Tak więc leży sobie człowiek na trawie. Ale dlaczego akurat na trawie? No cóż, jeśli to komuś nie odpowiada, niech się położy na zakurzonej ...
Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać206
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Władimir Sołouchin
6
6,2/10
Pisze książki: literatura piękna
Znany rosyjski pisarz radziecki, poeta, prozaik, publicysta. Urodził się w roku 1924 we wsi Olepino (okręg władimirski),ukończył Instytut Literatury im. Maksyma Gorkiego.
6,2/10średnia ocena książek autora
20 przeczytało książki autora
24 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Roślina przejawia jednak realizm, nie liczy na przypadek. Romantyzm jej nie zadowala.
2 osoby to lubiąA przecież istniało w tej kobiecie coś takiego, co sprawiało, że sama jej obecność działała podniecająco, niezależnie od tego, iż tuż obok z...
A przecież istniało w tej kobiecie coś takiego, co sprawiało, że sama jej obecność działała podniecająco, niezależnie od tego, iż tuż obok znajdowały się inne równie piękne kobiety, z których każda miała również po trzydzieści dwa zęby.
2 osoby to lubią
Najnowsze opinie o książkach autora
Zielsko Władimir Sołouchin
7,0
Władimir Aleksiejewicz Sołouchin (1924 -97) – poeta i pisarz rosyjski. Pochowany w rodzinnej wsi. Tworzył głównie w okresie Związku Radzieckiego. Jeden z głównych przedstawicieli nurtu wiejskiego .
W tej książce, która jest poniekąd odskocznią od realnego świata, snuje opowieści dla ekologów, aktywistów partii "Zielonych" i w ogóle miłośników przyrody. Obawiam się, że jednak część czytelników podzieli moje zdanie, iż oprócz truizmów i paru ciekawostek, mamy całą gamę mądrości (by nie powiedzieć dyrdymał),bez których świetnie się żyje we współczesnym świecie. Książkę wzbogacają dykteryjki jak poniższa (s. 20):
„Pewien mędrzec ze Wschodu nauczał, że jeśli chce się zachować zdrowie, należy w życiu jak najczęściej przypatrywać się zielonej trawie płynącej wodzie i pięknym kobietom. Jakiś człowiek praktyczny zapytał go, chcąc uściślić, czy nie można by się ograniczyć jedynie do kobiet, pominąć zaś trawę i wodę ? „Jeśli nie będziesz przyglądał zielonej trawie i płynącej wodzie, zabraknie ci ochoty do patrzenia na kobiety” - tak brzmiała odpowiedź.”
Dzięki bałamutnemu pytaniu otrzymaliśmy mądrą odpowiedź, która wpędziła mnie w zadumę skutkującą odłożeniem książki na dni dwa.
Powróciłem do lektury z obowiązku i dzielnie znosiłem wykłady o właściwościach leczniczych różnych roślin, mimo mojej profesjonalnej wiedzy na temat wykorzystywania każdej wzmianki z medycyny ludowej przez firmy farmaceutyczne całego świata i bogactwie ich między innymi dzięki zastosowaniu metody „screen” w rozpracowaniu ludowych wierzeń.
Zniechęciłem się jednak kompletnie, gdy Sołouchin zadbał o mój intelekt rewelacjami takimi jak poniższa (s. 25):
„....Tołstoj (Lew oczywiście, jako, że w naszej literaturze było paru Tołstojów, ale Lew był tylko jeden, nawet gdybyśmy to imię pisali z małej litery!) lubił zawsze mieć w swoim gabinecie garstkę suchej trawy...”
Miłośnikom trawy lub/i ziołolecznictwa polecam, pozostałym - nie, lecz, by nie wzbudzać kontrowersji daję gwiazdek aż 3.
Zielsko Władimir Sołouchin
7,0
Radziecka książeczka o pokrzywach i innych kwiatkach napisana w latach 70-tych jest zaskakująco aktualna. Żyjemy w świecie hałasu i postępu technologicznego, nie dziwi nas złożoność konstrukcji samolotu, a już na pewno nie pochylamy się nad niezwykłymi mechanizmami sprawiającymi, że fruwa nasionko dmuchawca.
Wołodia, jak nazywają go przyjaciele, jest pisarzem i poetą radzieckim, jednak daleko mu do socrealizmu i chwalenia chłoporobotników w kołchozach. W swoich rozważaniach często wraca do ruskiej wsi sprzed rewolucji, gdzie szacunek do ziemi i wiedza o tym, co z niej wyrasta przechodziły z pokolenia na pokolenie.
Autor sam zaznacza, że nie jest naukowcem ani botanikiem, opiera się na ciekawostkach popularno-naukowych, cytuje wiersze klasyków, opowiada o swoich obserwacjach, przytacza spotkania z prawdziwymi znachorami, a nawet ośmiela się krytykować politykę rolną Związku Radzieckiego, przez którą zmniejsza się powierzchnia łąk, co jego zdaniem jest niekorzystne zarówno dla przyrody jak i dla gospodarki.
Po lekturze tej książki, człowiek uważniej przygląda się trawie po której stąpa i z większą czułością pochyli się i nad różą, i nad pokrzywą.