cytaty z książki "Ojciec Tadeusz Rydzyk. Imperator"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
W kwietniu 1998 roku Jarosław Kaczyński udziela wywiadu
„Gazecie Polskiej”:
– Nie mam wątpliwości co do tego, że po naszej stronie działają aktywnie rosyjskie służby specjalne. Radio Maryja jest dziś głęboko antyzachodnie, niechętnie nastawione do hierarchii kościelnej, prorosyjskie, wcale nie nieżyczliwe PRL. Ma nadajniki na Uralu. W Rosji panuje wprawdzie bałagan, ale niektórych rzeczy tam jednak pilnują dość dobrze. Sytuacja jest rzeczywiście bardzo trudna, bo próby przekonywania elektoratu Radia Maryja są całkowicie skazane na porażkę. W jakiejś mierze został tu zrealizowany scenariusz Michnika. Chciał mieć taką prawicę.
Na początku wmawiał nam, że tacy właśnie jesteśmy, a teraz ma już to naprawdę.
Gdy ojciec Tadeusz wypowiada powyższe słowa, w Polsce trwa strajk lekarzy. Domagające się pieniędzy pielęgniarki okupują kancelarię premiera. Przed budynkiem stoi już „białe miasteczko” namiotów. Ksiądz Rydzyk, który tak się angażował w obronę pracowników upadającej toruńskiej rzeźni i który nieraz na antenie dawał wyraz zrozumieniu dla praw pracowniczych, dla ubóstwa, wykluczenia i nieszczęść ludzkich, tym razem bierze stronę twardej władzy. Bo jest to władza PiS. Krytykuje protestujących podczas porannej katechezy: – Sprawa tych strajków wszystkich to jest
celowe zapalanie, podpalanie w różnych miejscach, i to z różnych racji. Manipuluje się tymi biednymi ludźmi.
Podczas mszy świętej w sanktuarium Matki Bożej w Tuchowie
zakonnik dopowiada: – Bez serca i sumienia. Jak ci [lekarze]
odsyłają z kwitkiem chorych ludzi! To jest zbrodnia! Czym oni się różnią od tamtych, którzy uśmiercali? [Chodzi o medyków nazistów]. Potrzeba powrotu sumienia.
Z jednej strony można powiedzieć, że duża część słuchaczy Radia Maryja bardzo poważnie traktuje wiarę, obecność Boga w świecie, konieczność zaświadczania o jego obecności oraz
podporządkowania się moralnemu przesłaniu Kościoła. Ale
z drugiej strony zieje niezwykle łatwo i prosto nienawiścią, ma
cały zestaw wrogów, z którymi musi walczyć. Postawa
chrześcijańskiego rozumienia i miłości, która bez przerwy jest tam jako frazes powtarzana, właściwie ma zastosowanie tylko do grupy swoich. Jest to wiara przeżywana, ale skłonna do potępiania i wykluczania... Ja ciągle się zastanawiam, jak to jest z tą prawdziwą religijnością, która jest zbudowana na geście wybaczania, rozumienia, przygarniania i pomagania w rozwoju dobra w człowieku? Bo tutaj mamy niewątpliwie do czynienia z religijnością zaangażowaną, ale taką, która bardzo dzieli, czasami jest pełna złości, żądań wobec świata i bardzo skłonna do odrzucającego „grzesznych” potępiania.
Dla mnie samego było to bardzo ciekawe doświadczenie... musiałem przebudować moje stereotypowe wyobrażenia.
Ojciec Dyrektor nie ma w zwyczaju się tłumaczyć. Związkom
Radia Maryja i PiS zaprzecza na antenie konfrater Andrukiewicz:
– Nie sprzyjamy żadnym ugrupowaniom politycznym, nie
namawiamy do głosowania tylko na jedną partię. Wiemy,
że wśród słuchaczy Radia Maryja są zwolennicy różnych
ugrupowań, różnych opcji politycznych, i dlatego Radio Maryja nie ma zamiaru angażować się w kampanię tylko jakiejś jednej – uważanej przez siebie za jedyną słuszną – partii politycznej. Politycy są dziś tacy, jutro tacy, zmieniają się. Wiemy, na ilu żeśmy się zawiedli, również jak było z ich dotrzymywaniem obietnic, zobowiązań przedwyborczych. Jesteśmy więc bardzo ostrożni. Nie angażujemy się w kampanię takiej czy innej partii.
