Świadkowie Cudu Słońca John Haffert 7,2
ocenił(a) na 109 lata temu Mija prawie 100 lat od objawień w Fatimie, czy pamiętamy o czymś takim co się tam wydarzyło a jeżeli tak to czy należy to wspominać? Czy to może jakaś „bajka o rozkołysanym słońcu”. Może specyficzna portugalska legenda. Ale zaraz: podobno w tej „bajce” brało udział 100 000 ludzi. Czyżby zmówili się i przekazywali niestworzone historie, aby turystyka na Półwyspie Iberyjskim rozkwitała?
Autor książki nie miał takich dylematów. Chciał jednak zwrócić uwagę nam mieszkańcom przepięknej planety, że pewne fakty na niej zaistniały, ba..., że żyje jeszcze wiele osób, które wyśmienicie pamięta tamte wydarzenia, że wywarły na nich samych przeogromny wpływ, że nie potrafią o nich zapomnieć.
Jeżeli tego czegoś nie potrafimy zmierzyć, dotknąć, zobaczyć, na zawołanie przeskanować, wcale nie świadczy to o tym, że dany byt nie istnieje czy zjawisko nie miało miejsca.
Jeżeli na szali postawimy swój bagaż niedowiarstwa i przeciwstawimy mu spostrzeżenia kilkudziesięciu tysięcy ludzi, cóż wygra: twój szyderczy uśmieszek intelektualisty czy przerażone spojrzenie, zadziwienie, strach o życie, euforia, ekscytacja, omdlenie..... tysięcy ludzi widzących i odczuwających to samo w tym samym czasie.
Można też inaczej: postawić na szali cyniczny uśmiech biliona niemyślących racjonalnie niedowiarków przeciw stu tysiącom świadków wydarzenia które miało miejsce. Któż wygra? To proste! Tak jak zawsze: Objawiona Prawda, której nie schowasz pod korcem! Potężna masa zatwardziałości, a właściwie pychy jakich rozmiarów by nie była, nie wytrzyma ciśnienia Prawdy. Źródeł Prawdy nie można wysuszyć, można je odparować rozproszyć, zamienić w mglistą prawdę, ale pewne jest że przyjdzie kiedyś taki czas, że mgła przerodzi się deszcz czy nawałnicę i zaleje bezmiar. To tylko kwestia czasu: jeden dzień czy tysiące lat mają minąć. Ważne jest tutaj aby posiąść umiejętność dostrzegania Źródła Prawdy i czerpania z jego zasobów. Nie wszyscy jednak mają takie pragnienie co najbardziej smuci samego Boga.
Bracie, siostro: wydarzenia które mam na myśli miały miejsce sto lat temu. Z kolei wydarzenia związane z Jezusem z Nazaretu przebiegały 2000 lat temu. Czy czas jaki upłynął od tych chwil, ma jakiś istotny wpływ na sens i znaczenie związanych z nimi wydarzeń. Absolutnie nie. Jeżeli coś się wydarzyło to się wydarzyło. Jeżeli się nie wydarzyło to się nie wydarzyło. Ale jeżeli wydarzył się Cud Słońca, jeżeli wydarzyło się Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, to Siła Sprawcza tychże wydarzeń powinna wywrzeć na istocie ludzkiej porażający efekt. No chyba, że to biedne serce czy dusza otworzyło się w swej wolności na szatańską naturę złego.
Jeżeli jednak nie ulegając psychologii tłumu przyznasz rację zaistnieniu faktu, cóż poczniesz człowiecze....wydarzył się cud i co .....tak po prostu: nic? Przecież to jest niezbity dowód na istnienie Boga... i nic ty na to? Zapewne najwygodniej dla ciebie byłoby jak najszybciej o tym zapomnieć, wymazać z pamięci wszystkie te wydarzenia z 1917 roku, bo przeciwnie musiałbyś przewartościować swoje życie.
Kim jest człowiek , że mając niezbity dowód istnienia Boga , potwierdzony przez tysiące ludzi, nie pragnie przybliżyć się do niego? Świadczy to tym, że sam chce być dla siebie bogiem, jest samowystarczalny, niezależny i nie potrzebuje jego pomocy.
Kimże trzeba być, żeby zlekceważyć Potęgę Boga, zrezygnować z rad i wskazówek Tego Najmądrzejszego, dla którego Cud Słońca opisany w niniejszej książce nie stanowi trudności wykonania.
Bracie , siostro: książkę szczerze polecam, gdyż twardo stąpam po tej przepięknej ziemi i jestem zwolennikiem prawdy. Tejże Prawdy nikt nie obalił, to chyba też jest istotne.
Autor w subtelny, nienachalny sposób przedstawia objawienia oraz towarzyszące ich świadkom przeżycia .Stwierdza fakty nie w naukowy sposób, tylko na zasadzie: tak - tak, nie – nie, na podstawie rozmów z dziesiątkami naocznych towarzyszy wydarzeń.
Czytałem niedawno książkę o cudach JP2 do którego mam wielki szacunek, bardzo wiele osobiście zawdzięczam Naszemu Papieżowi, ale przerost liczby opisywanych przez jakiegoś autora łask i cudów mnie powalił w sensie czytelniczym. Z kolei, takiego zjawiska w tej książce nie dostrzegam. Zwięźle , na temat , nie na ilość.
Jest chyba poważna różnica wówczas, gdy świadkami cudu jest jedna lub kilka osób niż wtedy, gdy w wydarzeniu współuczestniczy kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi, których relacje się pokrywają jota w jotę, relacje ze zjawiska którego nikt nigdy wcześniej nie zaobserwował, ba nawet nie śmiałby napisać scenariusza do tak, z punktu ludzkiego, iluzorycznej sytuacji.
Czy nas współczesnych ludzi nic już nie jest w stanie zadziwić? Ktoś kiedyś powiedział, że człowiek który nie dziwi się z niczego, niczym się nie zachwyca – to martwy człowiek.
Nie pozostaje mnie więc nic innego jak ożywić pewną część czytelników.
Polecam tę literaturę faktu.
Dariusz Piotr