Najnowsze artykuły
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
- Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Lynn Okamoto
1
6,9/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,9/10średnia ocena książek autora
28 przeczytało książki autora
10 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
elfen lied Lynn Okamoto
6,9
Powrót na stare śmieci. ,,Elfen Lied'' zapamiętałem jako bulwersyjne, brutalne oraz kontrowersyjne anime na rozpoczęciu nowego millenium. Opowieść dla starszej widowni, a widziałem jako dojrzewający chłopiec. Chciałem wrócić i sprawdzić, czy to seria, która ma jeszcze coś do zaoferowania. Postanowiłem sięgnąć po mangę z prostego powodu - telewizyjna adaptacja kończy się w połowie literackiego pierwowzoru. Pierwsze wrażenia mieszane - paskudna grafika, koślawe rysunki i niewiarygodna bieda na dalszym planie. Do oglądania - prawdziwy kryminał, niechlujna praca wykonana bez głębi perspektywicznej. Byłem załamany, jak wygląda na papierze. Rysunkowo poniżej średniej. Co do historii - nie będę zagłębiał się w szczegóły, ale chodzi o to, że z podziemnej bazy wydostaje się mutant-dziewczyna (z rogami i ponad naturalnymi zdolnościami). Ucieka od oprawcy - pierwsi świadkowie ujrzą ją nago na plaży. Czy jest niebezpieczna, jak powiadają żołnierze z oddziału od zadań specjalnych? Owszem, ale historia zaprojektowana z myślą, aby przedstawić nastolatkę z rogami nie jako potwora, lecz ofiarę eksperymentów czy wykazać wyobcowanie jednostki, która nie potrafi odnaleźć się w społeczeństwie.
Zapamiętałem niezwykle szczegółowo, gdyż anime widziałem dobre pół dekady temu, jak nie lepiej! A jest to, co zarejestrowałem na ekranie: dużo nagości, krwawych plansz, dramatycznych uniesień, choć po dekadzie denerwują przerysowani bohaterowie wraz z kretynem w jednostkach Marines, który całe życie czekał na to, aby kogoś zabić (co to za motywacja?!). Wiele scen została kropka w kropkę przeniesiona do wersji video. Manga wiernie posłużyła, aby przedstawić nieco toporną wizję, jak czynimy z innych odmieńców (ale na ,,Wiedźmina'' nie liczcie). Prześladując istoty z nadgorliwością. Historia nie robi wrażenia po długim okresie ,,zawieszenia''. Wydaje się bardziej naiwna, mniej skomplikowana niż dawniej. Równie dobrze mógłby powstać romans z elementami gore na bazie ,,Elfen Lied''. Ambiwalentny tytuł, który miesza nieprzyzwoitość (nagość, to element fundamentalny serii) z rzeźnią, połamanymi kończynami, by za momencik kreślić przedramatyzowany związek, a dramat cieniować komediowymi akcentami. Dzisiaj to tytuł, który traktuje zupełnie inaczej. Mniej serio i bez większego szoku: jednak byłem za młody, żeby zrozumieć kwestie nagości, która w mandze odgrywa rolę czystej natury. Ktoś powie, że to niepotrzebna zagrywka, żeby wzbudzać kontrowersje, bo przecież przemoc i negliż sprzeda się z nawiązką. Może i ma tanie zagrania, ale to dotyczy wątków pobocznych, a nagość w serii bardziej doceniam za to, że nikt nie ukrywa bezmyślnie seksualności. Tyle ode mnie.