– Ja tylko powiem: mamy głosować na PiS, jedynie PiS ma
szanse coś zrobić dla Polski – mówi trzy dni później podczas
porannej mszy w toruńskim kościele św. Józefa redemptorysta ojciec Stanisław Kuczek. Radio transmituje jego kazanie.
4 lipca 2010 roku Bronisław Komorowski zostaje ostatecznym
zwycięzcą – zdobywa 53 procent głosów. Najwyraźniej to jemu,
a nie Kaczyńskiemu, udało się przejąć głosy sierot
po Napieralskim.
– Kto wie, czy ceną za poparcie SLD, nawet jeśli było
nieformalne, nie będzie (...) legalizacja homoseksualizmu – martwi się nazajutrz w „Aktualnościach dnia” profesor Jaroszyński.
Stosunki homoseksualne są w Polsce legalne od 1932 roku.
Wszyscy ważni współpracownicy
Kaczyńskiego (a czasem i on sam) peregrynują do Torunia kilka razy w roku. Premier Beata Szydło przemawiała na antenach RM i TV Trwam godzinami. Mateusz Morawiecki swoje urzędowanie rozpoczął od hołdu złożonego ojcu Tadeuszowi. W Radiu Maryja (i w Trwam) wygłosił pierwsze, nieformalne orędzie, w którym wezwał do „rechrystianizacji Europy”. Przemawiał także na pielgrzymkach radiowej familii i na urodzinach stacji – tam w grudniu 2018 roku wygłosił słynne słowa: „Matko Boska (...) miej w opiece naród cały, również tych, którzy, póki co, nie kochają Polski aż tak mocno jak Rodzina Radia Maryja”.
Określenie: kto i jak bardzo kocha Polskę było ze strony
dyplomowanego ekonomisty, menedżera biznesu i szefa rządu odważne, lecz nawet ten spicz nie przebija widoku członków gabinetu oraz parlamentarzystów PiS trzymających się za ręce i śpiewających „Abba, Ojcze” na tych samych urodzinach radia.
Oto Morawiecki, Mariusz Błaszczak, Joachim Brudziński, Zbigniew Ziobro, Beata Kempa, Antoni Macierewicz i Jan Szyszko tańczą w pierwszym rzędzie najbardziej zasłużonych dla stacji. Za nimi pląsają wsławiony werbalną walką z nadzwyczajną kastą sędziów były prokurator w PRL Stanisław Piotrowicz i świeżo odwołany minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel, który przed laty był gotów natychmiast podstawić rządową limuzynę, gdy księdzu Tadeuszowi nawalił w Warszawie samochód (okazało się, że to prowokacja „Faktu”). Jeszcze dalej widać Annę Sobecką, senatora
Jana Marię Jackowskiego i senackiego skandalistę Waldemara Bonkowskiego.
Prezes Kaczyński nie tańczy. W drugiej połowie 2018 roku jego
relacje z dyrektorem przechodzą kilkumiesięczny kryzys (o nim dalej). Szef PiS śpiewał wcześniej – na grudniowych urodzinach w 2014 roku, przed wyborami, które miały zadecydować (i zadecydowały) o wszystkim. Nawet wtedy widać było po nim, że nie czuje się dobrze w roli rozkołysanego oranta. Słabo ruszał biodrami i uważnie obserwował obiektyw skierowanej na niego kamery TV Trwam. Szef PiS nie chciał wypaść śmiesznie, co znaczy
tyle, że (w odróżnieniu od wielu podwładnych) zna granice
obciachu. Podległy mu rządowo-parlamentarny personel –
przeciwnie – idzie na całość. Ochoczo pląsa, śpiewa i klaszcze
do rytmu na urodzinach w 2015, 2016, 2017 i 2018 roku.
