cytaty z książki "Okaleczony bóg. Kolanse"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Jestem przekonana, że istnieje sporo różnych form odwagi, a większości z nich ludzie z reguły nie zauważają. Nie zawsze chodzi o stawianie czoła śmierci, prawda? Czasami trzeba stawić czoło życiu.
Idąc tutaj, deptałem po trupach - oznajmił. - Po ludziach, którzy umierali samotnie, bo nikt o nich nie dbał. W mojej barbarzyńskiej wiosce to byłoby niemożliwe, ale w tym mieście, tym klejnocie cywilizacji, zdarza się to bardzo często.
Nie wystarczy pragnąć lepszego świata dla dzieci. Nie wystarczy osłaniać ich spokojem i wygodą. Jeśli nie poświęcimy własnego spokoju i własnej wygody, by uczynić przyszły świat lepszym, przeklniemy własne dzieci. Zostawimy im w spadku cierpienie, na które nie zasłużyły, zostawimy im zastęp niezasłużonych nauczek.
Wszyscy jesteśmy zaplątani w opowieści, a one z upływem lat zmieniają się w kamień, warstwa po warstwie, tworząc nasze życie. Można na nich stanąć i spojrzeć na horyzont przyszłości albo dać się zmiażdżyć ich ciężarowi. Można wziąć w rękę kilof i rozbić je, aż wreszcie zostanie tylko gruz. Można je rozbić na pył i przyglądać się, jak unosi go wiatr. Można też oddawać cześć tym okropnym historiom, rzeźbić bożki i tworzyć fascynujące kłamstwa, dzięki którym będziemy wznosić wzrok coraz wyżej, aż wreszcie wszystkie te oszustwa sprawią, że grunt, na którym stoimy, stanie się cienki i kruchy.
Widzieliśmy wschód słońca. Być może nie zobaczymy jego zachodu. Został nam więc ten jeden dzień, by znaleźć miarę swej wartości. To być może mniej czasu niż dano wielu, ale z drugiej strony, więcej niż miało przywilej znać wielu innych. Jeden dzień, by się przekonać, kim i czym jesteśmy. Jeden dzień, by określić wartość naszego istnienia.
Owego dnia patrzyłem, jak wzlatują wysoko,
W swej wyniosłej jaźni biorą na plecy lata
I stają jak ci, którymi pragnęli się stać.
Po ich ramionach spływał pot, a szalone szakale
Wymykały się z ich promiennych oczu.
Widzę wiedzę przemykającą się pod tymi drzwiami,
Które zaryglowałem, dysząc z przerażenia,
I opieram się o nie plecami, by nie wpuścić
Tych kłębiących się dowodów objawienia,
Tłoczących się na ulicach jak siedzący na grzędach prorocy.
Dzieci odeszły w poszukiwaniu bogów,
A drobna sylwetka czekała nieruchomo na końcu cierpienia.
Tego dnia patrzyłem, jak wzlatują wysoko,
Nieszczęsny panteon jutra, otaczający plamy
Na kamieniu, gdzie kulawego psa uwięził
Las chudych nóg, patyków i cegieł,
Wznosił się i opadał jak budowniczowie pomników,
Na których miski z brązu się przelewają,
A marmurowe posągi siedzą ponuro jak gołębie.
Czy widzieliście te wszystkie oblicza Boga?
Unoszące się ku niebu, by ukazać nam doskonałość
Naszych świętych twarzy, ale ich ręce są puste,
Nie trzymają kamieni ani patyków, bo już dorośli.
Czy żadna wiara nie zdoła wymazać okrucieństwa dzieci?
Czy żaden bóg nie obroni płaczącego psa na kamieniu
Przed swymi mniejszymi wersjami więżącymi bezradnych
I kulawych? Jeśli jesteśmy stworzeni, jak tego pragniemy,
Sami jesteśmy stwórcami. A jeśli gdzieś jest bóg
Kształtujący z tego, czym jest, to, czym my jesteśmy,
Sami jesteśmy tym bogiem, a dzieci
Bijące na śmierć małego psa pod moimi drzwiami
Są małymi kąskami jego woli skosztowanej
I wyplutej albo połkniętej
W ekstazie wszechmocnego.
