Pogoń za miłością Nancy Mitford 6,6
ocenił(a) na 95 lata temu Muszę przyznać, że tak książka całkowicie mnie zaskoczyła. Myślałam, że przeczytam sentymentalną ramotkę, a tu nic z tych rzeczy. Niezwykle krytyczny obraz angielskiego ziemiaństwa: zimny stary dwór, kupa dzieci, przybywających na świat na zasadzie "co rok prorok", nie wychowywanych przez nikogo, nie nauczonych niczego, które nawet z dodawaniem miały problemy, od najwcześniejszych lat marzących o ucieczce z domu i czyniących to na rozmaite sposoby, albo poprzez małżeństwo z pierwszym arystokratą poznanym na jedynym przeżytym balu, albo dosłownie, dzięki pieniądzom gromadzonym na książeczce oszczędnościowej, z tym że właścicielka nie wiedziała dokładnie, ile właściwie miała, ponieważ dodawać nie umiała - nikt jej nie nauczył. Dzieci nie chodziły do szkoły, bo byłoby to zbyt mieszczańskie i popsułoby im maniery (a pewnie na szkołę z internatem nie było pieniędzy). O jakie maniery chodziło, dokładnie nie wiadomo, bo żadnych przecież nie miały. Hordą dzieciaków nikt się nie zajmował. Jedyne, co wyniosły z domu, to umiejętność polowania. Dziewczynki miały wyjść za mąż, oczywiście za ziemian, chłopcy iść do wojska, jeśli nie byli dziedzicami. Z pieniędzmi było krucho, nikt nigdzie nie jeździł, chyba że z korpusem ekspedycyjnym na francuskie pola bitew. Poziom intelektualny - żaden. Relacja z oglądania przedstawienia "Romea i Julii" nie ma sobie równych. A opis nieodróżniania fikcji od rzeczywistości lepszy pozostawili po sobie tylko Servantes i Terry Pratchett. Tak wyglądała angielska klasa rządząca w okresie międzywojennym. Dodać należy, że chodzi o tych,co poza dumą rodową i rozwalającym się dworem niewiele mieli. Bo już sąsiad jest zupełnie inny.
A jednak jest to dom rodzinny, na szczęście niejedyny, jaki posiadała główna bohaterka Fanny. Porzucona przez matkę zaraz po urodzeniu widziała swoich rodziców może kilka razy w życiu. Wychowana przez ciotkę zaznała w życiu wiele miłości, w przeciwieństwie do kuzynostwa, z którymi spędzała wakacje. Wiedzie nudne, spokojne życie żony oksfordzkiego wykładowcy i jest całkowitym przeciwieństwem swej kuzynki Lindy, w którą jest zapatrzona od dziecka. Tym bardziej, że życie Lindy jest właśnie tytułową pogonią za miłością. W starszym pokoleniu za miłością gna matka Fanny, osoba charakteryzowana przez nią, jako całkowicie nieodpowiadzialna i rozpaczliwie głupia, a którą narratorka poznaje tak właściwie jako dojrzała kobieta. Pamięta matkę jako urocze zjawisko, teraz nie może opędzić się od wrażenia, że ma do czynienia z dzidzią piernik.To, co dodawało uroku dwudziestolatce potęguje idiotyzm starej baby. Z Lindą rzecz ma się jednak inaczej.
Linda wychodzi za mąż wbrew woli obu rodzin, swojej i pana młodego. To że młodzi się kochają, każdy widzi. Każdy widzi też, że do siebie nie pasują. Nie chodzi o to, że pochodzą z różnych sfer,bo to także arystokraci. Jest to jednak rodzina bankierska, w której liczy się tylko robienie pieniędzy. Jest jeszcze jedna sprawa, o której Linda nie wie. Wydaje jej się, że wszyscy żyją tak, jak jej rodzina na wsi: od polowania do polowania. Dziewczyna bez wykształcenia, praktycznie umiejąca tylko trochę czytać i pisać nagle wchodzi w środowisko, w którym trzeba wykazać się umiejętnościami dyplomatycznymi wysokich lotów. Linda nie rozumie, że jej mąż pracuje i codziennie do tej pracy wychodzi i wraca późnym wieczorem, podczas gdy jej ojciec siedział w domu, a dni upływały mu na awanturach ze służbą, głośnym słuchaniu jednej i tej samej płyty, no i przede wszystkim na polowaniach. I choć zostaje w rodzinie męża przyjęta bardzo życzliwe, to stosunki bardzo szybko ulegają ochłodzeniu. W rodzinie bankierów Linda jest jedyną, która nie zna wartości pieniądza, bo nigdy ich nie miała ani nie potrzebowała mieć. Linda to w sumie biedna szlachcianka bez posagu, ale też i bez jakiejkolwiek umiejętności dostosowania się do życia. Linda chce być bezwarunkowo kochana, obsypywana klejnotami, futrami i strojami tylko dlatego, że jest. Do głowy jej nie wpadnie, że zdradzany mąż też jest człowiekiem. Jest nudny, a to wśród angielskiej arystokracji wyrok śmierci. Nie kocha też własnej córki. Nic ją z dzieckiem nie łączy, wręcz nie może jej znieść. Jedyny raz widzi dziecko wychowywane przez macochę tuż przed wojną i dziwi się, ze dziewczynce wpojono tak nieangielskie, niepatriotyczne zasady.
