Najnowsze artykuły
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński13
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać347
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Ferdinand Krenzer
1
6,6/10
Pisze książki: religia
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,6/10średnia ocena książek autora
10 przeczytało książki autora
18 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Taka jest nasza wiara
Ferdinand Krenzer
Cykl: Znaki Czasu (tom 39)
6,6 z 7 ocen
27 czytelników 1 opinia
1981
Najnowsze opinie o książkach autora
Taka jest nasza wiara Ferdinand Krenzer
6,6
Na ogół przypomina „W co wierzymy” Chilsona (w tym te same błędy w przekładzie „na przestrzeni stuleci” s. 64, „na przestrzeni dziejów” s. 66 i 154, „na przestrzeni ostatnich stuleci” s. 158, „na przestrzeni historii” s. 319),choć miejscami jeszcze zawilej.
„Kościół nie może się posługiwać władzą świecką, by w ten sposób spełnić swoje zadanie w świecie. Ostatni Sobór w Konstytucji Duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym wyraźnie odrzucił tego rodzaju odchylenia Kościoła od jego właściwych zadań na przestrzeni dziejów.” (s. 169)
„Kościołem nie może kierować ani żądza władzy ziemskiej, ani zarozumiałość, gdy z racji swego posłannictwa "w porę i nie w porę" przekazuje całemu światu objawienie Boże. Posłannictwo Kościoła jest czysto religijne i właśnie dlatego w najwyższym stopniu również humanitarne. Musi on nieustannie troszczyć się o to, by mógł zaproponować lepsze rozwiązania problemów współczesnych, aniżeli potrafią to uczynić inne grupy społeczne. Kościół stać na to dlatego, że patrzy na świat i na człowieka przez pryzmat wiary, co pozwala mu orientować się w sytuacji. Oczywiście nie oznacza to, by Kościół miał za pomocą ustawodawstwa państwowego uczynić ze swoich poglądów normy obowiązujące wszystkich.” (s. 170)
Potrzeba było tego zapewnienia, skoro przez stulecia oczywiste było co innego, do dziś nie dla wszystkich jest to oczywiste.
„Państwo postępuje najlepiej wówczas, gdy w spełnianiu swych zadań radzi sobie stosując minimum swej publicznej władzy. Godności człowieka odpowiada najbardziej taki ustrój państwowy, który najlepiej chroni prawa jednostki i wszystkich grup społecznych (prawo do własności, do swobodnego wyboru zawodu, do wolności poglądów i zebrań, do prywatnego oraz publicznego wyznawania wiary itd ) Ujmując rzecz ogólnie, postulaty te w większym stopniu będą spełniane przez państwo demokratyczne niż przez autorytarne.” (s. 255)
To podręcznik do politologii ?
„Widoczne jest tu założenie, że chrześcijanin nie uważa siebie przede wszystkim za poddanego, lecz za współodpowiedzialnego obywatela państwa. Nie tylko poddaje się biernie prawom i konstytucji swego kraju, ale powinien również aktywnie współdziałać przy ich realizacji oraz utwierdzaniu. Powinien krytycznie osądzać i kontrolować działalność parlamentu oraz partii. Poprzez wykorzystanie swego prawa wyborczego ma on możliwość a także obowiązek działania na rzecz tego, aby mężczyźni i kobiety dostrzegali te sprawy rządowe, które zgodnie z jego przekonametn najlepiej reprezentują interesy obywateli. Ponieważ jednostka sama nie może prawie wcale wywierać skutecznego wpływu, z konieczności musi się łączyć w grupy z innymi o takich samych zapatrywaniach. Na tym polega sens i zadanie partii politycznych, ale również prawo i konieczność politycznej opozycji, które są nieodzowne dla zdrowego funkcjonowania demokracji.” (s. 255n) Oczywiście książka wyszła nie w Peerelu, lecz we Francji. „Chrześcijanina nie można wiązać z jakąś konkretną partią. Jednakże przynależenie do partii, której cele przeciwstawiałyby się porządkowi Bożemu, byłoby dla niego nie do przyjęcia. Posłannictwo Chrystusa zmierza nie tylko do kształtowania poszczególnych ludzi, lecz winno przenikać wszystkie dziedziny życia. Nie znaczy to oczywiście, że chrześcijanin na mocy praw państwowych ma swój światopogląd uczynić normą dla wszystkich obywateli.” Chyba jedno zdanie przeczy drugiemu. „Sprzeciwiałoby się to bowiem konieczności respektowania przekonań ludzi myślących inaczej, przekonań zgodnych z ich sumieniem. Jednakże wierzący – zgodnie z regularni gry obowiązującymi w społeczeństwie pluralistycznym – ma prawo zabiegania o to, aby przyznano mu możliwość życia w zgodzie z własnymi przekonaniami.” (tamże)
