cytaty z książki "Piękni dwudziestoletni"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
... szaleństwo jest jedyną rzeczą, której można zaufać.
I z każdym dniem wiedziałem mniej, i z każdym dniem popadałem w rozpacz, że nigdy nie przeczytam tego, co powinienem przeczytać.
Świat dzieli się na dwie połowy, w jednej z nich jest nie do życia, w drugiej nie do wytrzymania.
Życie, które mi dano, jest tylko opowieścią; ale jak ja ją opowiem, to już moja sprawa. Jedynie o to mi chodzi.
List mi przysłałaś pewnego ranka,
Z bukietem białych róż.
A w tym liście mi napisałaś,
Że masz mnie w dupie już...
Książki warto pisać tylko wtedy, jeśli przekroczy się ostatnią granicę wstydu; pisanie jest rzeczą bardziej intymną od łóżka; przynajmniej dla mnie.
Ucieczka w śmieszność i groteskę stała się jedyną możliwością uniknięcia śmieszności: lepiej być błaznem grającym przed pełną salą niż Hamletem przemawiającym do pustych krzeseł.
Nigdy nie mogłem pojąć na czym polega nieszczęście literatury polskiej. Logicznie rzecz biorąc, mało który naród ma tak wiele szans na dobrą literaturę, jak my, Polacy. Mamy wszystko: nieszczęścia, mordy polityczne, wieczną okupację, donosicielstwo, nędzę, rozpacz, pijaństwo - czegóż jeszcze trzeba, na Boga? Żyjąc w Izraelu, mieszkałem z najgorszymi szumowinami, nigdy jednak nie spotkałem ludzi tak zrozpaczonych, zwierzęcych i nieszczęśliwych jak w Polsce.
-Do czego pan zmierza?
-Nie wiem; o to właśnie chodzi, że nie wiem. Wiem tylko, że będę biegł przez całą drogę; i że będę mówił cały czas.
Rozumu nie można zastąpić wiedzą o tym, jak należy myśleć.
Kiedy zapytali mnie, jaką rolę wyznaczyłem sobie w literaturze, odpowiedziałem, iż rolę świadka. Zapytano mnie, o jaki proces chodzi, powiedziałem, że jestem świadkiem procesu przeciw człowiekowi.
(...) a ja patrząc na śliczną buzię czytającej myślałem sobie: "Dlaczego ona nie moŜe zostać po prostu dziwką? Dlaczego musi jeszcze pisać?
Człowiek nie potrafi ocenić swoich błędów tak długo, jak opowiadanie leży w szufladzie biurka; trzeba je opublikować i zacząć wstydzić się za nie; to jest jedyna możliwość nauczenia się czegokolwiek na przyszłość.
Każdy z was powinien przez jakiś czas popracować dla tajnej policji, aby wyrobić sobie styl i jasność myślenia. Książki trzeba pisać tak jak donosy, pamiętając przy tym, że głupio napisany donos może zniszczyć przede wszystkim ciebie.
Była tam jedna dziewczyna, której nazwiska nie mogę sobie przypomnieć; pamiętam tylko, że była ładna wyjątkowo. Pewnego dnia odczytała nam fragment swojej prozy; była to opowieść o funkcjonariuszach bezpieki.
Panowie ci, po długich i serdecznych rozmowach, przekonywali więźniów, nad którymi została im powierzona opieka, iż ci działali niewłaściwie, i więźniowie rzucali im się na pierś z łkaniem wyrażając skruchę i obiecując poprawę. To wszystko co pamiętam z tego zjazdu; było tam wielu commies, ale nawet oni zachowywali pełne żenady milczenie, a ja patrząc na śliczną buzię czytającej myślałem sobie: „Dlaczego ona nie może zostać po prostu dziwką?
Dlaczego musi jeszcze pisać?
Ale być może dzieje się i tak, że w braku obietnicy kryje się największa nadzieja. Commies obiecali przecież wszystko: chleb, pracę, wolność, braterstwo; ale kto obiecuje wszystko, ten nie obiecuje naprawdę niczego.
To jest to, czego ci właśnie brakuje. Naucz się pracować z myślą, że nie może się udać. Tylko wtedy udaje się coś od czasu do czasu i naprawdę.
Promieniała jak Królewna Śnieżka po siedmiu skrobankach.
Ludzie wciąż jeszcze nie wiedzą, że w uczuciu
wdzięczności jest piekielnie dużo nienawiści.
Szkoła. Nauczyciel bada stopień inteligencji swoich uczniów. Wyjmuje z kieszeni białą chusteczkę.
