cytaty z książki "Zima Muminków"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Wszystko trzeba odkryć samemu. I również przejść przez to zupełnie samemu.
Mi posiadała zdolność wesołego spędzania czasu na własną rękę i cokolwiek myślała o wiośnie, czy podobała się jej, czy nie, nie miała najmniejszej potrzeby dzielenia się swoimi poglądami na ten temat z kimkolwiek.
Muminek milczał przez chwilę. Potem powiedział:
-Ktoś wynosi rzeczy z domu Tatusia.
-To chyba tylko dobrze - rzekła Too-Tiki wesoło. - Masz o wiele za dużo rzeczy wokół siebie. Takich, które wspominasz, i takich, o których marzysz.
- Jeżeli jestem smutna, to nie muszę tego uzewnętrzniać za pomocą kokardki - powiedziała.
- Jeśli jesteś smutna, to tak - rzekł Muminek. - Ale ty nie jesteś smutna.
- Nie - powiedziała Mała Mi - Nie mogę. Mogę tylko być wesoła albo zła. Co to wiewiórce pomoże, że będę smutna?
-Widzisz - powiedziała - tyle jest tego, co nie znajduje sobie miejsca ani latem, ani jesienią, ani na wiosnę. To wszystko, co jest nieśmiałe i zagubione. Niektóre rodzaje nocnych zwierząt i tacy, którzy nigdzie nie pasują i w których nikt nie wierzy... Trzymają się na uboczu cały rok. A potem kiedy jest spokojnie i biało i kiedy noce stają się długie, a wszyscy posnęli snem zimowym - wtedy wychodzą.
Nie należy każdego o wszystko wypytywać. Może chcą zachować swoją tajemnicę dla siebie.
- Ma pan niebywale krzaczaste brwi - zagaił Muminek, próbując uprzejmie nawiązać rozmowę .
Muminek poczuł nagle taką radość, że zapragnął być sam. Wolno okrążył drewutnię. A kiedy już nikt nie mógł go zobaczyć, zaczął biec. Biegł przez topniejący śnieg, a słońce grzało go w plecy. A biegł tylko dla tego, że był szczęśliwy i nie myślał o niczym.
Będziesz pamiętał, co powiedziałem?
- Nie – odrzekł Muminek.
Niech sobie sam radzi. Myślę, że wyjdzie mu to na dobre, jeżeli będzie miał trochę trudności.
Spali zawsze od października do kwietnia, tak bowiem czynili ich przodkowie, a Muminki przestrzegają tradycji.
- To piosenka o mniej samej - odpowiedział ktoś z dołka. - Piosenka o Too-tiki, która zbudowała sobie latarnię ze śniegu, ale refren dotyczy spraw zupełnie innych.
- Rozumiem - powiedział Muminek i usiadł na śniegu.
- Nie rozumiesz - odpowiedziała Too-tiki wychylając się z dołka na tyle, że widać było jej kaftanik w biało-czerwone pasy.
- Bo w refrenie mowa jest właśnie o rzeczach, których się nie rozumie. W tej chwili myślałam o zorzy polarnej. Nie wiadomo, czy ona jest naprawdę, czy tylko ją widać. Wszystko jest bardzo niepewne i to właśnie mnie uspokaja. "
Nakręcę wszystkie zegary - postanowił. - Może wtedy prędzej będzie wiosna.
Masz o wiele za dużo rzeczy wokół siebie. Takich, o których wspominasz, i takich, o których marzysz.
Nagle stało się tak, jakby wiatr otworzył wielkie drzwi ciemności i wszystko wypełniło się lecącym mokrym śniegiem. Muminek stracił równowagę i zatoczył się. W uszach miał pełno śniegu i bardzo był przestraszony.
Czas i cały świat zagubiły się.
Wszystko, czego można było dotknąć i co można było zobaczyć, umknęło gdzieś – został tylko zaczarowany wir roztańczonych wilgotnych ciemności.
