cytaty z książki "Związani układem"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nawet jeśli będziesz na drugim końcu świata, wyrwę diabła z piekła i zniszczę całe niebo, żeby cię odnaleźć.
Nawet jeśli będziesz na drugim końcu świata, wyrwę diabła z piekła i zniszczę cale niebo, by Cię odnaleźć.
Przeciwieństwem miłości nie jest nienawiść, a jej wypaczona wersja, która wypełnia miejsce tego, co niegdyś dawało namiastkę szczęścia. Nazywam to obojętnością.
Była pożarem, podczas kiedy ja byłem pierdolonym lodowcem. Niszczyliśmy siebie nawzajem i choć żadne z nas nie chciało tego przyznać, to, co uważaliśmy za miłość, było tylko uczuciem, które na chwilę uciszało nasze wewnętrzne demony.
,—Wciel się w rolę:głupia Amerykanka.Żadnych podejrzeń–upomniał surowym tonem. —I nie rzucaj się w oczy, Hunter. Nie jesteś u siebie.
—Rany zluzuj gatki.
-I wciąż walczysz z uporem, lisku.-Pozwolił sobie na cwaniackim uśmieszek.-Jesteś paskudną manipulatorką
-A ty jesteś potworem.-zrewanżowałam się, przeskakując oczami po twarzy męża.-Okropną, podłą, krwawą bestią.
-Jeśli mężczyzna nie jest w sensie znieść charakteru swojej kobiety, najwyraźniej ma kompleksy.-Starałam się brzmieć na rozbawioną.
-Jeśli kobieta nie jest w sensie zaimponować mężczyźnie czymś innym niż wyglądem,to jest jedynie ładnym wieszakiem na ubrania.-powiedział ze wzrokiem utkwionym w moich oczach
.-A umówmy się,nie powalasz wyglądem,więc nadrabiaj wnętrzem.
Warczenie psów stało się bardziej żywe, jak gdyby orszak diabła wystąpił z piekieł. Tym diabłem, bylem ja.
-Nie chcę,żeby zajął się tym ktoś inny.-nalegałem,całując ją w czoło.-Zrób to.Zadaj mi ból.
- Zostaniesz tu ze mną? - wyszeptała.
- Jeśli chcesz...
- Chcę - potwierdziła.
- Zatem nigdzie się nie wybieram - odparłem i zbliżyłem się do niej, tak że dzieliło nas tylko kilkanaście centymetrów. - Będę tu z tobą.
Ojciec wpoił mi, że zaufanie to słabość. Słabość prowadzi do śmierci.
Po prostu patrzył na mnie, wyciągnął dłoń, by odgarnąć moje włosy i pogłaskał policzek. Było w tym coś delikatnego, czego tak często mu brakowało.
On nie próbował się z niej wyleczyć ani pozwolić sobie o niej zapomnieć.
On po prostu... chciał odtworzyć ją we mnie.
Nie byłam kobietą, z którą chciał wziąć ślub, ale byłam tą, dzięki której mógł dopiąć swego. Obeje zamierzaliśmy traktować to jak umowę, jak wyrok.
Lubisz słabość, co? Lubisz zagarniać wszystko, co najlepsze. Wypatrujesz najlepszą różę w ogrodzie, a później podpalasz, obserwując, jak traci piękno i siłę. Żywisz się cudzym cierpieniem.
Patrzyłam mu w oczy, a myśli w mojej głowie krzyczały, że pogrywanie z uczuciami tej bestii skończy się okrutną tragedią.
Te oczy — mroczne głębiny chłodnej czerni, w których kryły się niewypowiedziane cierpienie i tajemniczość.
Była pożarem, podczas kiedy ja byłem pierd***nym lodowcem. Niszczyliśmy siebie nawzajem i choć żadne z nas nie chciało tego przyznać, to, co uważaliśmy za miłość, było tylko uczuciem, które uciszało nasze wewnętrze demony.
Nie ma znaczenia, kim jesteś – człowiekiem mafii, celebrytą czy buntownikiem z wyboru. Stając oko w oko ze śmiercią, jesteś jedynie przestraszonym dzieciakiem modlącym się o ratunek.
Nawet jeśli będziesz na drugim końcu świata, wyrwę diabła z piekła i zniszczę całe niebo, by cię odnaleźć.
-Jak na nowicjuszkę nie byłaś najgorsza.
-Jak na rasowego chuja byłeś niezwykłym chujem.
-Telefon.
-Tak od razu?
-Zerknęłam na szatyna przez bark,posyłając mu nieco kwaśny uśmiech.
-A ty myślisz,że dokąd idziesz?-warknął, owijając mi dłoń wokół nadgarstka
-Nie jestem twoim kopciuszkiem.-Odparowałam zuchwale.
-Co to kurwa znaczy pudrowy róż?-W jego głosie wyczułem zakłopotanie.
-Czy ja ci wyglądam na cholernego malarza?-Stłumiłem chęć krzyknięcia.
-Kto powiedział,że jestem grzeczna? -roześmiałam się arogancko.
-Skończyliście tę pogawędkę rodem z pierdolonej Mody na sukces?
-Oh ruda,schowaj swoją durną dumę do kieszeni i chodź do łóżka.
-Karaluchy pod poduchy.-warknęłam.-Dosłownie.Niech się zeżrą.
-Ruda?
-Saint...-Wyczułem,że była zdenerwowana.
-Jesteś cała?