo kochamy, ale go nie lubimy i po pewnym czasie zaczynamy rozumieć, że życie z nim jest niemożliwe. Bo jednak łatwiej żyje się z kimś, kogo lubimy. Z kim potrafimy normalnie rozmawiać. O głupotach. O naleśnikach i idiotycznym filmie. Bez szarpaniny, bez tych wszystkich dziwnych emocji, o których istnieniu wcześniej nie miałam pojęcia. Dopóki nie poznałam ciebie. Dlatego... Wybacz mi, ale muszę znaleźć kogoś, kogo polubię. Nawet jeśli nigdy nie pokocham go tak mocno, jak ciebie.
Bożonarodzeniowy nastrój panował tutaj już od początku grudnia i wtłaczał człowieka w inną rzeczywistość, w kolorowy bezczas wypełniony śpiewem i zapachem korzennego ciasta.
Kiedy patrzysz na drugiego człowieka, nigdy tak do końca nie wiesz, co może zrobić, co naprawdę o tobie myśli i co zamierza. Nawet jeśli się wydaje, że jego intencje są szczere.
Źródłem siły człowieka jest zawsze dom rodzinny, bezpieczna przystań, kotwica. Człowiek bez kotwicy jest jak samotny okręt wystawiony na łaskę kapryśnych fal. Kiedy świat wali się w gruzy, trzeba mieć miejsce, do którego się ucieka, wewnętrzny azyl wypełniony dobrymi myślami. Każdy człowiek ma prawo móc kiedyś powiedzieć: "Była taka przestrzeń, którą zwałem domem. Byli tam ludzie, którzy mnie kochali".
Myślała o sile kobiet, odwadze i determinacji, w jakie wyposażyła je natura, a jednocześnie o ich największej słabości. Kobietę najdotkliwiej można skrzywdzić, zadając cierpienie jej dziecku.
Kobiety to zupełnie inna historia. To wspólnota skomplikowanych osobowości, potężna grupa nieprzewidywalnych, fascynujących indywiduów, podlegająca nieustannym ocenom i wiecznej krytyce. I każda kobieta z osobna także jest dla siebie bezlitosna. Szukamy idealnego modelu, w który możemy się wpasować. Nigdy nie jesteśmy dość piękne i dość szczupłe, nie gotujemy wystarczająco dobrze i nie żyjemy w perfekcyjnie lśniących domach, nie nosimy nienagannie wyprasowanych sukienek, a fryzury pozostawiają wiele do życzenia. Za mało wspieramy, źle wychowujemy, jesteśmy za bardzo spięte lub niedostateczne skupione, za leniwe albo za ambitne, w ołówkowych spódnicach, wysokich obcasach i pończochach ze szwem - wyzywające, w szarych workowatych sukienkach - zaniedbane i uważające przestrzeń publiczną za swoją sypialnię. Zawsze coś jest źle. Za mało lub za bardzo, nigdy w sam raz. Świat nam to robi i same to sobie robimy. Wstydzimy się swojego ciała, ubrania, domu, a rzadko tego, co robimy i jak myślimy.
Nieszczęśliwy dom, w którym niczego nie było pod dostatkiem, oprócz milczenia.
Trzeba umieć stworzyć sobie własne małe niebo. Wewnętrzną salę balową, po której będzie się wirowało w szalonym tańcu z radości, że się w ogóle żyje.
Kobieta wydaje więc na świat człowieka, który w gruncie rzeczy jest dla niej kimś zupełnie obcym. Uczy się go, poznaje, kształtuje, ale dobrze, by robiła to mądrze, dając przestrzeń i wolność.
...każdy raz w życiu trafia na taki etap, z którego ani nie może się wycofać, ani pójść dalej. Przynajmniej przez jakiś czas.
(...)rozgrywamy swoje życie na wielu scenach i patrzą na nas tysiące ludzi. A tak naprawdę chodzi o chwile, kiedy zostajemy we dwoje i śpiewamy dla siebie swoje piosenki. Kiedy jesteśmy razem i kiedy na siebie czekamy. Na odłamki i zatrzymane kadry.
