cytaty z książek autora "Marcin Michalski"
- Nie rozwodzę się nad problemami, jestem po prostu szczęśliwa. Szczęście znajduję w interesujących zdaniach w książkach, w trakcie miłego spaceru, odkrywam je, gdy piekę chleb albo przesadzam kwiaty i zanurzam dłonie w zimnej ziemi. Złe momenty ulatują dużo szybciej, bo nie mam dla nich sentymentu.
I ten emotikon - metafora bylejakości naszych komunikatów, teatralności naszych zachowań, infantylizacji".
Jak będziesz szukał pomocy, to idź do ludzi zapracowanych. Ci co mają dużo wolnego czasu, zawsze powiedzą, że go nie mają.
- Czym dla ciebie jest samotność? Wyborem, ucieczką, dążeniem, karą, potrzebą, emocją, przekleństwem, spełnieniem, masochizmem czy koniecznością? Siłą twórczą czy destrukcją? Czy izolacja to ratunek, czy karcer? Czy samotność to niezależność? Czy niezależność to samotność? - pytała mnie żona filozofka, a ja nie potrafiłem jej odpowiedzieć".
Widziałem w nim i jego rówieśnikach grupę przyjaciół, którzy po latach zorientowali się, że łączy ich tylko sentyment.
Będą w ciebie rzucali kamieniami, ale ty rzucaj tylko chlebem.
Do Domu Nordyckiego zjeżdżają też zagraniczni notable. To tu o tym, jak bardzo jest farerski, przekonywał w 2007 roku Bill Clinton („Musicie wiedzieć, że moi przodkowie, tak jak wasi, byli irlandzkimi mnichami”).
- Tradycja już umarła - mówi Hanus G. Johansen.
- Tradycja nigdy nie umrze. Powoli przeobrazi się w intelektualny snobizm - uważa nauczyciel historii z Sandoy.
22 marca 2004 roku: pięciolatek z Suðuroy bawi się pistoletem ojca.
- Nie wiemy, dlaczego się zabił – tłumaczyli policji i gazetom jego koledzy.
- A może miał jakieś powody? Może w jego zachowaniu było coś, co was zdziwił? – zapytał policjant.
- Nas nic już nie zdziwi – odpowiadali kolejno chłopcy.
- Jak będziesz szukał pomocy, to idź zawsze do ludzi zapracowanych. Ci, co mają dużo wolnego czasu, zawsze powiedzą, że go nie mają.
- Masz sześćdziesiąt sześć lat. Nie czujesz się choćby trochę zmęczony?
- Ani trochę.
- W moim kraju ludzie w twoim wieku ciągle narzekają na zmęczenie. Moi rówieśnicy zresztą też.
- Może nie czują się docenieni? Może nie czują się potrzebni?
Jesteśmy serdeczni dla gości, ale z uszanowaniem inności wciąż mamy problemy. Mam tu na myśli pokolenie moich rodziców i dziadków. Starszy człowiek poda rękę imigrantowi z Nigerii, uśmiechnie się do niego i nawet spyta, jak mu się żyje na Wyspach. Ale geja uzna za zarazę.