("Dzieci jak bogowie", Rybak kel Tath).
Kiedy walczymy z naturą, walczymy ze sobą. Nie ma różnicy, linii podziału, nie ma wroga. Pożeramy wszystko, pragnąc samozniszczenia. Jakby to było jedynym darem inteligencji.
Tak wiele oddano milczeniu, jakby było przechowalnią, zdolną przemienić w skarby wszystko, co w niej złożono, uczynić ze strachów zastęp śmiałych cnót.
Nie wystarczyło wyobrażenie sobie świata bez ludzi czy innych rozumnych głupców. Już tym prostym aktem narzucał wyobrażonej scenie swą aż nazbyt ludzką wrażliwość.
Chcecie, żebym uklękła! I uświęciła to wszystko? Mam być kolejnym z władców wysyłających poddanych na śmierć? Mam unosić dumnie głowę, wykrzykując szumne obietnice wojennej chwały? Ile kłamstw może znieść ta scena? Jak puste mogą być słowa?
zostały mi tylko dwie możliwości. Mogę płakać z jakiegoś powodu albo bez powodu. To drugie wiedzie do szaleństwa.
Wyciągnęła w myślach nóż i zamordowała własną ciekawość. Szybkie cięcie, nagły strumień krwi, a potem cisza. Po co cokolwiek wiedzieć, jeśli wiedza jest tylko smakiem soli i żelaza na języku?
Sprzeczność. W królestwie rozumu to słowo było bezlitosnym potępieniem. Dowodem błędnego rozumowania. Odkrycie sprzeczności w tezach przeciwnika równało się zadaniu śmiertelnego ciosu. Świetnie pamiętała błysk triumfu w jego oczach, gdy owa chwila nadeszła. Teraz jednak (...) zadawała sobie pytanie, na czym polega zbrodniczość tej najbardziej ludzkiej ze wszystkich zdolności: Noszenia w swym sercu sprzeczności, niepodważania jej, niepodejmowania prób uzgodnienia; a nawet stania się dwiema różnymi osobami jednocześnie, każda z osobna wierna sobie i niepróbująca zaprzeczać obecności drugiej? Jakie wszechpotężne prawa kosmologii łamał ów ludzki talent? Czy wszechświat rozszczepiał się na dwoje z jego powodu? Rzeczywistość przestawała być realna?
(...) cześć to po prostu kapitulacja przed tym, na co nie mamy wpływu.
W tych mrocznych wodach nie czuje się własnych łez – odezwał się po chwili.
– A jak ci się zdaje, dlaczego tu mieszkam?
Wobec złamanego serca nawet absurd jest bezradny".
– "Ponieważ słowa odpadają".
(...)
– "Dialog ciszy".
– "Która ogłusza".
Smutek wypełniający jego duszę nabrał ostatnio kwaśnego smaku. Gnił już ze starości, bliski rozpadu. (...) nie wiedział co nadejdzie po nim. Rezygnacja, jak u śmiertelnie chorych w ostatnich dniach życia? A może niecierpliwa radość na myśl o nadchodzącym końcu? W tej chwili nawet rozpacz wymagałaby zbyt wiele wysiłku.
Kobiety zawsze są zazdrosne o przyjaciół mężczyzny - stwierdził Ublala, pociągając nosem. - Czasami mówią o nich paskudne rzeczy. Czasami próbują pchnąć ich nożem. Czasami mają z nimi seks. Czasami z nimi uciekają. A czasami wściekają się tak bardzo że aż umierają. Wszystko to głupota.
Pierwszym słowem rozumności zawsze była sprawiedliwość. To słowo karmiło oburzenie. Rodziło wolę zmiany świata ze wszystkimi jego okrutnymi zasadami, (...).