Wojna nauczyła mnie już, że niczego nie warto gromadzić, że najlepiej inwestować w samego siebie, swoje umiejętności, wykształcenie, w swoją wartość, bo tego nikt nie może odebrać. Żeby zniszczyć dom, wustarczy bomba, czołg albo odpowiednio zmienione praw. I znika dorobek życia. Być może faktycznie dom trzeba nosić w sobie.
(...) w wielu pieśniach snuto przerażające historie o ojcobóstwach i czasem myślałam, że nie zawsze chodzi o pragnienie władzy. Niekiedy po prostu narasta w człowieku gniew, całymi latami. Ma swoje źródło w upokorzeniach, krzywdach i strachu, w ich powtarzalności, w bezsilności wobec nich, na którą nie ma żadnego sposobu i ratunku. W niesprawiedliwości i braku nadziei. We wszechobecnym złu, na które odpowiedzieć można, jak się zdaje, tylko takim samym złem.
To prawda, że zaczęliśmy od nowa, ale od nowa nie zawsze znaczy z czystą kartą. Nie da się nas wyczyścić. Jesteśmy poorani bruzdami, poskręcani w środku, pełni żalu i gniewu, naznaczeni pamięcią. Walczymy. Ze wspomnieniami i ze sobą.
Wojna nauczyła mnie już, że niczego nie warto gromadzić, że najlepiej inwestować w samego siebie, swoje umiejętności, wykształcenie, w swoją wartość, bo tego nikt nie może odebrać. Żeby zniszczyć dom, wystarczy bomba, czołg albo odpowiednio zmienione prawo. I znika dorobek życia. Być może faktycznie dom trzeba nosić w sobie.
Kobieta pomaga kobiecie. I tak powinno być. Kobiety powinny być razem, czerpać z własnych doświadczeń, budować wspólnoty. Ufać sobie.
Dlaczego wciąż czytamy Dumę i uprzedzenie, choć od jej publikacji minęło dwieście lat? Bo pragniemy takich właśnie historii! O miłości. Z początku trudnej, ale pięknej, głębokiej i szczerej. O ludziach, którzy są niedoskonali, ale starają się - dla siebie nawzajem - wykrzesać ze swojego dalekiego od perfekcji charakteru iskierki lepszego "ja". Starają się zwalczyć swoje opory, słabości, przyzwyczajenia i ograniczenia! Starają się zwalczyć dumę i uprzedzenie! Chcą stanąć ponad społecznymi podziałami i nie patrzeć na siebie przez konwencjonalne klisze. Dlaczego ta historia wciąż ludzi tak bardzo wzrusza? Bo jest ponadczasowa! Bo w głębi serca każdy facet chce być Darcym, a każda kobieta Lizzie!
Wszystko łączą jakieś nici, nawet jeśli ich nie widać.
Nie jest ważne, w jakim miejscu człowiek żyje, ale z kim.
Z czasem sama myślałam o sobie jak o numerze - jak o jednym z wielu organizmów zredukowanych do odczuwania pierwotnych instynktów, odartym z tożsamości, myśli i emocji.
Ludzie potrafią zepsuć wszystko, nawet te najlepsze i najpiękniejsze rzeczy.
Przed śmiercią jeszcze raz przypomniała wnuczce, że ma nigdy nie słuchać tego, co mówią inni. Że zawsze powinna kierować się tylko tym, co podpowiada jej wewnętrzny głos. Nawet jeśli z początku wydaje się, że pierniczy potworne głupoty.
Kobietę najdotkliwiej można skrzywdzić,zadając cierpienie jej DZIECKU.
Życie to przecież suma chwil, które się wydarzyły, i zbiór idei, które planujemy zrealizować. Wspomnienia i marzenia.
Ludzie powinni przecież kochać się nawzajem. W przeciwnym razie po co żyją?
Nie, nie kłamała. Nie miała na to siły. Na obmyślanie kłamstwa potrzebne są dużo większe nakłady energii niż na mówienie prawdy.
W życiu chodzi o to, by dbać o ziemię, powietrze i wodę. Jesteśmy na ich łasce. A także to, by dbać o ludzi, których kochamy, i o tych, których wcale nie lubimy. By budować porozumienie. By zasłużyć na miłość. Bo jeśli zasługujemy na miłość, nie jesteśmy wcale tak nędzni i bezwartościowi, jak nam się wydaje.
(...) faktyczną władzę nad innymi może mieć tylko ten, kto ma wiedzę.