Najnowsze artykuły
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
- ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Maciej Misiewicz
2
6,5/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, czasopisma
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,5/10średnia ocena książek autora
70 przeczytało książki autora
48 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Posłanie z piątej planety Janusz A. Zajdel
6,5
"Posłanie z Piątej Planety" to antologia konkursowa wydana przez Naszą Księgarnię w 1964 roku. Ta pozycja jest o tyle ważna, że była to pierwsza tego rodzaju publikacja w tym wydawnictwie. Ale to nie tylko - o czym za chwilę. Zbiorek zawiera wybrane opowiadania z międzynarodowego konkursu (w Polsce organizatorem była redakcja "Młodego Technika") na opowiadanie fantastyczno-naukowe. W sumie na konkurs przesłano 1375 prac z różnych krajów Demoludów. W tomiku spotykamy debiutantów a pośród nich późniejsze gwiazdy tego rodzaju literatury jak Andrzej Zajdel, Konrad Fiałkowski i Stefan Weinfeld. Tomik ozdobiony jest grafikami Daniela Mroza co tylko podwyższa jego wartość dla znawców. Same opowiadania prezentują - jak zawsze przy takich okazjach - różny poziom, nie mniej jednak wciąż po tylu latach dobrze się je czyta. W pamięć zapadły mi szczególnie dwa opowiadania: oczywiście "Próba" Janusza Zajdla i "Pamiętnik kuchcika" Janusza Białeckiego. "Próbę" znałem już z innych zbiorów, tutaj jednak pojawiła się chyba po raz pierwszy w druku offsetowym. Doskonała historia geniusza polskiej fantastyki. "Pamięci kuchcika" natomiast urzekł mnie formą... ale i treścią. Autor nie tylko stara się oswoić i przedstawić trudności i rozwiązania związane z wyżywieniem kosmonautów ale też ubiera to w lekką i humorystyczną formę pamiętnika "Głównego Gastronoma Rakiety Kosmicznej ONZ", żartobliwie "kuchcikiem". Oczywiście ktoś taki nie mógł być aż takim dyletantem jakim jawi się w opowiadaniu ale to tylko bardziej bawi. Wątki poważne i faktyczne zakończone są fantastycznym: wynalezieniem pastylek wyobrażeniowych.Konrad Fiałkowski ma w swoim dorobku znacznie lepsze opowiadania niż "Prawo wyboru". Na uwagę zasługuje również "Sprawa profesora Growtha", bardzo zgrabnie napisane opowiadanie. Dwa opowiadania są do siebie zaskakująco podobne: "W drodze" Marka Skalnego oraz "Decyzja Darry'ego" Kazimierza Szkołuta. ten sam wątek wyruszenia na pomoc, komunikacja pomiędzy ratownikiem i ofiarą, podobne decyzje ratowników... chociaż inne puenty. Ogólnie jest to zbiorek przeciętny ale dość wartościowy dla kolekcjonerów. I taki też pozostaje, przeczytany wolumin kolekcjonerski dokumentujący rozwój literatury sf w Polsce :)
Szansa geniuszu Janusz A. Zajdel
6,5
Antologia opowiadań mieszanych - z eksperymentami i automatami. Pomysły na ogół są ciekawe, ale wykonanie tekstów jest nierówne, a puenty często zbyt pospieszne.
Te lepsze opowiadania to wartki i dowcipny "Pojedynek" Weinfelda, o dwóch konstruktorach i walce ich mechanicznych monstrów na bezludnej wyspie (opowiadanie wyszło potem w KAWie, w autorskim zbiorze "Władcy czasu") oraz urocza humoreska "Prawda o Elektrze" Andrzeja Czechowskiego, o ziemskiej kolonii, gdzie to ludzie usługują robotom, a nie na odwrót (tekst wszedł potem w poczet autorskiego zbioru "Przybysze").
Pozostałych pięć opowiadań jest trochę mniej udanych. "Telechronopator" Zajdla (potem wyszedł w "Ogonie diabła") jest przegadany i dość drętwy, co smuci zważywszy na spory potencjał pomysłu (próba urządzenia do patrzenia w przeszłość). "Szansa geniuszu" Krystyna Krzysztoforowicza proponuje ciekawą, ale zupełnie bezsensowną ideę wzbudzania u ludzi tzw. rytmu geniuszu (w efekcie taka osoba ot tak, literalnie z tyłka, nagle wie wszystko i potrafi budować choćby maszyny do manipulacji czasem). "Władcy czasu" Weinfelda oparci są na interesującej koncepcji pola czasu stojącego, ale finał jest jak machnięcie siekierą. Podobny mankament przejawia "Stan zagrożenia" Witolda Zegalskiego (kłopoty w oceanicznej wieżowej przetwórni ryb). Najgorzej z tego wszystkie wypadają "Równi bogom" Macieja Misiewicza - naiwni, z irytującą, głupiutką puentą (na orbitę ziemską ściągana jest asteroida w celu uczynienia z niej stałego laboratorium).
Lektura jest więc w miarę przyjemna, ale dla obecnego odbiorcy będzie raczej stanowiła raczej archeologiczną ciekawostkę niż intelektualną rozrywkę.