Najnowsze artykuły
- ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać420
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Douglas Ford
1
6,3/10
Pisze książki: historia
Doktor historii, wykładowca Uniwersytetu w Birmingham. Autor serii książek poświęconych II wojnie światowej, w tym w szczególności konfliktowi z Japonią. Poza Pacyfikiem wydał także "Britain’s Secret War against Japan" („Tajną wojnę Wielkiej Brytanii z Japonią”) oraz "US Naval Intelligence and the Imperial Japanese Fleet" („Wywiad Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych a Japońska Cesarska Marynarka Wojenna”).
6,3/10średnia ocena książek autora
81 przeczytało książki autora
122 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Pacyfik. Starcie mocarstw Douglas Ford
6,3
„Pacyfik – starcie mocarstw” to „solidny kawał książki”. Nie jest może napisana specjalnie porywającym stylem, sporo w niej powtórzeń i wygląda trochę jak podręcznik akademicki (wszystko ładnie posegregowane, na końcu każdego rozdziału obowiązkowe „Podsumowanie” i tym podobne…) ale jeśli kogoś interesuje historia XX wieku to zdecydowanie powinien po nią sięgnąć.
Autor drobiazgowo i rzetelnie analizuje wszystkie aspekty japońskiej ekspansji (i późniejszej klęski) w południowo-wschodniej Azji i na Pacyfiku, zwraca uwagę na przyczyny i opisuje skutki wydarzeń – tak że mimo „egzotyczności” tematu można bez problemu „załapać” o co w całej historii chodziło. Ogromną zaletą są dołączone do książki mapy – wprawdzie jest ich tylko kilka, ale znacząco pomagają w zrozumieniu treści i zlokalizowaniu licznych archipelagów, wysepek, celów planów strategicznych czy miejsc działania wojsk.
Książka traktuje o zmaganiach wojennych, ale Ford na szczęście nie katuje czytelnika wyliczaniem litanii operacji militarnych, oddziałów czy dowódców – jest tylko to co naprawdę niezbędne. Za to sporo uwagi poświęcono w książce zagadnieniom związanym z planowaniem, gospodarką i logistyką wojenną – te problemy Autor przedstawia jako czynniki, które zadecydowały o wyniku starcia. Krótka charakterystyka działania jednej strony konfliktu: „Myślenie strategiczne w japońskiej armii sprowadzało się do przeświadczenia, że dowolną wojnę można wygrać, zadając druzgocący cios na początku i czekając, aż nieprzyjaciel złoży propozycję zawarcia pokoju […] Dowódcy byli przekonani, że losy wojny zależą od początkowych operacji, nie poświęcali więc wiele uwagi temu, co może wydarzyć się później”. I – dla kontrastu – główna idea strony drugiej: „W wojnie totalnej – a taka toczyła się na teatrze pacyficznym – największą wagę miała potęga gospodarcza […] Nieważne jak mężnie walczyli żołnierze – aby mieć realne szanse na zwycięstwo, potrzebowali odpowiedniego wyposażenia […] Potencjał ekonomiczny stanowił fundament wysiłku wojennego aliantów” bo – na przykład: „…utrzymanie przeciętnego żołnierza piechoty morskiej wymagało dostarczenia 4,5 tony zaopatrzenia każdego miesiąca”.
Ford w swojej książce pokazuje, jak bardzo różniły się tytułowe „mocarstwa” – mimo że używały podobnych technologii i sprzętu, można odnieść wrażenie, że pochodziły z dwóch kompletnie odmiennych epok: Japończycy wystawiający armię która – jak średniowieczne rycerstwo – miała wystąpić w kilku bitwach, popisać się męstwem i w ten sposób zdobyć chwałę i pokój na korzystnych warunkach, oraz Amerykanie, którzy już od czasów wojny secesyjnej wiedzieli, że można przegrywać bitwy, ale wygra i tak ten, kto zrówna z ziemią i zagłodzi zaplecze przeciwnika.
Pacyfik. Starcie mocarstw Douglas Ford
6,3
Jedna z najnudniejszych książek o wojnie, jaką kiedykolwiek miałem w ręku. Jeśli ktoś się spodziewa emocjonującej, epickiej opowieści pokazującej zmagania na bodaj najtrudniejszym teatrze działań wojennych w historii, to się srogo zawiedzie. Zero dramatyzmu i dynamiki. Suchy, nudny wykład. Pomysł książki może i był ciekawy. Nie przedstawiać wojennej epopei miesiąc po miesiącu, nie skupiać się jedynie na działaniach militarnych, a pokazać wojnę w jej różnorakich aspektach, również tych gospodarczych, społecznych, wojskowych, jak i cywilnych. Tylko, że zamiast fascynującej lektury dostajemy akademickiego gniota pisanego chyba przez typowego wojskowego trepa. Jak informuje nas wydawnictwo, autorem jest doktor historii, wykładowca uniwersytetu w Birmingham. W Internecie znajdziemy niewiele więcej informacji poza tym, że można do listy dopisać jeszcze kilka innych uczelni. Współczuję studentom.