Drugi mąż Lindy także jest tylko chwilowym uczuciem, nawet nie zauważył, kiedy Linda od niego odeszła. Ironia losu sprawia, że mężczyzną życia Lindy staje się francuski szpieg, zawodowo potrafiący zadowalać kobiety. Linda wreszcie ma, czego chciała: seks, futra, stroje i atrakcyjną dekorację w postaci Paryża. Nikt od niej niczego nie wymaga, ma być tylko piękna, ma tylko być. Dla osoby wychowanej w świecie, w którym najgorętsze uczucia kieruje się w stronę psów i koni, to dla Lindy spełnienie marzeń o miłości. Jej kuzynka Fanny, dużo mądrzejsza, rozsądniejsza, lepiej wykształcona i wychowana, zaczyna się zastanawiać, czy przypadkiem nie lepiej jest być "kobietą upadłą", czy nie jest to ciekawsze życie. Czy nie lepsze od bycia wiecznie ciężarną prawowitą małżonką przyzwoitego człowieka, choć wie, że w przypadku jej matki oznaczało to nieustający korowód mężczyzn i aborcji. Dla niej kuzynka jest jak barwny kwiat, który nie boi się walczyć o swoje, czyli o miłość. Przeciwstawia ją swojej matce. Dla niej matka jest po prostu zużytą już dziwką, która dożywa swoich dni na łaskawym chlebie u brata. Takiego zrozumienia, jakie żywi dla Lindy, Fanny dla matki nie ma. Dla Lindy zarezerwowany jest podziw i współczucie, dla matki pogarda. Fanny ocenia z punktu widzenia osoby niezależnej, jedynej dziedziczki majątku swego ojca, osoby zadowolonej z życia i mającej męża, z którym zgodnie żyje, dzieląc pasje i zainteresowania, mogąc powierzyć opiekę nad dziećmi niańce, co uważa za rzecz konieczną, aby kobieta zupełnie nie zidiociała, w czym niewątpliwie ma rację. Operetkowa miłość Lindy ma tragiczne zakończenie. Jest zresztą coś fałszywego w deklaracjach wielkiej miłości, jakie składa jej Fabien. Linda jest kochanką szpiega. Tutaj nie ma miejsca na prawdę. A jednak umierając przy porodzie dziecka, Fanny wyznaje, że przeżyła z nim 11 najpiękniejszych miesięcy swego życia, takich, jakich nie zaznała żadna kobieta z jej rodziny. To właśnie wtedy Fanny zaczyna się zastanawiać, czy aby na pewno jest szczęśliwa.
Fanny docenia swoje szczęśliwe dzieciństwo i miłość ciotki, dla której była jedynym dzieckiem. Docenia wychowanie i fakt, że ciotka posłała ją do szkoły i że dzięki temu umie coś więcej, niż jeździć konno, że dzięki miłości ciotki i jej męża potrafi kochać swoje dzieci. Ale jednak podświadomie czuje, że czegoś w jej życiu brak, jakiejś iskry szaleństwa i namiętności, których nigdy nie było dane jej doświadczyć.
Ogólnie nie jest to arcydzieło.Nazwałabym tę książkę przejmującym portretem angielskiego ziemiaństwa, portretem nie mniej ciekawym, niż te które dawała genialna Jane Austen, choć nie jest to panorama na jej miarę. Kompozycyjnie jest to prosta opowieść. Mitford nie stosuje tak skomplikowanych rozwiązań technicznych, jak Jane Austen. Jej postacie mówią, co myślą, choć trzeba przyznać, Austen interesowały zupełnie odmienne sprawy, na przykład to jak ludzie wzajemnie się oceniają, jak potrafią wyrobić sobie o kimś niepochlebną opinię na podstawie pierwszego, nieprzyjemnego wrażenia i jak o tym mówią w rozmowie. W "Pogoni za miłością" nie ma miejsca na takie wytworności, bo choć rzecz rozgrywa się w warstwie ziemiańskiej, to na dworny savoir vivre nie można liczyć. Lord jest prostakiem, jego dzieci niewychowane i głupie, dwór to kupa nieogrzanych kamieni i trudno tu mówić o architekturze i kulturze. Ten portret angielskiego ziemiaństwa bardzo jest podobny do tego, który wyłania się z kart potomków polskich ziemian: tak samo kupa dzieci, niedopilnowanych i niedouczonych, wiecznie brudnych i właściwie niczym nie różniących się od dzieci chłopskich, bo matka wiecznie w ciąży, ojciec zajęty od świtu do nocy gospodarstwem, byle jaka guwernantka, która, nienadzorowana, nic nie robiła. Różnica jednak jest taka, że w polskiej kulturze warstwa ziemiańska zawsze była gloryfikowana i idealizowana. W angielskiej krytycznych portretów nie brakuje. Na przykład takich jak "Pogoń za miłością".