Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Cezary Ostrowski
Źródło: wiki
2
6,7/10
Pisze książki: literatura piękna
Urodzony: 30.09.1962
Polski muzyk, dziennikarz, kompozytor, artysta wizualny.
Założyciel zespołu Bexa Lala.
Założyciel zespołu Bexa Lala.
6,7/10średnia ocena książek autora
6 przeczytało książki autora
3 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Śmierć w misiu Cezary Ostrowski
6,7
W grodzie Kraka źle się dzieje! Zbrodnia dosięgła światka literatów, a właściwie jednego, ale za to jakiego literata! Marcin Świetlicki - słynny krakowski bard, nestor poezji młodzieżowej i czołowy przedstawiciel pokolenia bruLionu ginie pod kołami rozpędzonego pociągu. Wszyscy fani Świetlickiego (a nawet on sam) są wstrząśnięci. Kraj jest pogrążony w żałobie... Spokojnie Drodzy czytelnicy to nie dzieje się naprawdę. Przedstawiony przeze mnie scenariusz to tylko fabuła najnowszej książki Cezarego Ostrowskiego pt.: "Śmierć w Misiu", która od momentu powstania podbija serca wszystkich czytelników.
Kim jest człowiek, który poważył się uśmiercić Marcina Świetlickiego? Tak się składa, że jego bliskim znajomym. Co więcej, mówiąc językiem dziecka "to nie on zaczął". Najpierw bowiem pojawiła się "Orchidea", powieść współtworzona przez Świetlickiego, w której uwiecznił on postać Ostrowskiego. Ten zaś odpowiedział pięknym za nadobne i stworzył internetową powieść kryminalną, nad którą patronat objął znany serwis Zbrodnia w Bibliotece. Kiedy historia zaczęła się rozrastać, a czytelników stale przybywało, rozpoczęły się prace nad jej wydaniem, dzięki czemu dziś mam przed sobą egzemplarz tej trzeba przyznać dosyć oryginalnej powieści. Zazwyczaj nie przytaczam w opinii dłuższych fragmentów prozatorskich, ale tym razem robię wyjątek, byście wiedzieli, o czym będę starała się Wam opowiedzieć.
"- Dlaczego masz takie megaoczy, Ireno? - zapytał.
- Albowiem, kurwa, nabawiłam się zapalenia spojówek w Psie – odparła szczerze Żulia Strzebrzeszyńska przebrana za Irenę, by rozsupłać jedną z największych zagadek kryminalnych Małopolski i otrzymać nagrodę Wielkiego Kolibra.
- A dlaczego masz takie megauszy?
- Odpierdol się od moich uszu, patafianie - wyznała Żulia.
- No, a dlaczego masz takie długie zęby? - nie dawał za wygraną Zając.
- Kiedyś były o wiele dłuższe... - powiedziała z nagłym rozmarzeniem Strzebrzeszyńska - ... ech, gdybyś wtedy mnie znał... - westchnęła - ... spolerowały się"[1].
Tak, takim właśnie językiem napisana jest powieść Ostrowskiego. Poznajemy w niej całą paletę postaci fikcyjnych i tych, których pierwowzory twardo stąpają po ziemi. Oprócz głównego bohatera, którego tragiczny zgon przeżywamy, znajdziemy tu również samego Ostrowskiego, czyli drugą połówkę muzyczno-wokalnego duetu Świetlicki-Ostrowski. To tylko dwaj spośród licznych przedstawicieli krakowskiej bohemy sportretowanych przez autora tej książki. W tej niewielkiej objętości książce wprost roi się od postaci, które w mniejszym lub większym stopniu są związane z osobą twórcy Świetlików. Ale przecież nie o nich tu chodzi. Nas, czytelników najbardziej interesuje wątek kryminalny i to, kto do cholery zabił Świetlickiego? Musimy wziąć sprawy w swoje ręce i wraz z najbliższymi Marcina rozpocząć śledztwo. Pierwszy trop doprowadzi nas do piosenki "Chodźmy do Misia". To właśnie ten utwór miał rzekomo podburzyć członków Wielkiego Wschodu Misia, którzy przygotować mieli zamach na życie muzyka. Co to za wspólnota i dlaczego tak uwzięli się na Świetlickiego? Zbyt wiele niedopowiedzeń, zbyt mało faktów. Szukajmy więc dalej. Może to Ostrowski przygotował zamach, by wyeliminować swojego muzycznego konkurenta? A może zabójstwo Świetlickiego to tylko przypadkowy wypadek? Rąbka tajemnicy uchyli Wam sam zainteresowany...
