Najnowsze artykuły
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać4
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Halina Grudziecka
1
4,4/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
4,4/10średnia ocena książek autora
5 przeczytało książki autora
47 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Arte Halina Grudziecka
4,4
Gdy sięgamy po książkę, o której nie mamy zielonego pojęcia możemy trafić na pozycję, która nas oczaruje. Dzięki takim spontanicznym decyzjom poznałam kilkoro wyśmienitych autorów. Z drugiej zaś strony zawsze istnieje ryzyko, że dostaniemy w nasze ręce rzecz absolutnie nie wartą przeczytania, książkę, której szkoda poświęcać czas, gdyż można by go znacznie lepiej spożytkować przy dobrej lekturze. Gdy możemy z czystym sercem takie, wątpliwej jakości, literackie dzieło cisnąć w kąt, nie ma problemu, gorzej, jeżeli zobowiązaliśmy się do recenzji, wtedy pozostaje zacisnąć zęby i czytać dalej.
Powieść Haliny Grudzieckiej skusiła mnie miłą dla oka okładką oraz smoczą tematyką. Jedno trzeba autorce przyznać, przyłożyła się do wykreowania świata. Na końcu książki znajdziemy opisy krain, wierzeń, obyczajów i wszelkich innych podstaw stworzonego przez nią uniwersum, które choć nie jest bardzo oryginalne, ma swój urok. W książkę zostały wplecione elementy narracyjne, mające symulować, że całość jest opowieścią bajarza, prezentują one zasady, złote myśli i inne „prawdy objawione”, niestety ujęte zostały w taki sposób, że tylko mnie irytowały.
Fabuła powieści nie zaskakuje i nie porywa. Szesarz, smok, który w wyniku przypadku stał się wyrzutkiem zostaje wyznaczony przez króla smoków, do spełnienia misji, nagrodą za wykonanie zadania ma być powrót do smoczego społeczeństwa. By osiągnąć cel musi zrobić najbardziej upokarzającą rzecz z możliwych, zmienić się w człowieka i podróżować w towarzystwie ludzi. Poznaje Czarnego Orła, człowieka z orlą głową, nawróconego rabusia Karola, oraz Dschaka wzorowego najemnika, którzy staja się jego towarzyszami. W tle rozgrywa się dynastyczny spór na tronie Punrawihru, jednak jest to wątek, który umiera śmiercią naturalną i nie ma swojego zakończenia.
Bohaterowie powieści są dość jednoznaczni i płytcy, ciężko znaleźć w nich jakąś głębię, a gdy już mamy okazję poczytać wtrącenia dotyczące ich wewnętrznych rozterek, to są one sformułowane w identyczny sposób, niezależnie z kim mamy w danej chwili do czynienia. Ponadto znalazłam tu pewien brak konsekwencji w kreacji Artego, czyli przemienionego Szesarza. Zaraz po zmianie kształtu był obolały i półprzytomny, co nie przeszkodziło mu w wymyśleniu dość rozbudowanego kłamstwa bez najmniejszego zastanowienia. Smoczy geniusz, czy raczej wymóg chwili?
Jednak urwane wątki i nijacy bohaterowie to nie jedyne wady tej powieści. Kolejną z nich jest nadmierne rozbudowanie, rozwleczenie akcji w czasie. Przeplecenie wydarzeń pseudofilozoficznymi wstawkami i rozważaniami z pogranicza wykreowanej teologii. Lubię rozbudowane powieści, ale muszą być naprawdę dobrze napisane, by nie nudzić czytelnika. Zakończenie głównego wątku, jest moim zdaniem, stanowczo zbyt przekombinowane, niepotrzebnie rozbudowane, tak jakby zabrakło pomysłu na epilog w dobrym stylu. Książka mogłaby być spokojnie o połowę krótsza, nie straciłaby na tym zbyt wiele.
Zdecydowanie najgorsze w tej książce jest przede wszystkim to, że została koszmarnie napisana. Styl przywodzi na myśl wypracowania pisane przez uczniów podstawówki. Króciutkie zdania, wiele z nich zakończonych na „się”, oraz częste błędy w odmianie zaimków, łącznie z błędnym określeniem osoby, której dotyczą, sprawiają, że każda kolejna strona to droga przez mękę. Stylistyka dłuższych zdań połączona z dość luźnym podejściem do interpunkcji sprawia, że wiele wypowiedzi jest zupełnie niezrozumiała. Odniosłam wrażenie, że książkę szeroki łukiem ominęła korekta, a nawet jakakolwiek autokorekta. Czytając tę powieść czułam się, jakbym dostała w ręce bardzo surowy maszynopis.
Na okrasę w książkę wplecione zostały ilustracje, nazwane szumnie minimalistycznymi. Są one po prostu brzydkie, sprawiają wrażenie rysowanych na szybko w paintcie. Niekształtne postacie i zaburzone proporcje sprawiały, że zamiast odprężyć się przy rysunkach, czułam tylko jeszcze większe zniechęcenie do książki, gdy trafiłam na któryś z nich.
Ciężko mi znaleźć w tej książce cokolwiek na jej obronę. Była to zdecydowanie najgorsza rzecz, jaką kiedykolwiek zdarzyło mi się czytać i żeby być szczerą muszę ostrzec każdego, kto kiedykolwiek rozważał sięgnięcie po nią. Może gdyby doczekała się gruntownej korekty, to wtedy można by się cieszyć lekturą, gdyż jakiś potencjał w sobie ma, póki co jednak jest to po prostu niestrawne i żałuję każdej minuty, którą jej poświęciłam.