Najnowsze artykuły
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Tadeusz Wrona
Źródło: pl.wikipedia.org
1
7,0/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik
Urodzony: 16.04.1954
Polski pilot cywilny. Zdobył światową sławę po udanym awaryjnym lądowaniu lotu PLL LOT 016.
Od młodości uprawiał szybownictwo wyczynowe, najpierw w Aeroklubie Ziemi Lubuskiej, w czasie studiów na Politechnice Rzeszowskiej w aeroklubie PLL LOT w Piotrkowie Trybunalskim, a od 2001 roku w aeroklubie w Lesznie. Posiada Złotą Odznakę z Trzema Diamentami przyznaną przez Aeroklub PRL (dziś Aeroklub Polski) w imieniu Międzynarodowej Organizacji Lotniczej (FAI) oraz Odznakę Żurawia przyznaną przez PLL LOT. Tadeusz Wrona jest żonaty z Marzeną, ma córkę Natalię, która jest zawodniczką WKKW i pięciokrotną mistrzynią Polski w tej dyscyplinie (w kategorii Młody Jeździec i Junior),syna Mikołaja oraz brata, którzy obaj też są pilotami lotnictwa cywilnego.http://www.tadeusz-wrona.pl
Od młodości uprawiał szybownictwo wyczynowe, najpierw w Aeroklubie Ziemi Lubuskiej, w czasie studiów na Politechnice Rzeszowskiej w aeroklubie PLL LOT w Piotrkowie Trybunalskim, a od 2001 roku w aeroklubie w Lesznie. Posiada Złotą Odznakę z Trzema Diamentami przyznaną przez Aeroklub PRL (dziś Aeroklub Polski) w imieniu Międzynarodowej Organizacji Lotniczej (FAI) oraz Odznakę Żurawia przyznaną przez PLL LOT. Tadeusz Wrona jest żonaty z Marzeną, ma córkę Natalię, która jest zawodniczką WKKW i pięciokrotną mistrzynią Polski w tej dyscyplinie (w kategorii Młody Jeździec i Junior),syna Mikołaja oraz brata, którzy obaj też są pilotami lotnictwa cywilnego.http://www.tadeusz-wrona.pl
7,0/10średnia ocena książek autora
104 przeczytało książki autora
59 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Ja, kapitan Tadeusz Wrona
7,0
1 listopada 2011 zapisał się w pamięci wielu Polaków chwilą grozy jaką przeżyli, gdy z transmisją telewizyjną śledzili na żywo dramat pasażerów Boeinga wracającego z USA na Okęcie. Tym większa była radość i zainteresowanie bohaterem tego dnia - kapitanem Boeinga. Ten nastrój zachował się we mnie, gdy ponad dwa lata później sięgałem po książkę Tadeusza Wrony. Opisuje ona szczegółowo wydarzenia tego dnia, ale też całą jego drogę zawodową. Od nieśmiałego zainteresowania lataniem jako nastolatek i przełamywaniem oporu rodziców do pięcia się po najwyższych szczeblach kariery zawodowej. Fajna optymistyczna lektura w świecie okrucieństwa i bezmyślności.
Ja, kapitan Tadeusz Wrona
7,0
"Lataj jak orzeł, ląduj jak Wrona."
Istnienie branży lotniczej to dowód największego zwycięstwa człowieka nad własnymi słabościami. Fakt, że ważąca setki ton maszyna lekko wzbija się w powietrze, pokonuje niemożliwy do wyobrażenia dystans i bezpiecznie ląduje na drugim końcu świata, niezmiennie fascynuje i napawa pewnym strachem większość z nas. Na co dzień nie zdajemy sobie nawet sprawy z tego, jak wiele samolotów przelatuje w zasięgu wzroku o każdej porze, ale są takie, które przyciągają uwagę na dłużej. Najczęściej te, które w wyniku katastrofy w ciągu kilku sekund zmieniają się w trumny dla setek pasażerów.
Taki los mógł spotkać też Boeinga 767 "Papa Charlie" w barwach PLL LOT, który wykonując lot LO016, z powodu usterki technicznej nie był w stanie wypuścić podwozia. Na ziemi zdezorientowani pracownicy lotniska, rodziny pasażerów i załogi, rzesze ludzi przed telewizorami. Na pokładzie ponad 200 osób, doświadczona załoga i on - Kapitan Wrona. Musiał dokonać niemożliwego, posadzić szerokokadłubowy odrzutowiec jak niewielki szybowiec. Alternatywą była śmierć jego samego i pasażerów. Moment, który mógł być największą katastrofą polskiego lotnictwa, został uwieczniony w postaci filmów, dzięki którym cały świat do dziś podziwia naszego kapitana i jego lądowanie awaryjne, jedno z najbardziej spektakularnych w historii.
Tamtego dnia oglądałam relację w jednej z telewizji informacyjnych, a dziś pracuję w branży lotniczej, dlatego kiedy wpadła mi w ręce książka "Ja, kapitan", postanowiłam zapoznać się bliżej z tą żywą legendą. Jak zwykle w przypadku książek niefabularyzowanych, nie oceniam fabuły, napisało ją życie, więc nikt nie ma prawa oceniać biegu wydarzeń.
Ale już wykonanie jak najbardziej. Ja nie mam żadnych zastrzeżeń co do kompozycji, wręcz przeciwnie, uważam, że przeplatające się wątki to ciekawy sposób na opowiedzenie wydarzeń tamtego jednego dnia oraz historii życia, która doprowadziła umiejętności do takiej perfekcji. Duży plus za dobre wyważenie proporcji, bo przecież przeciętny czytelnik zdecydowanie bardziej chce poznać szczegóły rejsu z Newark do Warszawy niż kulisy szybownictwa sprzed trzydziestu lat. W kompozycji linearnej nie byłoby możliwości dobrze tego rozplanować. Podobają mi się też wspomnienia i opinie bliskich umieszczone na końcu książki - zwłaszcza pierwsze, spisane przez żonę. Opis wydarzeń z jej perspektywy ma może za dużo dramaturgii i doszukiwania się sensu w przypadkowych wydarzeniach, ale jest bardzo prawdziwy i rzeczywiście obrazuje to, co mogła wtedy czuć.
Jeśli chodzi o język, jest mało skomplikowany, na co narzekała na przykład moja babcia. Ale mnie to się podoba - ostatecznie, autorem książki ma być pilot, a nie poeta, który nawet w prozę biograficzną wplata kwieciste ustępy. Język jest zwięzły i zrozumiały i taki ma być.
Reasumując, polecam wszystkim ludziom, które pamiętają emocje, które towarzyszyły oglądanemu na żywo lądowaniu "Papa Charlie", każdemu fanowi lotnictwa i każdemu, kto chciałby poznać bliżej współczesnego bohatera. Ta książka może też służyć jako materiał motywacyjny, bo przeszkody, które stanęły na drodze kpt. Wrony do kokpitu 767, a potem Dreamlinera, mogły go zniechęcić na wielu etapach. I co wówczas stałoby się z pasażerami LO 016 "Papa Charlie"?