cytaty z książek autora "Peter S. Beagle"
Ten wybierać drogę musi,
komu wszelki szlak odcięło.
Utracone wiecznie kusi,
co minęło to minęło.
Wszystko, co śmiertelne, jest piękne. Piękniejsze od jednorożca, który żyje wiecznie i jest najpiękniejszą istotą na świecie.
Nieczęsto tym jest człek, co ma w twarzy, a rzadziej tym, co mu się marzy.
A ona? Jest historią, która nigdy się nie kończy – ani szczęśliwie, ani smutno. Nie może należeć do kogoś, kto sam jest na tyle śmiertelny, że jej pragnie.
Mało kogo biorą za tego, kim jest. Świat roi się od fałszywych ocen. Popatrz, ja natychmiast rozpoznałem w tobie jednorożca i wiem, że dobrze ci życzę. A ymasz mne za łazna, gbura, może zdrajcę, i taki być muszę, skoro tak mnie widzisz. (...) Na mnie rzuciłaś urok fałszu i w twoich oczach już zawsze będzie mnie on obciążał.
Za cenę cudzej wątroby nigdy nie uda ci się prawdziwy czar. Musisz wyrwać własną i nie liczyć, że ją odzyskasz. Prawdziwe czarownice to wiedzą.
Jednorogini pojawiła się raptem niby gwiazda na niebie. Sunęła przed nimi jak żagiel w mroku. – Skoro Lir ma być bohaterem, to kim jest ona? – spytała Molly. – Z nią to co innego. Nędzor, Lir, Drinn, ty, ja – my wszyscy tkwimy w baśni i musimy iść, dokąd nas prowadzi jej wątek. Ale ona jest prawdziwa. Ona jest prawdziwa.
Śmierć zabiera, co człowiek rad by zachował(...) a zostawia, co chętnie by postradał.
Miłość jest chyba silniejsza niż wszelkie nałogi czy okoliczności. Chyba można bardzo długo dla kogoś się oszczędzać, a gdy ta osoba wreszcie się zjawi, pamiętać, że to właśnie na nią się czekało.
(...) nawet najwięksi czarodzieje są bezsilni wobec dwojga ludzi, którzy trzymają się razem...
Nigdy nie należy próbować stworzyć na nowo czegoś, co przepadło.
(...) naprawdę stałaś się człowiekiem. Wiem, co to miłość i lęk, potrafisz zabraniać światu, żeby był, jaki jest, i masz skłonność do afektacji.
Ale od pierwszego wejrzenia zrozumiałem, że ma w sobie coś, czego mój wzrok nie ogarnia. Gdybyś mi wtedy powiedział, że jest jednorożcem, syreną, lamią, czarodziejką, gorgoną, żadne z tych imion nie zdziwiłoby mnie ani nie przeraziło. Kocham tę, którą kocham, i już.
Przeżyłem, to prawda, lecz nie jestem pewien, czy to znaczy to samo, co nie umrzeć.
Znów wyrośnie wyorane,
Żyje, co spłonęło,
Ocaleje zrabowane -
Co minęło, to minęło.
Niee, człowiek nigdy nie ukazuje, Josephine Angelina Rivera. Tego świata, tamtego świata, obojętne. Nigdy nie zmusisz ludzi, żeby widzieli to, co ty widzisz, czuli to, co ty czujesz. Nie sprawią tego nuty, słowa, obrazy, brązy, marmury, nic. Można najwyżej trochę, odrobinę to przybliżyć. Ale ukazać, jak mówisz? Nie. Nie.
Są jednak czarodzieje i czarodzieje; jest magia czarna i biała, a między nimi nieskończenie wiele odcieni szarości, i teraz już widzę, że to właściwie wszystko jedno.
Małżeństwo nie jest jak piłka nożna, jak bocce. Nikt nie jest w tym dobry, nikt nie ma jakiegoś szczególnego daru. Trzeba po prostu brnąć naprzód, a jeśli miłości jest wystarczająco dużo... - uśmiechnęła się do niego - ...wszystkiego uczymy się z czasem.
Oczy łatwo oszukać, bo i same z natury kłamią. (...) Ale czy naprawdę ufasz swiadectwu własnych uszu, nosa, podniebienia? Wszechświat okłamuje nasze zmysły, a one z kolei okłamują nas, jakże więc my sami możemy nie kłamać?
- Rok łaski - mówił dalej król - jeżeli tylko mi powiesz, dlaczego uważasz że jesteś głupia. Umowa stoi? - I wyciągnął do niej dłoń, jak przyjaciel, aby przypieczętować umowę.