„Ani Kościół nie ma prawa narzucać państwu swej woli, ani też państwo nie może jako "totalitarne" panować nad wszystkim. Nie są też pożądane religia państwowa czy państwo wyznaniowe.” (s. 256) Po cóż cudzysłów ? „Na szczęście historyczne powiązanie między misją polityczną a zaangażowaniem światopoglądowym czy religijnym rozluźnia się coraz bardziej. Kościół w coraz większym stopniu ogranicza się do swego duchowego posłannictwa, państwa natomiast w szerszym niż dawniej zakresie porzucają swe ideologiczne podstawy. Jednakże słusznie brałoby się Kościołowi za złe, gdyby nie angażował się wciąż na nowo, także wobec państwa, w walkę o podstawowe prawu oraz interesy ludzi pozbawionych praw a także o utrzymanie w vwiecie porządku zgodnego z wolą Bożą. Tak więc w pewnych wypadkach Kościół pełni funkcję krytyczną wobec państwa i to jako zadanie konieczne dla dobra społeczeństwa oraz jednostki. Być może nie czynił on tego wystarczająco często w ciągu swej historii.” (s. 256n)
Ostatnie zdanie bardzo oględne, trudno byłoby się domyślić, iż dostatecznie często papieże ogłaszali coś zupełnie innego. Np. „Itaque omnes et singulas pravas opiniones ac doctrinas singillatim hisce Litteris commemoratas auctoritate Nostra Apostolica reprobamus, proscribimus atque damnamus, easque ab omnibus Catholicæ Ecclesiæ filiis, veluti reprobatas, proscriptas atque damnatas omnino haberi volumus et mandamus” (wszystkie i każda z osobna przewrotną opinię i naukę oddzielnie wymieniając w tym Piśmie, Naszą powagą Apostolską je odrzucamy, piętnujemy i potępiamy, a chcemy oraz polecamy, by one przez wszystkich katolickiego Kościoła synów uznane były za odrzucone, napiętnowane i potępione; z encykliki „Quanta Cura”) a w załączonym wykazie zakazanych treści m. in.
15 Liberum cuique homini est eam amplecti ac profiteri religionem, quam rationis lumine quis ductus veram putaverit (Każdy człowiek ma swobodę wyboru i wyznawania religii, którą przy pomocy światła rozumu uzna za prawdziwą)
55 Ecclesia a Statu, Statusque ab Ecclesia seiungendus est (Kościół ma być oddzielony od państwa, a państwo od Kościoła)
77 Aetate hac nostra non amplius expedit, religionem catholicam baberi tamquam unicam Status religionem, ceteris quibuscumque cultibus exclusis (W naszej epoce nie jest już użyteczne, by religia katolicka miała status jedynej religii państwowej, z wykluczeniem wszystkich innych wyznań)
Do tego niewątpliwą zaletą papieskich orzeczeń jest niemożność ich odwoływania. Jean Delumeau kiedyś naiwnie oświadczył: należało ogłosić, że „Quanta Cura” przestaje obowiązywać (czy jakoś tak)
https://tischner.pl/jean-delumeau-o-oczyszczaniu-pamieci/
W zagadnieniach ściśle religijnych książka nie jest bardziej przejrzysta.
„Chrystus, uważający siebie samego za pasterza swojej owczarni (J 10,10 nn),powiada do Piotra: "Pas owce moje, paś baranki moje" (J 21,15 nn). Być pasterzem oznacza w tym zestawieniu wykonywać najwyższą władzę kierowniczą. Królowie są nazwani w Piśmie świętym "pasterzami narodów". Tak więc Chrystus przekazuje tu Piotrowi swoją władzę. Władzę tę trzeba mu zatem przyznać również w odniesieniu do pozostałych Apostołów. Zebrawszy wszystko trzeba powiedzieć: kolegium apostolskie było wyposażone we władzę kierowania całym Kościołem powszechnym. Miało ono jednak widzialną głowę w osobie św. Piotra. Poprzez swoje działanie ma on wszystkich braci umacniać w wierze i w jedności (Łk 22,32).” (s. 149)
„Z drugiej strony nie wolno porównywać struktury Kościoła ze strukturami państw czy parlamentów. Takie pojęcia, jak demokracja, absolutyzm lub monarchia, są nieodpowiednie. Nawet w pojęciu demokracja tkwi słówko "– kracja", a więc panowanie, władza. Żaden zaś rodzaj ludzkiego panowania czy władzy właśnie w Kościele nie powinien mieć miejsca. Powstają tu dwa pytania, które trzeba potraktować oddzielnie. Najpierw: skąd wywodzi się władza w Kościele? Po wtóre: jak jest wykonywana? Wszyscy są zgodni co do tego, że wykonywanie władzy może się odbywać jedynie w duchu braterstwa i kolegialności. Styl rządzenia w Kościele nie może dziś być podobny do stylu stosowanego w monarchii. Wszyscy członkowie Kościoła współuczestniczą w jego zadaniach, które mają charakter służebny.” (s. 155) Zatem władza czy posługa? I „dziś” nie może, a kiedy indziej może? I jak „współuczestniczą wszyscy członkowie”?