Błyskawicznie wyskoczyła z pudła; zawahała się przez moment, po czym zdecydowała się na ciekawość, wolała być ciekawa niż przestraszona.
- Opowiedz o śniegu - powiedział Muminek, siadając na wyblakłym od słońca krześle ogrodowym Tatusia. - Nie rozumiem tego.
- Ja też nie - odpowiedziała Too-tiki. Myśli się, że jest zimny, ale gdy wybuduje się z niego domek, jest w nim ciepło. Wydaje się biały, ale czasem robi się różowy, a czasem niebieski. Może być najmiększy ze wszystkiego i może być twardszy od kamienia. Nie ma nic pewnego.
Wszystko to istniało, choć nikt nie wiedział dlaczego i było się wobec tego zupełnie bezradnym.
Przez chwilę wahał się. Ale potem uznał, że jeszcze gorzej byłoby znosić samotność, będąc jedynym nie śpiącym wśród śpiących.
Muminek siedział z oczyma wbitymi w lód i nagle poczuł, że wzbiera w nim złość. Zaczęło się to w brzuchu jak wszystkie silne uczucia. Czuł się oszukany.
Gdybym wiedział, że on wie, że przełażę przez te góry dla niego, to potrafiłbym to zrobić. Ale tak, zupełnie samotnie, nie dam rady.
- Spokojnie - powiedziała Too-tiki. - Buka przyszła nie po to, żeby zgasić ogień, ale żeby się ogrzać, biedaczka. Ale wszystko, co się pali, gaśnie, kiedy ona na tym usiądzie. Znowu się rozczarowała.
W tej samej chwili zadzwonił budzik, który Muminek zwykle nastawiał na porę zmierzchu, ponieważ wtedy właśnie najbardziej tęsknił za towarzystwem.
Przyjemnie wiedzieć, że wśród wszystkiego co nowe i niepokojące, pozostało coś pewnego, coś, do czego się przywykło.
Muminek przyzwyczaił się do zapachu zimy i ów zapach nie budził już w nim ciekawości.
Popatrzył na krzak jaśminu, który był bezładną plątaniną nagich gałęzi, i pomyślał przerażony: „Umarł. Cały świat umarł, kiedy spałem. Ten świat należy do kogoś innego, kogo nie znam.
Panna Migotka natychmiast znalazła pierwszego odważnego krokusa, który wysunął już nos. Przebił ciepłą ziemię pod oknem przy południowej ścianie domu i nie był nawet jeszcze zielony.
- Przykryjmy go szklanką - powiedziała Panna Migotka. - Żeby nic mu się nie stało w nocy, kiedy będzie zimno.
- Nie rób tego - powiedział Muminek. - Niech sobie sam radzi. Myślę, że wyjdzie mu to na dobre, jeżeli będzie miał trochę trudności.
- Czy to nie wspaniała rzecz: mróz - powiedział Paszczak. - Nigdy nie jestem w tak dobrej formie jak w zimie. A wy nie wykąpiecie się przed śniadaniem?
Muminek przyglądał się koszulce Paszczaka, czarnej z cytrynowożółtym, zygzakowatym wzorem. Zastanawiał się, stroskany, dlaczego Paszczak nie wydaje mu się sympatyczny. Przecież wciąż tęsknił i tęsknił za kimś, kto nie byłby tajemniczy i daleki, lecz wesoły i rzeczywisty, właśnie taki jak Paszczak.
Teraz zaś czuł się bardziej obco wobec Paszczaka, niż wobec gniewnego i niezrozumiałego stworzenia spod szafki. (...)
Z uprzejmością wynikającą z nieczystego sumienia zwrócił się do Paszczaka:
- To musi być wspaniałe tak lubić zimną wodę.
- To najlepsze, co znam - odparł Paszczak rozpromieniony. - Odpędza wszelkie niepotrzebne myśli i fantazje. Wierzcie mi: nie ma nic niebezpieczniejszego od ciągłego przesiadywania w domu.