Gisèle Prassinos to jedna z najważniejszych francuskich pisarek surrealistycznych. Urodzona w 1920 roku w Istambule, od 1922 roku w Paryżu, w wieku czternastu lat «odkryta» przez André Bretona, stała się dlań kultową postacią genialnej kobiety-dziecka. Jej wiersze i opowiadania surrealiści uznali za dowód na istnienie podświadomości. Do historii ruchu przeszła dzięki głośnemu zdjęciu Mana Raya, na którym czyta im swoje «automatyczne» poematy. Obok Leonory Carrington, była jedyną autorką, której opowiadania Breton zamieścił w słynnej Antologii czarnego humoru (1940). Po upływie z górą pół wieku są dziś jej jednymi żyjącymi i nadal tworzącymi autorami. Nim Prassinos skończyła dwadzieścia lat, ukazało się jej osiem tomików. Na odbywającej się w Paryżu w 1937 roku Międzynarodowej wystawie surrealizmu opowiadania jej czytali aktorzy tak wybitni, jak Jean-Louis Barrault. Była nie tylko maskotką, ale pisarką ogromnie przez surrealistów cenioną: Breton stawiał ją wyżej od Rimbauda! Po sukcesie genialnego dziecka na kilkanaście lat zamilkła, by znów zacząć publikować w 1958 roku, tym razem głównie powieści o podłożu autobiograficznym. Od śmierci męża w 1988 prawie nie pisze, za to - zafascynowana Dalim oraz artystami afrykańskimi, religijnymi i nieprofesjonalnymi - rysuje, rzeźbi i robi poświęcone mitologiczno-biblijnym tematom pseudonaiwne makatki. Jej prace prezentowane są na licznych wystawach.
Czasem akcja naszych snów toczy się w dobrze znanym miejscu, gdzie każda rzecz, w miarę zbliżania się do niej, jakimś szczegółem zbija z tro...
Czasem akcja naszych snów toczy się w dobrze znanym miejscu, gdzie każda rzecz, w miarę zbliżania się do niej, jakimś szczegółem zbija z tropu, aż wreszcie przynosi całkowite rozczarowanie. Pielgrzymując na jawie, Essentielle przeżywała podobny koszmar.
UWAGA! ŚWIETNĄ PRZEDMOWĘ TŁUMACZKI AGNIESZKI TABORSKIEJ MOŻNA PRZEJRZEĆ, LECZ UWAŻNIE PRZESTUDIOWAĆ RADZĘ DOPIERO PO LEKTURZE KSIĄŻKI
Wikipedia:
„Gisèle Prassinos (ur. 26 lutego 1920 w Stambule, zm. 15 listopada 2015) – francuska pisarka oraz poetka związana z surrealizmem. Siostra Mario, malarza.
Urodziła się w Turcji w greckiej rodzinie, która przeniosła się do Francji, gdy miała dwa lata. W 1934 roku, gdy miała czternaście lat, jej utworami zachwycił się André Breton. Rok później ukazała się jej pierwsza książka La Sauterelle Arthritique. Kilka innych zostało wydanych jeszcze przed wojną, następnie pisarka miała dłuższą przerwę - ponownie publikować zaczęła dopiero w 1958 roku.
Zajmuje się także sztukami plastycznymi. W Polsce wydano dwie powieści Prassinos - Podróżniczkę i Twarz muśniętą smutkiem”
Na LC, po 14 latach, 6,5 (6 ocen i O opinii) i ciekawa notka:
„Wydana w 1964 roku powieść Gisèle Prassinos Twarz muśnięta smutkiem przeżywa dziś we Francji renesans zainteresowania: w ciągu ostatnich pięciu lat wznowiono ją dwukrotnie. Gisèle Passinos, urodzona w 1920 roku w Istambule, jako czternastoletnia, genialna autorka "odkryta" przez surrealistów i uwieczniona na słynnym zdjęciu Mana Raya, zawarła w tej książce - parodii powieści pikaryjskiej, rozprawy naukowej oraz osiemnastowiecznej powiastki filozoficznej - wiele autobiograficznych aluzji. Purnonsensowy humor, parakryminalna intryga, ekscentryczni bohaterowie, szufladkowa struktura narracji oraz zaskakujący finał składają się na magiczną opowieść, od której nie sposób się oderwać.”
Czysty surrealizm, lecz podobno moda na surrealizm minęła, więc zaliczmy to dziełko do szeroko pojętej literatury „fantasy” i rozkoszujmy się nim na luzie.
Jeszcze fragment z recenzji Magdaleny Miecznickiej na: http://wyborcza.pl/1,75517,2905265.html
„…W 1964 r. Prassinos ma już 44 lata. Czasy surrealistów minęły, dawna gwiazda wyszła za mąż i publikuje cenione przez krytyków powieści autobiograficzne. Ale pewnego dnia, założywszy się z bratem, że napisze książkę niecodzienną, powraca do swoich surrealistycznych korzeni i w trzy tygodnie tworzy hymn na cześć wyobraźni łączący purnonsensowy humor z kryminalną intrygą. I tak powstaje "Twarz muśnięta smutkiem"…..”
Książka ma zaledwie 119 stron, więc zbrodnią byłoby ujawnianie szczegółów, lecz nie mogę się powstrzymać od zacytowania oceny wspomnianej wyżej Miecznickiej:
„… parakryminalna fabuła i dramat kobiety w patriarchalnym świecie…”
Zgodnie z zamiarem autorki, książka jest „niecodzienna” i wymaga od czytelnika akceptacji konwencji, w której autorka robi sobie z czytelnika „dżadża”. Ale jakie „dżadża”!!! Świetna zabawa, a ja jestem usatysfakcjonowany, że mój upór w poszukiwaniu nieznanych szerzej arcydzieł, przynosi czasem rewelacyjne skutki; w kategorii purnonsensu 10/10 Zapewniam wspaniałą zabawę!!