No tak, zapomniałam dodać, że Świetlicki żyje! Wcale nie zginął. Ba, odbiera nawet telefony! Te połączenia zrobią w naszych głowach jeszcze większe zamieszanie i ani się spostrzeżemy, będziemy już na pogrzebie. A dalej? Przeczytacie sami...
Po lekturze tej powieści brak mi słów, by opisać wszystkie towarzyszące mi wrażenia. Książkę pochłania się błyskawicznie z szerokim uśmiechem na ustach, który ani na chwilę nas nie opuszcza. Ostrowski w genialny sposób portretuje krakowskie środowisko artystyczne i sylwetkę swojego bliskiego znajomego. Niektóre powiedzonka przemycone na kartach książki są tak zabawne, że z pewnością zapamiętam je do końca życia. A wątek kryminalny? Chaotyczny, tajemniczy i świetnie prowadzony. Niby jest zabójstwo, ale nie ma ofiary. Niby nie ma ofiary, ale jest pogrzeb. Niby jest pogrzeb, ale udawany. Czego chcieć więcej? Może tylko tego, by powieść tak szybko się nie kończyła.
"Śmierć w Misiu" przypomina mi nieco twórczość Michała Witkowskiego. Choć Ostrowski jest z pewnością mniej kontrowersyjny i nie epatuje w swej prozie nadmierną ilością wątków homoerotycznych, to i u niego znajdziemy pana Baśkę, który chce zostać dragkonikiem, a także całą masę ironiczny odniesień do lat późnego PRL-u. Krótkie rozdziały tej kryminalnej powieści Ostrowskiego przesuwają się przed naszymi oczami niczym kadry z sensacyjnego filmu, który do ostatniej minuty trzyma widza w napięciu. Jak zakończy się ta historia? Tego już Wam nie powiem, bo klimat tej książki wprost prosi o zainteresowanie. Jeśli macie trochę czasu i ochoty na pełną absurdu opowieść, to "Śmierć w Misiu" w stu procentach spełni Wasze oczekiwania. Polecam!
[1] C. Ostrowski: "Śmierć w Misiu". Warszawa 2012, s. 103.
Śmierć w misiu Cezary Ostrowski
6,7
W moim przypadku rok 2013 upłynął na smakowaniu twórczości Marcina Świetlickiego. Wracałem do dobrze znanych tomików wierszy, czytałem prozę kryminalną, a także książki wspominające postać Pana Poety. Był „Piękny Pies” Macieja Prusa, a także „Śmierć w Misiu”. Dla osób nie wprowadzonych w temat postać Cezarego Ostrowskiego może niewiele mówić. Jeżeli jednak ktoś u progu XXI wieku miał okazję zobaczyć koncerty promujące wydanie płyty „Czołgaj się”, to wszystko stanie się jasne.
Ten specyficzny projekt muzyczny z 2004 roku, rzecz o niezrozumieniu, zaowocował kilkoma interesującymi piosenkami, przede wszystkim zaś nieśmiertelnym wersem: „Chodźmy do Misia potańczyć”. W pewnym stopniu ta książka to swobodne rozwinięcie muzycznego pomysłu. Obraz świata, w którym artysta Świetlicki nagle znika i nikt nie ma pojęcia, gdzie się podziewa. Pozycja trudna do zakwalifikowania; surrealistyczna rzeczywistość, groteska, zagadka quasi-kryminalna. Nie wiem, czy każdemu przypadnie do gustu, ale wielbicieli rozmaitych wcieleń lidera grupy „Świetliki” nie trzeba specjalnie namawiać. Ja w każdym razie miło spędziłem czas w towarzystwie tej książki.