„Bardzo nam dziś zależy na tym, aby wszyscy poczuli się odpowiedzialni za Kościół i aby wszyscy skorzystali z możliwości prawdziwego współdecydowania. Wobec zmienionej mentalności w świecie, również władza kościelna będzie musiała prezentować się inaczej niż dawniej. Ale zasadniczo również struktury kościelne mogą być zmienione. Jedno tylko należy sobie przy tym uświadomić: władza w Kościele pochodzi od Chrystusa i nie jest udzielana przez społeczność wierzących. Podobnie jak nie można się stać chrześcijaninem przez powołanie ze strony społeczności wierzących, ale przez wiarę i chrzest, tak też nikt nie staje się kapłanem czy biskupem na skutek decyzji ludu, ale dzięki posłannictwu Chrystusa. Suwerenem Kościoła jest Chrystus, a nie społeczność wierzących. Ona nie może duchowej władzy ani przenieść, ani ograniczyć. Może jednak wybierać kandydatów; upełnomocnienie przychodzi od Chrystusa i zostaje przekazane poprzez właściwe święcenie.” (tamże)
Nadal niewiele pojmuję.
„około 200 roku św. Ireneusz pisze: "Dzięki sukcesji apostolskiej (następstwu) doszła do nas prawda, a apostolska tradycja stała się znana w całym świecie. Wystarczy się ich (biskupów) trzymać w całym świecie. jeżeli chce się zobaczyć prawdę" (Ad haer. III, 3,1).” (s. 151) „W ramach tej książki nie sposób niestety przytoczyć choćby najważniejszych dokumentów z dawnych czasów, które przemawiają za prymatem biskupa rzymskiego. Odpowiednią wypowiedź św. Ireneusza z Lyonu wspomnieliśmy już wyżej. W swoim liście pisze on między innymi "Z racji znacznego prymatu Kościoła rzymskiego musi pozostawać w zgodzie z nim każdy inny Kościół, gdyż w nim zawsze była zachowana apostolska tradycja".” (s. 152) Połączone zostały tu dwa kolejne zdania, a wypowiedź Ireneusza znana jest tylko z późniejszego przekładu z greki na łacinę, nie wiadomo na ile dokładnego https://rebus.us.edu.pl/bitstream/20.500.12128/18102/1/Myszor_Swiety_Ireneusz_o_autorytecie.pdf
Autor wyżej stawia chrzest przez zanurzenie (co wygląda na tautologię, gdyż βαπτισμός znaczy zanurzenie) niż przez polewanie : „Z wodą spontanicznie wiążemy akt obmywania. Widzicie więc, jak przejęty przez Jezusa znak nadaje się do uwidocznienia działania chrztu. Że to "obmycie" nie jest czymś powierzchownym, lecz całkowicie przekształca człowieka, widać choćby w tym, iż Pismo święte (Rz 6, 3 – 11) nazywa chrzest umieraniem i zmartwychwstaniem razem z Chrystusem. "To, co dawne, minęło" (2 Kor 5, 17) umarło, jest martwe. Ochrzczony ma szansę zaczęcia życia zupełnie od nowa. Dlatego też początkowo osoby chrzczone zanurzano całkowicie w wodzie, jak gdyby grzebiąc je. Niestety, przy stosowanym dzisiaj obrzędzie chrztu, którego z praktycznych względów nie udziela się już przez zanurzenie, lecz przez polanie wody, to głębokie działanie omawianego sakramentu nie znajduje już pełnego wyrazu.” (s. 224)
Czemu sposób sprawowania miałby być tak istotny (zwłaszcza, że jak dalej mowa, wedle autora świadomość obrzędu nie jest konieczną) ? Na trzykrotne polewanie głowy (ἔκχεον εἰς τὴν κεφαλὴν τρὶς) zamiast zanurzenia dozwala „Didache” zapewne z I wieku, zatem jest to tradycją dostatecznie dawną. W połowie III wieku Cyprian z Kartaginy na pytanie o chrzczenie chorych przez pokropienie odpowiada „Nos, quantum concipit mediocritas nostra, aestimamus in nullo mutilari et debilitari posse beneficia divina, nec minus aliquid illic posse contingere ubi plena et tota fide et dantis et sumentis accipitur quod de divinis muneribus hauritur” (naszym skromnym zdaniem sądzimy, że dobrodziejstwa boże w niczym nie mogą być ograniczone i osłabione i niczego tam nie da się umniejszyć, gdzie to, co czerpie się z darów bożych, jest udzielone z pełną i całkowitą wiarą dającego i przyjmującego, za: „Pisma Starochrześcijańskich Pisarzy” tom 1, s. 245 tłum. Władysław Wojciech Szołdrski)
Zwracam uwagę na konieczność wiary obu stron.
