Kupiłam tę książkę jako prezent dla brata - zapalonego culer. I wkręciłam się tak, że pochłonęłam ją niemal jednym tchem. Polecam lekturę wszystkim miłośnikom Barcelończyków, jest to bowiem niesamowicie ciekawa podróż w czasie - a zarazem spacer po przepięknej Barcelonie.
Mnie osobiście zabrakło trochę szerszego tła historycznego. Chodzi mi szczególnie o smutne czasy dyktatury Franco (nic straconego, można wszak doczytać to gdzie indziej),bowiem wydaje mi się, że obecne podręczniki raczej omijają te jakże ważne czasy (co zrobić, taka szkoła).
Dodam jeszcze, że sama jestem piłkarskim kibolem i - jak to baba - wczułam się na tyle, że nad książka parę razy zachlipałam. Zrzucam to jednak na karb rozstroju nerwowego, bo lektura wcale nie jest aż tak przygnębiająca. I chociaż wiele ze wspomnianych przez autora miejsc zniknęło z planu miasta, warto przeczytać tę książkę przed wizytą (lub po) w Barcelonie.
Jako fanka Barcy i wielka wielbicielka Barcelony mogłabym stworzyć opinię daleko odbiegającą od jakiegokolwiek obiektywizmu, a zatem postaram się opisać przewodnik krótko.
Wzruszający wstęp z zapożyczonym cytatem z "Cienia wiatru", do którego autor się nie przyznał ale który przypomniał mi mój pobyt w stolicy Katalonii :) sporo anegdot oraz opisów mniej i bardziej ważnych miejsc dla klubu, wielu już niestety nieistniejących, uboga jak na przewodnik szata graficzna.
Ale tak czy siak cieszę się niezmiernie, że podczas swojego pobytu w Barcelonie, prawie każdego wieczoru sangrię marki Don Simon popijałam wodą z Canaletes! Do Barcelony jest po co wracać!