Niewykluczone, że niektórzy z tych ludzi naprawdę dobrze się
bawią w roli kochanych dzieci Ojca Dyrektora. „[Lecz] ten teatr to tylko ściema na użytek ciemnego ludu” – sugeruje cytowany przed chwilą publicysta „Newsweeka” Cezary Michalski:
„Wspólne śpiewanie religijnych pieśni, hipokryzja i miód
spływające z ust przedstawicieli Radia Maryja i członków gabinetu Mateusza Morawieckiego, kiedy sobie wzajemnie kadzą, stoją w całkowitej sprzeczności z faktycznymi relacjami pomiędzy Tadeuszem Rydzykiem a politycznym środowiskiem Kaczyńskiego i Morawieckiego. Te prawdziwe relacje są wyrachowane i cyniczne do bólu. Z jednej strony Rydzyk zachowuje się wobec Kaczyńskiego i Morawieckiego jak wytrawny szantażysta.
Narzędziem szantażu jest to, że jego media potrafią zmobilizować od kilku do kilkunastu procent najtwardszego elektoratu prawicy.
Przecież te ostentacyjne wizyty polityków
rządzących na urodzinach radia są rzeczą niesłychaną
w demokratycznych państwach. Lansowanie przez partię rządzącą jednego Kościoła i wspieranie go finansowo, wyjmowanie spod kontroli w różnych sprawach – to rzeczy bez precedensu. Przekaz z polskich ambon, a szczególnie z ambony-anteny toruńskiej, też jest nie do pomyślenia choćby w sąsiednim Kościele rzymskokatolickim w Niemczech.
Zastanawialiśmy się niejednokrotnie, dlaczego ojciec Tadeusz
i ludzie, którzy meblują mu głowę (choćby lubelscy profesorowie z Servire Veritati i felietoniści „ND” w rodzaju księdza profesora Bortkiewicza), przywiązali aż taką wagę do marginalnego wszak zjawiska gender mainstreamingu czy równie rzadkich w społeczeństwie przypadków korekty płci. Czemu przeraża ich przeciwdziałanie przemocy wobec kobiet (konwencja stambulska) i zabiegi in vitro (też marginalna gałąź medycyny), a nie przerażają bardziej miliony Polaków alkoholików, którzy wypijają rocznie więcej wódki niż kiedykolwiek w historii badań tego zjawiska?
Dlaczego redemptorysta nie straszy widzów i słuchaczy
na przykład Rosją, która zagarnęła już ćwierć kraju naszego sąsiada i może pójść dalej? Czemu nie trwoży ojca Tadeusza plaga otyłości wśród dzieci? Wysychanie Polski, które każdy obserwuje gołym okiem? Najbrudniejsze powietrze w Europie?
Próbując odpowiedzieć, zacznijmy od starej prawdy: jak
trwoga, to do Boga. Ludzi należy przestraszyć, wtedy zgromadzą się wokół swoich pasterzy, spośród których ksiądz Rydzyk jest jak już wykazaliśmy – numerem jeden.
Rewolta seksualnych rasistów przeraża księdza bardziej niż
media mętnego nurtu, różowi z dawnej Unii Wolności, Platforma Obywatelska, postkomunistyczna lewica, sędziowska kasta czy nawet żarłoczni światowi liberałowie. Można sobie od biedy wyobrazić dyrektora dyskutującego w studiu z Adamem Michnikiem czy Donaldem Tuskiem. Przy różnicach, zaszłościach i wzajemnych pretensjach panowie uważają (bo pisali o tym), że Polska powinna być niepodległa, że należy się troszczyć o wzrost gospodarczy, czyste rzeki i dzietność, że trzeba likwidować bezrobocie, obsiewać pola, budować drogi, czytać książki.
Uczestnicy parad gejowskich i awantur pod radiem (w tym roku będzie druga) to zupełnie inna kategoria wrogów. Dla
redemptorysty są to opętane przez diabła zdziczałe bestie, barbaria, Hunowie, kreatury, które trzeba egzorcyzmować, bo pragną jedynie zła i zniszczenia. Chcą demoralizacji dzieci, katastrofy Polski, Europy i kolapsu świata.
