cytaty z książki "Powtórnie narodzony"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Dlaczego zdarza się w życiu rezygnować z najlepszych ludzi na rzecz innych, którzy nic nas nie obchodzą i nie mają dobrego wpływu na nasze życie tylko dlatego, że przypadkiem stają na naszej drodze, przekupują nas fałszem i kłamstwami i robią z nas tchórzliwe zające.
Życie to kwiaciarka, która sprzedaje bukieciki iluzji.
Prawda jest ewidentna i prosta, a przecież wszyscy chcą się czuć skomplikowani i głęboko inteligentni.
Może rzeczywiście nigdy się nie urodziłam. Jestem tylko cieniem swoich pragnień.
Co czuje ktoś, kto w jednej chwili niszczy dorobek ludzkiego życia albo rzeczy tworzone przez wieki, przez wiele pokoleń, wymazuje ślady dobrej woli człowieka? To jest wojna - sprowadzić wszystko do takiego samego nieistnienia, pozbawić różnic. Zamienić toaletę miejską i zabytkowy klasztor w taką samą kupę gruzów, zabić człowieka i kota takim samym pociskiem.
(...) życie niesie ze sobą ryzyko, któremu nie może zapobiec nasza ostrożność, nie warto więc zatrzymywać się po drodze, trzeba iść na całość.
Przekonałam się już, że wszystko odchodzi, nawet największa potworność może zmienić swój kształt, stracić ostrość, rozpłynąć się, zmienić charakter, stać się wręcz śmieszna, nazbyt absurdalna, by kiedykolwiek mogła być prawdziwa.
- Wszystko, co kochasz, sprawia ból. To reguła...
Należała do tych osób, które spotykasz przypadkiem i masz ochotę serdecznie uściskać, bo obdarzają cię uśmiechem pochodzącym z głębi ich ludzkiego doświadczenia i równoważą destrukcyjną moc ludzi zamkniętych w prywatnych jamach mroku.
Życie to dziura, która wsuwa się w inną dziurę i - co najdziwniejsze - wypełnia ją.
Łatwiej było biegać pod ostrzałem snajperów, niż potem chodzić po gruzach.
Litość umiera razem z pierwszym człowiekiem, którego zabiłeś.
Los jest jak serce (...) jest w nas od pierwszej chwili naszego życia, więc nie ma sensu zmieniać drogi.
Od tego punktu rozciągała się równina naszej codzienności. Obawiałam się, że wcześniej czy później powszedni biwak, przeżuwanie zawsze tych samych potraw skoroduje nasz związek i że pewnego dnia rozczarowanie wśliźnie się do naszego mieszkania między warstwami żaluzji wraz z szarym światłem pochmurnego poranka. Każde z nas zacznie myśleć o sobie osobno, o własnych problemach, własnych planach, jedno oddzielnie od drugiego. Także na nas spłynie ten cienisty welon okrywający ludzi, kiedy kończą się złudzenia, a wraz z nimi dobroczynna ślepota, dzięki której bledną niedoskonałości partnera. Tak dzieje się najczęściej, to właśnie przytrafiło się moim rodzicom. Ojciec był szczęśliwy, kiedy wychodził rano z domu, a matka z zadowoleniem wdychała zapach swojej samotności. Co nie znaczy, że się nie kochali i nie szanowali.
(...) prawo może czasem pójść na spacer, miłość trzeba zostawić tam, gdzie jest.
Teraz wiem, czym jest sztuka... (...) To Bóg, który tęskni za ludźmi.
Ludzie, których mamy obok siebie, często nie chcą nas poznać, wolą przyjąć nasze kłamstwa za dobrą monetę.
To nieprawda, że starzejemy się stopniowo, dzień po dniu. Starzejemy się nagle, od jednego bolesnego ciosu, od jednej iskry, która razi jak piorun i sypie zgorzknieniem po twarzy.
Poeci są głupi jak muchy, które rozbijają się o szyby. Rzucają się na to, co niewidzialne, by zdobyć dla siebie trochę nieba.
