cytaty z książek autora "Eloisa James"
Trzydziestka to przełomowy rok w życiu mężczyzny. Jeśli mu sądzona odrobina inteligencji, to wtedy właśnie sie przejawia.
- Jesteś nowy. Jak masz na imię?
- Neythen, milordzie.
- Brzmi jak nazwa jakiejś okropnej choroby. Albo problemów żołądkowych(...)
Neythen zrobił zdziwioną minę.
- Mama mówiła, że to imię świętego, a nie nazwa choroby.
- Jakiego świętego?
- No tego, co mu ucięli głowę. A on ją wziął pod pachę i poszedł. Do samego domu.
- Pewnie po drodze nabrudził - stwierdził Pierś. - Poza tym to mało prawdopodobne, choć z drugiej strony kurczaki też potrafią biegać bez głowy. Matka myślała, że też będziesz miał taki dar?
Neythen zamrugał oczyma.
- Nie, milordzie.
- Może po prostu miała taką cichą nadzieję. Matki lubią myśleć o przyszłości swoich dzieci. Kusi mnie, żeby cię ściąć i sprawdzić, czy miała rację. Czasem najbardziej nieprawdopodobne przesądy znajdują twarde naukowe wyjaśnienie(...)
Człowiek, który ma na imię John, nie przestanie kochać swojej żony tylko dlatego, że nie jest najpiękniejszą kobietą w pokoju. Albo najmłodszą. Albo najmniej oczytaną.
Człowiek o imieniu John kocha na zawsze.
- Jesteś mój, Zezulcu - Przecież ja nie mam zeza! - wykrzyknął Charlie. - Muszę cię przygotować, bo wkrótce zaczniesz go mieć, jeśli zaczniesz tak wytężać wzrok w przyszłość.
Usiadła przy toaletce.
- Dziwne, że panna tyle czyta - powiedziała Eliza, zabierając się do czesania jej mokrych włosów. - Szkoda, że panowie w Londynie nie wiedzieli, że z panny taka mądrala!
- A co to za różnica?
Eliza wydęła wargi.
- Nikt nie lubi, kiedy kobieta ma rozum dłuższy niż włosy, ale z drugiej strony damy z towarzystwa nie czytają tyle co panna.
W czasie Przed miała wiarę. Miała miłość.
W czasie Po... miała prawdę.
-I nie obchodzi mnie, jakie są twoje zamiary ani kogo postanowiłaś poślubić, czy miejscowego pastora, czy bogatego hrabiego, ponieważ nikt nigdy nie będzie kochał cię tak głęboko, tak gorąco i z takim oddaniem, jak ja cię kocham, kochałem i będę kochał. Nikt
Nie znał hrabiego, ale znał się na ludziach, a w zachowaniu Briarly'ego wobec Kate nic nie wskazywało na szczególne traktowanie ani głębszy szacunek.
- Oto godna pochwała małżeńskiego stanu - wtrącił Beaumont, odkładając sztućce. - Taniec do muzyki, której się nie zna i nie rozumie, z partnerką, która nie zauważa twojego istnienia.
- A czego małżeństwo nauczyło panią o pożądaniu? - zapytał, sam zaskoczony chrapliwością swego głosu. - Czego pani chce, madame?
Coś się zmieniło w jej oczach. Na moment spoważniały.
- Poppy? - spytał. - Czego chcesz?
Jeszcze raz podniósł do ust jej dłoń. Samo dotknięcie wargami jej skóry sprawiło, że zadrżał, niczym rasowy koń, czekający na linii startu.
- Ciebie.
Powiedziała to miękko i posłała mu jedno z tych dwuznacznych, mrocznych, niebezpiecznych spojrzeń.
- Chcę Ciebie.
Od kiedy Ewa przystroiła się liściem figowym, kobiety zawsze ubierały się tak, żeby kusić mężczyzn. Adam pewnie się złościł po tej historii z jabłkiem, więc Ewa starała się, jak mogła, mając do dyspozycji jedynie liście i pnącza.
Szachista nigdy nie zdradza, kiedy wydaje mu się, że może przegrać.
-A może jest okropnym dziwakiem i szaleńcem-powiedziała Izydora,a w jej głosie brzmiał strach.-Jaki mężczyzna pozostaje prawiczkiem do niemal trzydziestego roku życia?To prawie niesmaczne.Jak mam go wprowadzić do sypialni,Jemmo?To zadanie dla mężczyzny.Doprawdy jeśli nigdy nie używał owego organu,jak można mieć pewność,że on w ogóle działa?
-Może Cosway jest zbyt inteligentny by zajmować się potrzebami swojego ciała?
Izydora Uśmiechnęła się przez łzy.
-Pokaż mi mężczyznę,który jest zbyt inteligentny,by używać swojego organu,a ja pokażę ci głupca.
Ja nigdy nie będę robił takich rzeczy, jakie sobie wyśniłaś. Spojrzała na niego z udawanym przerażeniem - Wasza Wysokość, czy to znaczy, że pozwolisz, żebym spłynęła z prądem lodowatej rzeki? Vander ryknął śmiechem. - Obiecuję, ze rzucę ci linę. - Nie trzeba - odparła, odwracając wzrok. - I tak bym zatonęła jak kamień.
Lepiej ci będzie z Vanderem, chociaż strasznie cuchnie końmi.
Tak czy inaczej nie krzyknęła, bo krzyk to zachowanie które nie przystoi damie.
Chuffy wyszedł przed ołtarz. - Ma mnie. To ja. To znaczy, przyjmę na siebie tę rolę i poprowadzę ją tam, gdzie ma pójść. Do ołtarza, prawda?
Z małżeństwa nie ma ucieczki, moja miła - powiedział Chuffy, ignorując jego gadaninę. - Pościeliłaś sobie łóżko, więc się kładź!
Wiesz co napisali w "Grapples Ladies Magazine" o mojej nowej powieści?
- To zupełnie nieważne - odparował Chuffy natychmiast - Twoje powieści to dzieło czystego geniuszu, moja miła.
- Powiedzieli, że nie rozumieją, jak można przeczytać tę powieść i ni popełnić samobójstwa na koniec. Tak napisali.
W bibliotece Lindowów odnalazł prawdziwy skarb, trzeba go tylko odebrać pastorowi. To nie może być trudne, prawda? Nawet jeśli wziąć pod uwagę, że skarb jasno postawił sprawę: nie interesują jej ani jego zaloty, ani tytuł, ani on sam.
Dzieci nie należy oszukiwać. I tak widzą człowieka na wylot.
Mężczyźnie nie wolno narażać na strach osób, które go kochają. To jeden z męskich obowiązków.
Jeżeli zabijesz, ryzykujesz, że sam staniesz się potworem.
- Co mam robić z cuglami?
- Puść je wolno. Zwierzęta są znakomicie wyszkolone. Widzisz. Mój wierzchowiec spokojnie czeka. Z twoim będzie tak samo.
Harriet puściła cugle i odeszła od konia. Niegłupie zwierzę doszło do wniosku, że lepiej mu będzie mu w miłej, ciepłej stajni - i ruszyło w obranym kierunku.
Galopem.