Kochanowicz-Mańk: – My otrzymujemy w ciągu roku nie
więcej niż półtora do dwóch milionów złotych od różnych
instytucji państwowych, ministerstw, które w ramach swojego
budżetu posiadają środki na informowanie społeczeństwa o bardzo ważnych sprawach (...).
Stańmy na chwilę. Kim są „my”? Na pewno nie wymieniona
w pytaniu TVN Fundacja LV, bo ta dostaje więcej niż dwa miliony, o czym już pisaliśmy (dość wymienić gigantyczną dotację na muzeum, o którym jeszcze napiszemy). A jeżeli „my” to cały ośrodek toruński? Wówczas księgowa mija się z prawdą, tak że nawet jej nie widzi. Imperium dostało już od rządu przeszło 150 milionów, a kadencja jeszcze się nie kończy.
Księgowa dalej: – Ministerstwa przekazują informacje też
w innych stacjach telewizyjnych. A my, wykonując swoją
działalność, też gospodarczą, do której jesteśmy powołani,
świadczymy odpłatne usługi [emitując komunikaty resortów].
Oczywiście, gdyby ktoś porównał cennik i czas antenowy, który my oferujemy, i cennik i czas antenowy innych telewizji, to nasza cena jest o wiele, wiele niższa. Zatem nie dotuje nas ten rząd ani poprzedni, ani taka partia czy inna. Tak jak powiedziałam, finansujemy się wyłącznie z państwa dobrowolnych wpłat. (...) Nie można w ogóle powiedzieć, że ktoś dofinansowuje TV Trwam. To nie tylko manipulacja, ale kłamstwo.
Podsumowując, rząd przelewa miliony, lecz one się nie liczą,
bo po pierwsze – to środki budżetowe należące do katolickiej
większości społeczeństwa, po drugie – to należne zapłaty za usługi, a po trzecie – cały ośrodek toruński i tak stoi na datkach.
Pozostaje jeszcze do wyjaśnienia krępująca sprawa taryfikatora reklam i oglądalności, której pochodną są wspomniane przez księgową niskie ceny w TT. Otóż nie są one wcale aż tak bardzo niskie. Nawet po skoku uczynionym dzięki multipleksowi Trwam nie mieści się w pierwszej dwudziestce nadawców. Dla przykładu: Polsat ma czterdziestokrotnie większą oglądalność. A ceny reklam w Polsacie nie są aż czterdziestokrotnością cen reklam w TT. Są mniejsze.
Kochanowicz-Mańk odpiera argumenty dotyczące niskiej liczby widzów, twierdząc, że jej pracownicy monitorują oglądalność Trwam własnym sposobem, jak to określa: „nietelemetrycznie”. Co to miałoby znaczyć? Znów nie wiadomo. „Nietelemetryczne” badania oglądalności TV to tyle, co bezosobowe badania opinii społecznej.
– Według nas od bardzo wielu lat oglądalność TV Trwam
oscyluje między dziesięcioma i jedenastoma milionami osób - mówi księgowa Luksa. I to już jest kompletna fantazja. Dziesięciu milionów widzów (minutowo) nie mają ani TVP, ani TVN. Wielkie stacje przekraczają tę magiczną barierę, gdy emitują coś atrakcyjnego. Przed południem, w słabe popołudnia i w słoneczne
letnie wieczory oglądalność stacji wielkiej czwórki (TVP 1, TVP 2, TVN, Polsat) spada do miliona-dwóch. TV Trwam – maluch,
słabeusz z ostatniej ligi okręgowej – miałby mieć cztery razy
więcej widzów niż ukraiński serial „Zniewolona” (2,4 miliona
widzów w TVP 1)?
Kochanowicz-Mańk odpowiada twierdząco: – Nie każdy ogląda nas ileś godzin codziennie, lecz [widownia programów] „Rozmów niedokończonych” i „Polskiego punktu widzenia” kształtuje się od trzech i pół do czterech i pół miliona, w zależności od tego, kiedy te badania robimy.
