Czik Wolfgang Herrndorf 7,0
ocenił(a) na 87 lata temu Czik --- książka o wakacjach, świetne czytanie na wakacyjny czas.
Jest to opowieść o dwóch czternastolatkach próbujących odnaleźć się w nowoczesnym świecie, i to bez rodziców, bez dorosłych.
Autor w wywiadzie wypowiadając sie na temat tej książki, powiedział, ze bardzo mu zależało na napisaniu książki, głównie dla odbiorcy młodego o byciu nastolatkiem, o dorastaniu w kontekście współczesnego życia społecznego, książkę coś na wzór Toma Swayera Marka Twaina, tyle, że we współczesnym wydaniu.
Książka w ciagu dwóch lat od publikacji w 2010 roku sprzedała się w ponad 1 milionie egzemplarzy.
W wielu niemieckich gimnazjach stała się lekturą w 9 klasie.
Federalne Ministerstwo ds. Rodziny, Kobiet, Seniorów i Młodzieży wyróżniło książkę za walory dydaktyczno-edukacyjne.
Niestety autor od sierpnia 2013 nie jest juz na tym świecie, zmarł nagle w młodym wieku po krótkiej, ciężkiej chorobie; guzie mózgu.
Narratorem jest Maik. Pochodzi z "dobrej", bogatej rodziny. Ojciec inwestuje w nieruchomości, jest z charakteru cholerykiem, notorycznie zdradza żonę z asystentką, niewiele starszą od Mike'a. Matka Mike'a ma problemy alkoholowe, spędza sporo czasu na odwykach, gra dobrze w tenisa, na "podwójnym gazie" udaje jej się nawet wygrywać zawody tenisowe. Maik ma dobre relacje z mamą, gorsze z ojcem.
Maik chodzi do berlińskiego gimnazjum, do 9 klasy, ma ksywę "psychol". Kocha się w Tatjanie Kosič, pochodzącej z Serbii lub Chorwacji. Nagle w klasie Maika pojawia się nowy uczeń, Andrej Czichaczow. Andrej to chłopak o lekko azjatyckim wyglądzie, pochodzący z Rosji, mający jednak korzenie niemieckie.
Ponieważ nazwisko nowego ucznia jest tak trudne w wymowie szybko zostaje mu przypisana ksywa "Tschick".
Maik zwraca uwagę na nowego kolegę, między innymi dlatego, bo z domu bardzo dobrze zna zapach oddechu alkoholowego wymieszanego z zapachem mocnej miętowej gumy do życia. Mama Maika pijąca alkohol tak samo maskuje picie jak czternastoletni Tschick. Tschick, mimo młodego wieku, 14 lat, przychodzi czasem do szkoły będąc lekko na rauszu. Raz ma dobre oceny, raz bardzo złe.
W końcu nadchodzą wakacje.
Po rozpoczęciu wakacji Maik szwęda się po okolicy, z utęsknieniem wyparuje okna pokoju gdzie mieszka Tatjana, jego skryta miłość z klasy. Niestety nie zaprosiła go na swoje przyjęcie urodzinowe.
Tuż po rozpoczęciu wakacji mama Maika idzie na kolejny odwyk. Tata Maika wykorzystuje to, i z kochanką też gdzieś wyjeżdża, pozostawiając Maika na pastwę losu.
W tym momencie pojawia sie Tschick pod domem Maika z kradzioną terenową Ladą Niva. Mike i Tschick postanawiają wyruszyć w daleką podróż w nieznane, na Wołoszczyznę skąd pochodzi rodzina Tschika.
Ma początku książki dowiadujemy sie, że ta podróż chłopakom częściowo nie wyszła na dobre, bo lądują na komisariacie policji, w dodatku ranni, wymagający opieki zdrowotnej.
Zanim jednak lądują na komisariacie przeżywają kilka ciekawych przygód, spotykają ciekawych ludzi.
Końcówka to refleksja Maika na temat podróży.
Mnie najbardziej przypadł do gustu następujący wniosek nastolatka, który świetnie podsumowuje lekcję życiową Maika i Tschika, która wypłynęła z ich przygód:
W szkole nas uczono, rodzice, dziadkowie opowiadali że obcy ludzie są niebezpieczni i mają złe zamiary. I może faktycznie, 99% ludzi może nawet taka jest. Jednak my podczas naszej podróży doświadczyliśmy czegoś zupełnie innego. Chyba po prostu musieliśmy cały czas trafiać na ten 1% dobrych ludzi.