cytaty z książki "Willa przy Perłowej"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Książki są pokarmem dla duszy, dla serca. Kolejne rozdziały są jak kęsy , którymi się delektujemym a one rozbudzają wyobraźnię. Książka smakuje, książkę można wąchać. Dzięki książkom ucieka się do innego świata, a czasem to bardziej potrzebne niż ciastka.
Tak, taki był jego plan. Wycieczka w Pieniny, a konkretnie w Gorce, miała pomóc mamie oderwać się od problemów. To, że willa pry ulicy Perłowej była w finansowych tarapatach, od kilku tygodni spędzało sen z powiek Grażynie.
Atrakcja została otwarta w dwa tysiące piętnastym roku. Można z niej było podziwiać malownicze wierzchołki Tatr, Pienin czy Jezioro Czorsztyńskie. Położona w pobliżu Dunajca, od dawna znajdowała się na liście turystycznych celów Adama, ale nigdy nie było mu po drodze.
Wiedziała, że Grażyna potrzebuje oddechu. Tak, była roztrzepana, ale miała też dobre serce, które w biznesie na dłuższą metę przestało być opłacalne, a z czasem zaczęło przynosić coraz większe długi.
Księgarenka przy ulicy Miłosnej była zamknięta. Żadnej kartki na drzwiach do kiedy, dlaczego. To było zbędne. Każdy z mieszkańców miasteczka wiedział, jaki jest powód. Każdy cierpliwie czekał na powrót Oli do pracy.
Nie wykluczała przekwalifikowania się, gdyby zaszła taka konieczność. Świat nie kończy się przecież na marketingu. By jednak zmienić profesję, musiała zacząć poszukiwania nowych ścieżek. A ona ciągle stała w miejscu...
Była przeciwniczką skreślania, niszczenia, zamykania drzwi przed drugim człowiekiem. Uważała, że każdy zasługuje na drugą szansę, bo każdy ma prawo do błędu. Idealni ludzie przecież nie istnieli.
Tamtego majowego dnia, kiedy zdecydowała się spakować czerwoną walizkę, zrozumiała, że nic nie jest dane na zawsze, a żadna relacja nie jest stała.
Grażyna nie wierzyła w boskie interwencje, od Kościoła trzymała się z daleka. W przeciwieństwie do matki, która każdego wieczora odmawiała różaniec w intencji córki i wnuka.
Niestety, i miasteczko dopadł popularny w ostatnich latach trend betonowania przestrzeni. Dziewczyna nie zauważyła w pobliżu żadnych drzew, które mogłoby jej dać odrobinę cienia. Klomby stanowiły ochronę ledwie dla ptaków...
Zauroczenie to zachłanność. Chcesz spędzać czas tylko z tą osobą. Karmić się jej słowami, spojrzeniem, dotykiem, słyszeć deklaracje i obietnice wspólnego życia. Zauroczenie to zachłanność różowych okularów, przez które nie widać wad czy niekiedy alarmujących sygnałów.
Cokolwiek widziałaś, jest już przeszłością. Teraz musisz zadbać o to, jak będzie wyglądać to, co tu i teraz. Ewentualnie jutro.
Przyjaźń nie polega na ciągłym dawanu. I jeszcze, i jeszcze. Żadna studnia najgłębszego serca nie jest bez dna. Przyjaźń to wymiana - emocji, uczuć, pewnego rodzaju doładowania wewnętrznych akumulatorów.
Niebo płakało razem z uczestnikami pogrzebu. Z rodziną, przyjaciółmi, mieszkańcami miasteczka.
Nikt nie potrafił ukryć łez. Nawet proboszcz, który towarzyszył w ostatniej drodze niejednej parafiance, z trudem radził sobie ze wzruszeniem.
Stawiając na stole pod oknem kubek z gorąca herbatą z cytryną, pomyślała, że ten czerwcowy dzień bardziej przypominał kwietniową sobotę. Kwiecień-plecień.
Babcia Aniela powiadała, że nie ma przypadków, są tylko Boże plany, których w danym momencie jeszcze nie widzimy albo nie rozumiemy...
Niestety, dzisiejszy cyfrowy świat tak działa. Nie masz postów, nie ma cię w internecie, to cię nie ma dla klientów.
Pamiętaj, że gdybanie to najgorsza forma marzeń i uruchamiania wyobraźni. Jest stracona na starcie, bo nie jest przyszłością. W większości przypadków pozostanie przeszłością na zawsze i nie będzie się dało do niej wrócić.
Facet, któremu się zwróciło uwagę, jest bardziej obrażony i urażony niż baba, która na pytanie: "O co ci chodzi?", odpowiada "Nic".
Michalina naprawdę rozumiała... brak zrozumienia.
Ona nie tylko podawała z półek książki. Ona rzeczywiście bardziej lub mniej świadomie podawała ludziom koła ratunkowe. Zapraszała do szalupy dobrego słowa, pocieszenia, a czasem milczenia, które bywało bezcenne i w zależności od sytuacji oznaczało co innego.
Przyjazd do miasteczka pokazał, a właściwie przypomniał Michalinie, jak ważni w życiu są ludzie. Ich obecność, czasem milcząca, a czasem wiążąca się z konkretnymi argumentami, radą czy przygana wynikającą z troski.
Naprawdę nad sobą nie panowałam. Te dwa bóle, o które zapytałeś, stworzyły mieszankę wybuchową. Rozdarły mi serce na pół i uruchomiły taki zasób słownictwa, o który siebie nie podejrzewałam.
Nerwy i negatywne emocje otwierają w nas samych takie drzwi, o istnieniu których nie mieliśmy pojęcia.
Przyjeżdżając do miasteczka, miała poczucie, że spakowała do niej tylko żal, rozgoryczenie, poczucie samotności, może zalążki nienawiści.
Odkąd tak niespodziewanie przyjechała, mieszkanie przestało być tylko ścianami zapełnionymi meblami. Stało się domem. Ze śmiechem, rozmowami, zapachami obiadu.
Nie ma czegoś takiego jak wtrącanie się w dobrej wierze. Wtrącanie zawsze pozostaje wtrącaniem. Wściubianiem nosa w nieswoje sprawy, zaglądaniem komuś pod kołdrę, do szafek, do serca.
Nam, młodym, wydaje się, że ci starsi to już tylko powinni siedzieć w domu z nosem w krzyżówkach, książkach lub przed telewizorem. A tak naprawdę starsi to najlepsi nauczyciele życia.
Żyjemy w takich czasach, że wielu ludzi nie potrafi przeżywać tego, co tu i teraz. Patrzeć, słuchać, czerpać, tak jak mówisz.