cytaty z książek autora "Ann Patchett"
Wiesz, nadzieja to straszna rzecz. Nie mam pojęcia, kto postanowił ją uznać za cnotę, bo wcale nią nie jest. To utrapienie. Nadzieja jest jak chodzenie z haczykiem wędkarskim w ustach, za który ktoś nieustannie ciągnie i ciągnie.
W życiu kochamy tych, których kochamy. W pewnych historiach fakty okazują się niemal nieistotne.
Teraz istniała w jakimś półżyciu i nie miała sposobu, by nadawać kształt swoim doświadczeniom.
....nakladamy terazniejszosc na przeszlosc. Patrzymy wstecz przez pryzmat tego, co juz wiemy, wiec nie widzimy jej tak jak ludzie, ktorymi wtedy bylismy, tylko jak ludzie, ktorymi jestesmy teraz, a to oznacza, ze przeszlosc drastycznie sie zmienia.
Przecież nakładamy teraźniejszość na przeszłość. Patrzymy wstecz przez pryzmat tego, co już wiemy, więc nie widzimy jej tak jak ludzie, którymi wtedy byliśmy, tylko tak jak ludzie, którymi jesteśmy teraz, a to oznacza, że przeszłość drastycznie się zmienia.
Niezliczone tysiące owadów pędziły ku elektrycznemu światłu, które obmywało boki wspaniałego budynku i wylewało się na tarasy i ulice przed nimi. Nawet w gwarze tłumu Marina słyszała brzęczenie ich skrzydełek i różnorodne bzykliwe tony. Owadzi zachwyt nad światłem przypominał jej reakcję publiczności na ostatnią arię. Blask doprowadzał te małe stworzenia do szaleństwa. Nigdy nie miały go dość.
Lubiłem świat i lubiłem czuć się za zaciągniętymi zasłonami, jakbym siedział w pudełku.
Teraz natomiast wiedziała, że tragedią będzie żyć dalej i znosić te długie lata samotności.
Jest w życiu kilka takich chwil, gdy podskakujesz i przeszłość, na której stałeś, odsuwa się do tyłu, a przyszłość, na której masz wylądować, jeszcze nie wjeżdża na swoje miejsce, więc przez moment trwasz w zawieszeniu, niczego nie wiedząc i nikogo nie znając, nawet siebie samego.
Ona była tylko jaskrawo wymalowaną etykietą, dobrze skonstruowaną skrzynką, nakrętką na butelkę. Nigdy nie była istotą sprawy.
Stwierdziwszy, że nie czerpie żadnej pociechy z uzyskania tego, czego pragnęła, teraz chciała czegoś całkowicie odmiennego. Chciała mieć go z powrotem. Chorego albo zdrowego. Chciała, by wrócił.
... ruszyła niepewnie ku wyciągniętej ręce matki, jakby posuwała się po wąskim gzymsie nad przepaścią.
Kochała go, odkąd miała dziewiętnaście lat, od tamtego pierwszego wieczoru w Magicznym Cylindrze, kiedy wykonał sztuczkę z królikami, wyciągając je z rękawów, zza kołnierza, spod szerokiego pasa wieczorowego stroju, tak jak Channing Pollack wyciągał gołębie. Była w Magicznym Cylindrze kelnerką, ale tamtego wieczoru została jego asystentką; kiedy wyciągał rękę, odstawiła tacę z drinkami i weszła na estradę, pomimo że właściciel uważał zgłaszanie się na ochotnika za święte prawo płacących za trunki gości, a nie personelu. Wtedy się w nim zakochała...
Zamknęła oczy i wyobraziła sobie śmierć swoich rodziców. Ujrzała, jak jej samotność przybiera kształt kartonów i pudeł z przedmiotami należącymi do innych, staje się jakąś wypiętrzoną przed nią ostateczną moreną, obejmującą wszystko, co utraciła.
Wcisnęła guzik elektrycznie opuszczanej szyby; wiatr wpadł do środka i splątał jej włosy. W takie wieczory autostrada dostarczała emocji jak jazda na karuzeli w wesołym miasteczku, stawała się ekscytującym sprawdzianem nerwów i umiejętności. Czasami używała całej siły woli, żeby nie zamknąć oczu.
To zadziwiające, czego można się dowiedzieć o człowieku, jeśli okaże się zainteresowanie.
Nawet najgłupsze pomysły nabierają sensu,jeśli się urzeczywistnią.
Trzeba służyć tym, którzy potrzebują posługi, a nie tylko tym, przy których jest ci dobrze z samym sobą. Andrea to moja pokuta za wszystkie błędy.
Jest w życiu kilka takich chwil, gdy podskakujesz i przeszłość, na której stałeś, odsuwa się do tyłu, a przyszłość, na której masz wylądować, jeszcze nie wjeżdża na swoje miejsce, więc przez moment trwasz w zawieszeniu, niczego nie wiedząc i nikogo nie znając, nawet siebie.
Moja matka mawiała, że najbardziej jedwabisty dźwięk na świecie to śmiech bogatej kobiety.
Pusia zawsze powtarzała, że nie ma większego luksusu dla kobiety niż okno nad zlewem.
Ludzie, którzy tracą zimną krew, to tylko dodatkowy kłopot.
Dzieci ucieszyły się na mój widok, gdy poprzedniego dnia wszedłem do domu, lecz potem odkryły, że jestem tą samą osobą, którą znają od zawsze.
Potrzeba znacznie więcej czasu, żeby coś ocalić, niż by to obciąć".
Kiedy byliśmy osobno, coś się we mnie zmieniło. Tak za nim tęskniłam, że postanowiłam zadowolić się tym, co mogę dostać. Pogodzić się z sytuacją. Ja naprawdę wierzę, że on mnie kochał, bo jest wiele różnych sposobów, na jakie można kochać drugą osobę.
Czekanie jest zdrowe. (...) Człowiek czuje, że ma coś przed sobą.
Wyglądała, jakby usiłowała sobie przypomnieć, w jaki sposób to wyrazić, jakby słowa niezbędne, żeby uzupełnić jej opowieść, należały do obcego języka, który ona już prawie zapomniała.