Być może tak wygląda miłość, kiedy osiąga szczyt. To ten sam stan odurzenia, jakiego doświadcza alpinista,kóry wspiął się na wierzchołek góry i tam się zatrzymuje, bo wyżej jest tylko niebo. Patrzymy przez szybę na rozrzedzony pejzaż, na to miejsce na świecie, od którego zaczęliśmy naszą wspinaczkę i które teraz wydaje nam się obce. Jesteśmy wysoko, jesteśmy sami na szczycie, na który dotarliśmy razem.
Istnieje tylko jedno prawo, prawo naszego sumienia. Musimy czuć się uczciwi, pozostać sobą. W przeciwnym razie wrócimy do domu i więcej nie będziemy o tym mówić.
- Boli mnie serce, kiedy je zostawiam - mówi.
- Wszystko, co kochasz, sprawia ból. To reguła.
Los jest jak serce, jest w as id pierwszej chwili naszego życia, więc nie ma sensu zmieniać drogi.
Nasze decyzje nie mają wpływu na życie ani na śmierć. Możemy iść drogą mniej lub bardziej krętą, wzywać los albo żć spokojnie, ale to i tak niczego nie zmieni.
Mogłabym mu powiedzieć, że to nie byłą prawdziwa praca, raczej coś jak samotny biwak. Że prawdziwa praca jest odpowiedzią na prawdziwą potrzebę, a jemu niczego nie brakuję, (...).
Jeżeli o mnie chodzi, jestem taka sama jak większość ludzi - wierzę w Boga od czasu do czasu, najczęściej kiedy się boję.
Ale ja nie chciałam psa. Mnożyłam klasyczne przeszkody - trzeba go będzie wyprowadzać, nie będziemy mogli wyjeżdżać ani wracać do domu o później porze. W rzeczywistości obawiałam się, że byłoby to równoznaczne z przyznaniem, że przestaliśmy sobie wystarczać, że potrzebujemy jakiegoś żywego stworzenia, które zakłóciłoby ciszę naszego mieszkania, rozproszyło mrok moich myśli. Myśli o dziecku, które się nie narodziło.
To nieprawda, że adoptujesz dziecko. Adoptujesz cierpienie świata. Adopcja to papierek lakmusowy twojej nieudolności.
Obawiałam się, że wcześniej czy później powszedni biwak, przeżuwanie tych samych potraw skoroduje nasz związek i że pewnego dnia rozczarowanie wślizgnie się do naszego mieszkania między listwami żaluzji wraz z szarym światłem pochmurnego poranka. Każde z nas zacznie myśleć o sobie osobno, o własnych problemach, własnych planach, jedno oddzielnie od drugiego. Także na nas spłynie ten cienisty welon okrywający ludzi, kiedy kończą się złudzenia, a wraz z nimi dobroczynna ślepota, dzięki której bledną niedoskonałości partnera.
Diego zwalnia migawkę... W tej samej chwili ryba ucieka chłopcu. Widzę zdjęcie: dziecko-mewa i ryba w locie w kierunku słońca, które odchodzi. Jedna chwila. Przypadkowe piękno.
To była rzeczywiście tylko chwila, bo kiedy ryba wpadła do wody chłopczyk uciekł, a słońce zaszło za horyzont, pozostawiając za sobą niebo matowe i jednolite.
Widzę, jak Diego kładzie się na wznak i oddycha ciężko, ściskając swoją lejkę. I myślę sobie, że istnieje anioł, który czasami pomaga utrwalić takie chwile, bo jest mu nas żal, żal mu tego wszystkiego, co nam umyka, czego nie potrafimy zatrzymać pod powiekami.
Pewnego dnia, który jest jeszcze daleko, Gojko, patrząc na to zdjęcie oczami, które wchłonęły już wszystko, stwierdzi: Teraz wiem, czym jest sztuką... - i przenikając mnie niezmąconym, mądrym spojrzeniem, dopowie: To Bóg, który tęskni za ludźmi.