Tai-sharm nie podała ręki. Nic nie mówiła przez cały czas, tylko stała tam, cała wystrojona, patrząc to tu, to tam, nadal szukając w mroku - czego? Mądrej rady? Odrobiny nadziei? Nie znalazła.
- Myślę za dużo - wymamrotała pod nosem. - O to chodzi.
- Myślisz za dużo - ostrożnie powtórzył król. Powoli zdjął swoją szarą koronę, aby podrapać się w królewską głowę. - Tai-sharm, to nie jest typowe dla głupców.
- Panie, moi przodkowie to wieśniacy od wielu pokoleń. Żaden z nich nie chodził do szkoły, żaden nie myślał o niczym, tylko co posiać i kiedy. Żyli nędznie, byli tego świadomi, ale byli również na swój sposób zadowoleni. Tylko ja, Tai-sharm, zawsze gdy kopię, orzę albo pielę, spoglądam w górę, żeby pomyśleć o... rybie. O tym co bogowie jedzą na śniadanie. O takich głupich rzeczach, o pieśniach i błyskawicy, o statkach żeglujących po morzu, o tym czy niebo po drugiej stronie świata jest tego samego koloru.. O powietrzu, właśnie, o powietrzu, czy potrafisz, panie, to pojąć? Nigdy nie byłam nieszczęśliwa, ale szczęśliwa też nigdy nie byłam - nie tak jak oni, jak ludzie z mojej wioski, moja rodzina, nie tak jak oni. To zrozumiałe, jestem głupia nawet jak na wieśniaczkę. Lepiej uczyniłbyś poślubiając kamień albo drzewo, Wasza Królewskość, bo one przynajmniej znają siebie i nie zadają pytań. Na Tai-sharm tracisz czas i wodę do kąpieli.
Wszystkie kobiety potrafią płakać nie lejąc łez, a większość z nich umie leczyć dotykiem. To zależy od rodzaju rany. Poprzestańmy na tym, że jest kobietą, bo to już wystarczająco zawiła zagadka.
- Kiedy wiatr się zmieni, zapachnie ci sierp księżyca i pogalopujesz gdzieś daleko, za siódmą górę, nie złamiesz serca poza kozłem. Chcę, żebyś miał tę świadomość. Jesteś cudem natury, jak najbardziej, jesteś jedynym cudem, jaki napotkałem w swoim życiu, ale cuda nie łamią serca. Czynią to niemądre, idiotyczne sprawy. Piosenki, zapachy, codzienne głupstwa...
Ludzie nie umieją się obejść bez bohaterów, lecz człowiek z krwi i kości zawsze będzie za mały, żeby zaspokoić ich pragnienie, więc legenda stopniowo narasta wokół ziarna prawdy, całkiem jak perła.
Mówiłem "kwadrans", "poniedziałek", jak o czymś, co można wziąć do ręki albo znaleźć na mapie; no i dawałem się gnać od minuty do minuty, od dnia do dnia, od roku do roku, i czułem się, jakbym naprawdę wędrował z miejsca na miejsce. Nie inaczej niż inni ludzie żyłem w domu, który zamiast cegieł miał sekundy i minuty, niedziele i dnie Nowego Roku, i nie ruszałem się zeń aż do śmierci, bo tylko ona znała wyjście. A teraz już wiem, że mogłem przechodzić przez ściany.
- Naprawdę myślałaś, że bez mojej pomocy poznali się na tobie? Musiałam nadać ci taki wyraz, żeby te gapy pojęły, kim jesteś, i wyczarować róg, który byłby dla nich widzialny. Takie to już czasy, że bez jarmarcznej wiedźmy naród nie doceni prawdziwego jednorożca.
- A ja właśnie mam czas - z zadumą odparła czaszka. - Wcale nie jest tak miło go mieć. Pośpiech, szarpanina, rozpacz, jedno przegapić, drugie zawieruszyć, trzecie się nie zmieści, bo mu za ciasno... samo życie. Tak to już jest, że z czymś zawsze trzeba się spóźnić. Zanadto się nie przejmujcie.
Jedna porządna kobieta warta jest wszystkich zaginionych jednorożców.
Na starość dobre jest wszystko, co nie zakłóca spokoju.
To the memory of Dr. Olfert Dapper, who saw a wild unicorn in the Maine woods in 1673, and for Robert Nathan, who has seen one or two in Los Angeles.
The unicorn lived in a lilac wood and she lived all alone. She was very old, though she did not know it, and she was no longer the careless color of sea foam, but rather the color of snow falling on a moonlit night. But her eyes were still clear and unwearied, and she still moved like a shadow on the sea.