Prof. zw. dr hab., historyk literatury, historyk książki, bibliograf i edytor; absolwent polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego i wieloletni profesor tego Uniwersytetu, Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Rzeszowie, zasłużony dyrektorem Biblioteki Jagiellońskiej. Pełnił funkcje ważne dla rozwoju nauki i edukacji w Polsce jako członek Centralnej Komisji do Spraw Tytułu Naukowego i Stopni Naukowych oraz Komitetu Badań Naukowych, przewodniczący Komisji Historycznoliterackiej Krakowskiego Oddziału PAN, Komisji Egzaminacyjnej dla Bibliotekarzy i Dokumentalistów Dyplomowanych MEN.
Opublikował liczne prace naukowe, ponad 30 książek, z których wiele ma charakter pomnikowy.
Wsi spokojna, wsi wesoła...
Zalety mieszkania na wsi są powszechnie znane. W Polsce jako pierwszy zaczął o nich pisać chyba Kochanowski. I poszło! Dalejże, chwytać za pióra!
Generalnie nic nie mam przeciwko wsi. Sama mieszkam na wsi i bardzo to sobie cenię, naprawdę. Można by się było spodziewać, że ta książka sprawi mi czytelniczą przyjemność. Tak jednak nie było. I nie chodzi tu tylko o to, że zdarzały się utwory nie najlepszej jakości - to w końcu antologia, różni autorzy, różne utwory, różny poziom. Chodzi mi raczej o tendencyjność i schematyczność. Bliźniaczo podobne opisy "wieśnych wczasów i pożytków" znaleźć można w wielu utworach. Kontrast cnotliwego życia szlachcica ziemianina z próżniaczym życiem magnata również. Przewracając kolejne kartki, nie sposób nie odczuć déjà vu. To było baaardzo irytujące.
Co mnie jeszcze denerwowało? A no to, że o pracach na wsi, o sielance życia na wsi pisał jakiś tam szlachcic ziemianin, który nie musiał harować w polu, wystarczało mu nadzorowanie pracy parobków. Mój Boże, jeśli taki ktoś pisze, jak pięknie żyje się na wsi, to chyba jest z nim coś nie w porządku. A gdy opisuje chłopów radośnie śpiewających przy pracy, pasterzy grających na fujarce, to krew mnie po prostu zalewa. Litości!!!
[chwila na uspokojenie...]
Jeśli chodzi o gatunki - różne różności: vota, treny, fraszki, poematy ziemiańskie, walety. Nie o gatunek tu jednak chodzi, a o tematykę, bo ona właśnie decyduje o przynależności utworów do nurtu poezji ziemiańskiej. Autorzy - znani i mniej znani, Kochanowski, Rej, Klonowic, Gawiński, Słupski i inni.
No cóż. Pozostaje mi polecić Wam lekturę wstępu. On był chyba z tego wszystkiego najlepszy.
Ledwo a ledwo przebrnąłem przez tę książkę. Staropolski jest trudny do czytania, zwłaszcza ciągiem, bez powtarzania każdego wiersza kilka razy. Jednak najważniejszym celem tej książki jest ukazanie samego nurtu poezji ziemiańskiej. A to na pewno robi dobrze.
Najciekawszy był rozwinięty wstęp, na około osiemdziesiąt stron, który oddzielnie bym ocenił na 7/10. Poezja ziemiańska została tam dobrze wyjaśniona, nawet jej historia. I na pewno zaciekawiła do dalszego jej przeczytania.
Bardzo miłym doświadczeniem było także "Carmen macaronicum" Kochanowskiego. Czytelnik znający łacinę, na pewno się uśmiechnie.
Podsumowując, wstęp polecam, resztę... Jak ktoś potrafi się bardzo skupić, lub lubi staropolski to będzie zadowolony.