Znów niemożliwe. „Fakty” TVN mają niecałe trzy miliony
widowni. „Wiadomości” TVP 1 – dwa miliony osiemset tysięcy.
„Wydarzenia” Polsatu – dwa miliony dwieście. „Panorama” w TVP 2 – półtora miliona.
Po prezydenckich wetach – pomiędzy lipcem a wrześniem 2017 – spór o Trybunał Konstytucyjny i Sąd Najwyższy wcale nie gaśnie. Komisja Europejska wzywa rząd do wycofania się ze zmian i grozi, że europejskie sądy nie będą respektowały wyroków wydanych w Polsce. Nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla rockowy wokalista Bono podczas koncertu w Holandii przesyła wyrazy „miłości dla naszych polskich braci i sióstr, którym zabiera się wolność”. Informacje o trwających nad Wisłą prowolnościowych protestach zamieszczają BBC, CNN, Politico, Al Jazeera, „El Pais”, „Le Monde”, wszystkie ważne gazety niemieckie i irańska Press TV.
Politycy PiS nie mogą zrozumieć, dlaczego cała planeta sprzysięgła się przeciw nim. Poseł Jacek Sasin oskarża opozycję o stosowanie astroturfingu, czyli nieuczciwego, tajnego i płatnego pompowania antyrządowych/antypolskich treści w ogólnoświatowym
internecie.
21 września Ojciec Dyrektor rozmawia na antenie z premier
Beatą Szydło. Między innymi o prezydenckich wetach. Zakonnik: – Musimy się trzymać razem, dla sprawy. Ja tak cały czas mówię, że przy polskim stole, normalnie [siedzieć powinni]: pani premier, pan Jarosław Kaczyński i prezydent Andrzej Duda. Powiem jeszcze jedno. Po tym wecie bardzo wielu słuchaczy Radia Maryja bardzo trudne pytania stawia: „...proszę ojca, co się stało? Myśmy zaufali...”. A tutaj: weto! Ja bardzo szanuję pana prezydenta i życzę mu, żeby dał radę [ale muszę ostrzec]. Nie dać się sprowokować! Wrogowie pracują.
Jest jeszcze aspekt geopolityczny. W 2008 roku w cyklicznym
raporcie Departamentu Stanu USA „Globalny antysemityzm”
(tekst przeznaczony dla Kongresu USA) Radio Maryja zostało
uznane za „jedną z najbardziej antysemickich rozgłośni w Europie”.
Toruńska stacja sąsiadowała na kartach raportu z radiostacjami białoruskimi, irańskimi, syryjskimi i wytworami filmowymi Hamasu, gdzie myszka Farfour (podobna do Miki) nawołuje dzieci do przeprowadzania zamachów. Wstyd przed Białym Domem – a przecież Kaczyński i Rydzyk od zawsze orientowali się na USA w opozycji do dekadenckiej, laickiej „gej-ropy”, gdzie weganie na hulajnogach kochają Palestynę, Che Guevarę, karmelową latte i kiełki.
Po wygranej Donalda Trumpa Ameryka stała się jeszcze jawniej religijna – i jeszcze bardziej proizraelska. Najbardziej w swojej historii. Jest jasne, że kto chce być ideowym przyjacielem Stanów Zjednoczonych, nie może być ani antysemitą, ani judeosceptykiem, ani nawet judeorealistą. Musi być przyjacielem Izraela. I ksiądz dyrektor taki jest. Zrobił wiele, by zrzucić starą łatkę antysemity.
Wpływ na zakonnika ma też lektura konserwatywnych
czasopism i portali. Radykalnie prawe periodyki z lat
dziewięćdziesiątych pełne były antysemickiego bełkotu. To
właśnie miał na myśli Jarosław Kaczyński, powiadając: „Michnik chciał mieć taką prawicę i ją ma”. Po roku 2000 żydożercy zostali jednak zepchnięci na medialny margines. Nadal ukazywały się wydawnictwa Leszka Bubla, wciąż wychodziły coraz to nowe antysemickie pisma, jak choćby „Warszawska Gazeta”, ale to już skansen. W latach 2000-2016 prawicowy mainstream tworzą publicyści, którzy odżegnują się od rasizmu.