Autor żali się na tych, których związek z chrześcijaństwem sprowadza się do przyjęcia chrztu „wprawdzie nazywają siebie chrześcijanami przez całe życie, ale praktycznie ich postępowanie nie wykazuje najmniejszego śladu zorientowania na Chrystusa. Właśnie ci "chrześcijanie z metryki" szkodzą jedynie opinii, jaką chrześcijaństwo ma w świecie. Chrzest to dla nich coś takiego, jak szczepienie ospy, które otrzymuje się raz na zawsze i o którym juz się później nie myśli.” (s. 219)
Jednak na zarzut „że chrzest zakłada przecież osobistą decyzję, zaś chrzczenie dzieci wyklucza ją” (s. 226) odpowiada „Chrystus już nawet dzieciom przyznaje Królestwo Boże (Mt 19, 14; Mk 10, 13; Łk 18, 15). A więc odnosi się to również do nich. Przyjęcie do królestwa Bożego zaś dokonuje się przez chrzest. W Piśmie świętym nigdzie nie określono wieku odpowiedniego do przyjęcia chrztu. Biblijnie zaświadczoną praktyką natomiast było chrzczenie "całego domu" co zgodnie z ówczesnym rozumieniem tego wyrażenia obejmowało także dzieci (por. Dz 16,15; 16,33; 1 Kor 1,16). Według Tertuliana (koniec II w.) chrzczenie dzieci było już regułą między 120 a 150 r. Powiada się, że wiara powinna poprzedzać chrzest, ponieważ "Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony" (Mk 16,16). Nie ustala się jednak tutaj żadnego upływu czasu. To raczej działanie Boga poprzedza wszystko, nawet wiarę. Już ona sama jest łaską. W obliczu tego, czym obdarowuje nas chrzest, człowiek dorosły staje z równie pustymi rękoma, jak dziecko przed dojściem do używania rozumu, które nic ma jeszcze wiary i nie może podejmować decyzji. Między wiaty u chrztem zachodzi bez wątpienia ścisłe powiązanie. Dlatego dorosłych chrzci się jedynie wówczas, gdy występuje u nich wola chrztu i gotowość do przyjęcia wiary. Ale i dziecku nie udziela się chrztu niezależnie od wiary. Tutaj wiara rodziców dziecka oraz rodziców chrzestnych jest pewną gwarancją tego, iż zostanie ono wychowane u wierze.” Ostatnie zdanie odpowiada na inne pytanie niż było zadane.
Synoptycy we wzmiankowanym miejscu piszą o przynoszeniu dzieci (προσεφερον αυτω παιδια) które Jezus błogosławi (ηυλογει) a wobec sprzeciwu uczniów mówi „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie” (αφετε τα παιδια ερχεσθαι προς με) etc. Gdzie cokolwiek o udzielaniu chrztu? Brak danych czy dzieci te należały później do Kościoła, tak samo czy chrześcijanami zostali ich rodzice. Gdyby jednak uznać to za przenośnię to „pozwólcie przychodzić” wskazywałoby na wolę chrzczonych, a nie postanawianie o tym bez ich wiedzy i zgody.
Wacław Hrynkiewicz („Do takich należy Królestwo Boże” Tygodnik Powszechny 31. 10. 2004) zdanie to pojmuje zupełnie na odwrót, skoro do takich jak dzieci, to dzieci są przykładem niewinności a nie grzechu, co mało konsekwentnie przyznaje Katechizm 1261: słowa Mk 10, 14 „pozwalają nam mieć nadzieję, że istnieje jakaś droga zbawienia dla dzieci zmarłych bez chrztu” (nobis permittunt sperare, viam haberi salutis pro infantibus mortuis sine baptismo).
Czy „dom” obejmował wszystkich mieszkańców? Katolicki egzegeta Joachim Gnilka („Paweł z Tarsu”) w to powątpiewa.
Najstarsze źródła jak „Didache” czy Justyn o tym milczą. Gdyby było to sprawą tak powszechną i oczywistą że aż nie wartą wzmianki, nie brzmiało by to przekonująco. Tertulian pierwszy potwierdza i dla ścisłości jest przeciwny, powołując się na owo „przychodzenie”, a tym samym świadomość (a skoro pisał w końcu II wieku to skąd rok 120 ?) co przytaczam przy „Historii Kościoła” Jeana Danielou.
Po za tym część książki stanowi omawianie spraw ogólnie znanych, jak cztery modlitwy eucharystyczne (s. 275),czy na czym polegają ogłoszenia parafialne (s. 276).