Nauczyciel: - Kowalski - z czym ci się ta chusteczka kojarzy?
Kowalski: - Z dymem ognisk i mgłami.
Nauczyciel: - Dlaczego?
Kowalski: - Bo jesienią mam zawsze katar, a mgły i dymy z pastuszych ognisk widzimy najczęściej jesienią.
Nauczyciel: - Doskonale, Kowalski. Masz przed sobą przyszłość. Siadaj.
(do następnego) Rappaport. Z czym ci się ta chusteczka kojarzy?
Rappaport: - Z wakacjami.
Nauczyciel: - Dlaczego?
Rappaport: - Bo kiedy wyjeżdżam na obóz młodzieży katolickiej, to mama zawsze stoi na peronie i powiewa mi chusteczką.
Nauczyciel: - Doskonale, Rappaport. Masz przed sobą przyszłość. (do następnego) Sierzputowski - z czym ci się ta chusteczka kojarzy?
Z ostatniej ławki podnosi się ponury olbrzym. Pryszczaty. Widać, że mimo najszczerszych wysiłków woli nie udaje mu się przerobić jednej klasy w terminie krótszym jak trzy lata. Kamera najeżdża na twarz Sierzputowski.
Close up. Widać olbrzymi wysiłek myśli, malujący się na twarzy nieszczęsnego olbrzyma.
Sierzputowski: (bełkoce ku ogólnemu zadowoleniu) - Z dupą, panie profesorze.
Close up to the teacher.
Nauczyciel: - Z dupą? Chusteczka? Dlaczego?
Close up to Sierzputowski.
Sierzputwowski: (zwycięsko) - Bo mnie się wszystko z dupą kojarzy.
Jeśli nawet historia ta nie jest prawdziwa, jest ona prawdziwym zmyśleniem.
Udawanie obłędu nie jest rzeczą prostą, ale można się tego nauczyć, jeśli tylko ma się dość odwagi i charakteru. Najłatwiej jest symulować manię naśladowniczą; wymaga to jednak czasu. Kiedy widzimy, że zostało nam pieniędzy tylko na dwa tygodnie życia - zaczynamy.
Człowiek nie potrafi ocenić swoich błędów tak długo, jak opowiadanie leży w szufladzie biurka, trzeba je opublikować i zacząć wstydzić się za nie; to jest jedyna możliwość nauczenia się czegokolwiek na przyszłość, jeśli taka możliwość w ogóle istnieje.
Cokolwiek bym napisał, wszystko mi się kojarzy z pijaństwem.
[...] Barman dał mi dobry rachunek; sięgnąłem po popielniczkę, aby strząsnąć popiół, ale rozwścieczona córa Koryntu odsunęła popielniczkę.
- Dla takich gości jak ty szkoda nawet popielniczki - powiedziała.
- To ty to powiedziałaś - rzekłem i zgasiłem papierosa na jej policzku.
Absolutna bezradność pisarzy piszących o totaliźmie polega na tym, iż prawd przez nich napisanych nikt nie jest w stanie przyjąć.
(...) Był to piękny czas; byłem nareszcie sam, mogłem czytać, pisać, chodzić do teatru - ale nie wiedziałem, co mam robić najpierw. Kiedy zaczynałem pisać - zdawało mi się, że powinienem czytać, gdyż pomoże mi to w pisaniu; kiedy czytałem - zrywałem się i wybiegałem na miasto, gdyż wydawało mi się, że powinienem podglądać ludzi; rozmawiałem z ludźmi i wtedy znów wydawało mi się, że tracę czas na rozmowy, a przecież powinienem pisać; Chryste Panie, myślałem, że zwariuję".
Napisałem opowiadanie "Cmentarze"; opowiadanie dziecinne i nieudane; ale postanowiłem zbudować je na faktach autentycznych, gdyż jeszcze wtedy nie wiedziałem, że w prozie liczy się nie fakt, a tylko prawdziwe zmyślenie.
Nie miałem złudzeń; wiedziałem, że Polska interesuje ludzi tylko na zasadzie przedmieścia Rosji; sam nie interesuję się młodą prozą bułgarską czy rumuńską, nie mogłem przecież być aż na tyle śmieszny, aby żądać od ludzi, by nagle porzucili Camusa i Faulknera i poczęli interesować się młodą prozą polską.
Wymiar sprawiedliwości nie polega na pytaniu, kto jest winien, a kto nie; chodzi o to, aby mieć winnego.