4 listopada w „Rozmowach niedokończonych” goszczą Błaszczak i Joachim Brudziński. Tradycyjnie w parze. Wita ich ojciec Dariusz Drążek: – Platforma Obywatelska poszła bardzo w lewactwo poprzez ustawy, a Prawo i Sprawiedliwość poszło w zwycięstwo!
Błaszczak cieszy się wraz z redemptorystą i obiecuje, że „ten
polski sukces” przy urnach nie zostanie zmarnowany. Ludzie
dostaną to, co im obiecano: niższy wiek emerytalny, pieniądze
na dzieci, wolne niedziele albo przynajmniej część... Podatek
od hipermarketów i podatek bankowy ukrócą wyprowadzanie
zysków z Polski. Środki zostaną w kraju i posłużą społeczeństwu.
Ksiądz Drążek pyta, czy nie warto zrobić trzęsienia ziemi od razu – na początku. Bo trzeba przecież wziąć się za postkomunistyczny wymiar sprawiedliwości, za edukację patriotyczną (zwiększenie lekcji historii), za odkręcanie in vitro. Potrząsnąć zachodnimi korporacjami i wydawcami gazet, aż im się wysypią z kieszeni pieniądze.
– Jeśli naruszy się obce interesy nawet mocno, lecz jednorazowo, nagonka polskojęzycznych mediów też będzie co prawda skumulowana – ale, daj Boże, krótkotrwała.
Brudziński kręci głową: – Naiwnością byłoby sądzić, że nagonka medialna, szczególnie ze strony tych, których interesy zostaną naruszone, będzie krótka. Na pewno będzie ciągła, permanentna.
Ale prezes Kaczyński i jego drużyna są na tę nagonkę
przygotowani. A Radio Maryja będzie ich wspierało
w trudnościach.
Redemptorysta przez pierwsze dwadzieścia lat działalności
mocował się z przełożonymi i z przeciwnościami. Niejeden biskup chciał go usuwać z radia, groziły mu konsekwencjami: urząd skarbowy, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, Nuncjatura
Apostolska z Warszawy i prokuratura z Torunia. Podgryzali go
wrodzy politycy, dziennikarze, a później internetowi hejterzy.
Nigdy się nie przestraszył, nie przyznał do żadnego błędu, nikomu nie ustąpił. W trzeciej dekadzie swego panowania stał się już nieusuwalny, nietykalny, niezwyciężony. Jak się zdaje – jedyne, co może go pokonać, to starość.
Radykalna postawa duchowieństwa skłania anonimowego
katolika, który przedstawia się jako „magister prawa
kanonicznego”, do rozesłania po gazetach „Listu do biskupów”:
„Podzieliliście Polaków na dobrych i złych, na ludzi sumienia
i tych, którzy go nie mają, na patriotów i zdrajców, na tych, co są za życiem, i na tych, co się opowiadają po stronie śmierci, na tych, co nie zgadzają się na in vitro, i na tych, którzy tę metodę akceptują, na tych, co mogą przyjmować komunię świętą, i na tych, którym tego zabraniacie.(...) W kościołach śpiewa się »Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie«. Idolem znacznej części wiernych i kleru jest bezżenny i bezdzietny Jarosław Kaczyński, natomiast głęboko wierzącemu i praktykującemu wzorowemu ojcu wielodzietnej rodziny [ustępującemu prezydentowi] grozi się niedopuszczaniem do sakramentów”.
Każde zdanie tego listu to opis działań i inicjatyw ideowych
księdza Tadeusza. Jego nazwisko pada jednak w liście tylko raz i jakby mimochodem. Najwyraźniej autor nie słucha Radia Maryja i nie ogląda Trwam. A tam – im bliżej do wyborów – tym mocniejsze wsparcie Zjednoczonej Prawicy.