Może to i czytadło (a do tego nierówne),może to i ramota, ale tak niesamowicie wciągające i wzruszające, że ech, więcej bym sobie takich życzyła! A zwłaszcza jakiejś sagi o polskiej emigracji do USA "za chlebem".
"A Tree Grows in Brooklyn" to powieść inicjacyjna, której główna bohaterka, Francie Nolan, dąży do edukacji za cenę głodu, zimna i pracy ponad siły. Przypomina mi ta postać trochę Dag z powieści Seymour-Tułasiewicz ("Dag, córką Kasi) - uwielbiałam w młodości historię ambitnej i dumnej córki polskich chłopów, która wbrew różnym przeciwnościom losu wybija się na edukacyjną "niepodległość" w Stanach.
Autorka fabułę książki oparła na własnych przeżyciach i wcale się nie dziwię, że tytuł ten stał się bestsellerem w USA i zyskał status powieści kultowej.
Książka jest bardzo dobra, nie mogę temu zaprzeczyć. Były momenty (szczególnie w pierwszej połowie),gdy musiałam się zmusić do dalszego czytania ale im dalej tym było lepiej. Styl trochę "surowy", czasem razi powtórzeniami ale z drugiej strony pasuje do tematu, więc pewnie był to celowy zabieg.
Sama historia wciągająca, miejscami brakowało mi trochę dokładniejszych opisów lub większego wprowadzenia w scenę. Żałuję, że nie przeczytałam jej kilka lat wcześniej - dobra pozycja w kategorii "coming of age".
To na jakich ludzi wyrosło (albo zapowiada się) rodzeństwo było wzruszające, nie dało się nie kibicować im podczas tych lat trudów. Lektura sprowokowała mnie do refleksji na temat mojego dzieciństwa, oczekiwań i rzeczy, które traktowałam jako pewniaki...
Polecam!