Lee Wilkinson urodziła się w Nottingham w Anglii. Popularna brytyjska autorka ponad 30 powieści romantycznych w Mills & Boon od 1987 roku. Lee Wilkinson jest jedynaczką, uczyła się w szkole dla dziewcząt. Lee poślubiła Denisa, mają dwoje dzieci, syna i córkę. Teraz mieszka z mężem w 300-letniej chacie kamiennej, w wiosce Derbyshire, i są dziadkami.http://
Pomysł – jak cię mogę; wykonanie – oh, boy…
Jak zazwyczaj nie rozwodzę się nad tytułem, tak poświęćmy mu trzy sekundy: jest bez sensu. Ten milioner w żadnym wypadku nie pochodzi z Florencji, a nawet z Kontynentu. On tylko tam jedzie na urlop. Może czepialstwo, ale to właśnie ten poziom 😆.
Główni bohaterowie ponadprzeciętnie wkurzają. Gail zachowuje się jak szmaciana lalka, która potrzebuje, żeby jakiś facet mówił jej, co ma robić. Najpierw ma od tego Paula – który nawet nie okazuje jej sympatii, o miłości nie wspominając – potem funkcję pełni tru loff. Poza brakiem samodzielności mogę zarzucić jej jeszcze niewierność, którą autorka nieudolnie usprawiedliwia ✨szałem uniesień✨ (dla mnie to zwyczajnie obrzydliwe i odebrało mi całą radość z romansu, ale jak kto lubi).
Tymczasem Zane jest jednym z tych tru loffów, którzy bardzo maskują swoją toksynę. Na początku wydaje się miłym dla pracowników gościem, takim, co sobie chętnie pożartuje i nie czuje za bardzo ciśnienia. Później okazuje się, że chętnie napastuje kobiety, o ile mu się spodobają i ma słabość do nieletnich 🤮. Chyba najśmieszniejsze zdanie, jakie przeczytałam w tej książce wyszło od Zane’a, który mówił naszej heroinie, że wystarczy powiedzieć, że tego nie chce, a jej nie dotknie. Pff!
Fabuła miała jakiś tam potencjał, ale po wylądowaniu na ziemi włoskiej coś się popsuło. Do tego dodajmy ekspozycję i kompletny brak angażujących wątków pobocznych, no i mamy… to. Naprawdę nie warto tego sobie robić.
Udało mi się zdobyć jedno BINGO i 100 punktów.
Co się zdarzyło w Wenecji?" to trzy odrębne, niepowiązane ze sobą, ciepłe opowiadania, których akcja toczy się w głównej mierze w uroczym, bardzo romantycznym mieście zakochanych. Wśród przepięknej scenerii pałaców dożów, bogatych kościołów, gościnnych starodawnych kafejek i innych ciekawych zabytków, obserwujemy rodzące się uczucia i śledzimy pełne emocji wydarzenia. Główne bohaterki przeżywają niezapomniane chwile u boku tajemniczych, zagadkowych mężczyzn i po burzliwych przejściach odkrywają swoje przeznaczenie odnajdując prawdziwe szczęście w ramionach podarowanych im przez los kochanków. Książkę czyta się szybko i równie łatwo się ją zapomina, gdyż przedstawione historie są banalne, przewidywalne, czasem trochę naiwne i trącące myszką. Natomiast dużym atutem tych opowiadań jest sama Wenecja w barwny sposób przedstawiona przez autorki. Dlatego też szczególnie polecam tę lekturę w okresie porywającego karnawału, w czasie zabaw, wesel i wystawnych przyjęć. To pozycja wymarzona dla pań, które pragną się trochę zrelaksować i na moment oddać marzeniom w czterech ścianach swojego domowego zacisza. Do tego zachęca również przepiękna okładka już sama w sobie wprowadzająca w romantyczny nastrój i pozytywnie nastawiająca do życia. Sama z uśmiechem na ustach zakończyłam któregoś wieczoru moją przygodę z przemawiającą do wyobraźni Wenecją i z poczuciem pełnego zadowolenia spokojnie zasnęłam przy boku mojego, już od dobrych parunastu lat ciągle tego samego, mężczyzny.