A co o książce? Składa się z czternastu rozdziałów-wykładów. Sprawiają wrażenie, jakby były rzeczywiście oderwanymi od siebie wykładami akademickimi – wstęp, rozwinięcie i podsumowanie – zebranymi w skrypt, który ktoś postanowił wydać jako książkę. Każdy rozdział niemal tej samej długości, jakby treść miała się wcisnąć w grafik wykładowy. Trzeba studentom przypominać niemal w każdym rozdziale o tym samym. Że strony konfliktu od samego początku się lekceważyły i dlatego Jankesi (i nie tylko) na początku dostali ostrego łupnia. Ale potem się otrząsnęli, zorganizowali, przeanalizowali sytuację i dokopali Japońcom. Japończycy mieli wygórowane mniemanie o sobie, początkowe sukcesy zaćmiły im umysł i podbudowały i tak już rozbuchane ego. Jednocześnie Japończycy nieco lekceważyli takie aspekty działań wojennych jak dobry wywiad, koordynacja rodzajów wojsk oraz problemy gospodarcze oraz logistykę zaopatrzenia frontu. Tymczasem Amerykanie dysponowali nieprzebranymi mocami przerobowymi w gospodarce i potrafili skoordynować działania sojusznicze. Autor tę mantrę na różne sposoby i w różnych konfiguracjach powtarza w każdym rozdziale. Repetitio mater studiorum est, chciało by się rzec. Lecz – na Boga – na uczelni, ale nie w książce! Z rozdziału na rozdział czułem się niczym bohater „Dnia świstaka”. Autor od czasu do czasu podkreśla, jakim to dramatyzmem charakteryzowała się wojna na Pacyfiku, jakich okrucieństw dopuszczali się walczący, ale do końca książki za grosz nie mogłem doszukać się ani dramatyzmu konfliktu (poza stwierdzeniami autora, że wydarzenia dramatyczne były),ani owych okrucieństw. Nie chodzi mi o to, żebym oczekiwał opisów krwawych jatek, torturowania więźniów etc. Ale kiedy pisze się o okrucieństwach, należało by coś napomknąć w szczegółach, a nie tylko wspominać, że znęcano się nad więźniami, bo Japończycy nie podpisali Konwencji Genewskiej, a ich etos wojownika kazał pogardzać tymi, którzy się poddali, a więc i żołnierzami wziętymi do niewoli. Gdybyż jeszcze autor cytował jakieś fragmenty dokumentów, wspomnienia, pamiętniki, rozkazy. Gdybyż sypał ciekawostkami, nazwiskami. A gdzież tam. Z książki wylewa się banał za banałem, ogólniki za ogólnikami, w przeważającej większości rzeczy oczywiste dla każdego, kto choć trochę interesował się działaniami wojennymi na jakimkolwiek teatrze działań. Nieco ciekawiej zaczyna się dopiero pod koniec książki. Trzy ostatnie rozdziały wyraźnie odbiegają od pozostałej reszty, choć do przyśpieszenia pulsu u czytelnika daleko. Rozdział „Wojna a życie codzienne” przynosi nieco ciekawego materiału, zwłaszcza jeśli chodzi o życie codzienne w Japonii. Takie informacje, zwłaszcza w Polsce, trudno znaleźć. To jeden z najciekawszych rozdziałów, choć jak pozostałe, bardzo ogólnikowy. Bo ileż można zmieścić na raptem dwudziestu stronach, kiedy trzeba pokazać sytuacje we wszystkich krajach konfliktu? Ostatnie dwa rozdziały już bardziej przypominają klasyczne książki na temat wojny. W rozdziale „Koniec gry” autor omawia sytuację, która doprowadziła do bitwy w rejonie Leyte oraz walki na Okinawie i Iwo Jimie oraz ich przebieg. Rozdział wydaje się wręcz „przeładowany” faktami w porównaniu z poprzednimi. Tu daje się odczuć nieco dramatyzmu konfliktu i dynamiki działań. Koniec to omówienie aspektów politycznych jak i militarnych, które doprowadziły do zrzucenia bomb atomowych. Ten rozdział zasługuje na uwagę, autor omawia kontrowersje, które pojawiły się wśród polityków i historyków na temat tego, jakie były faktyczne powody zastosowania tej broni. Szkoda jednak, że te trzy rozdziały (czy może rozdzialiki) to jedynie trzy wisienki na tym mdłym i niewypieczonym torcie.
Zastanawiam się też, czy polski autor blurba w ogóle przeczytał książkę? Bo tekst jest po prostu wyssany z palca. „Zapomniane zbrodnie”? A gdzież autor wspomina owe „zapomniane” zbrodnie? „Douglas Ford odkrywa tajemnice i zgłębia kontrowersje otaczające wojnę na Pacyfiku”. A gdzież te odkrywane tajemnice i kontrowersje poza kwestią zrzucenia bomb atomowych? „Od zarysowanych ze swadą bitew i błyskotliwie przedstawionych planów strategicznych […]” . Ze swadą?? Poważnie?? Jednorazowo byłem w stanie przeczytać tylko jeden rozdział, żeby nie zamykały mi się oczy. Nieznane akcje wywiadu? Chyba gdzieś w trakcie lektury przysnąłem, bo musiałem je przeoczyć. „[…] zatuszowane bestialstwa na skalę dorównującą nazistowskiej machinie zagłady.” Hmm… o bestialstwie Japończyków dowiedziałem się z wielu innych książek, niektórych znanych w Polsce od wielu, wielu lat, choćby z „Rycerzy Bushido” Lorda Russella of Liverpool wznowionych w 2004 roku a pierwotnie wydanych w latach sześćdziesiątych czy siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Od Forda nie dowiedziałem się literalnie nic a przynajmniej nic nowego, co nie było by powszechnie znane od dawna.
Tylko dla cierpliwych. Jeśli ktoś oczekuje czegoś w stylu Dawiesa, Beevora czy Kershawa, Forda niech omija szerokim łukiem. A jeśli chodzi o konflikt na Pacyfiku… może warto odkurzyć Flisowskiego?