Rzadko kiedy czytam biografie, jakoś nie ciągnie mnie do tego, żeby poznawać życie innych ludzi, zwłaszcza, że większość z nich jest nudne równie jak moje, albo i bardziej, co jest doprawdy niezłym wyczynem, ale zdarza się. Do rzeczy, Zappa geniuszem muzyki był, geniuszem satyry również był, geniuszem bezkompromisowości także. Tutaj okazuje się, że w pisaniu też był geniuszem. Książka jest bardzo dobrze napisana, aż dziw bierze, że to biografia. Co prawda, traktuje ona w dużej większości (a jakże) o muzyce, o niuansach sprzętu, nagrywania, życia w trasie i innych rzeczach, o których człowiek, który się tym nie interesuje ma niewiele pojęcia, jednak wszystko jest tak opisane, że daje radę to przełknąć. Książkę cechuje esencja Zappy, czyli bezczelne poczucie humoru, za które tak bardzo kocham jego teksty. Uwielbiam.
Świetna autobiografia, świetnego człowieka. Choć nie zajmuję się zawodowo muzyką, Zappa jest moim prywatnym idolem. Ba! Nie trzeba zajmować się muzyką żeby Zappa był idolem. Ze względu na to, że ze zdrowym rozsądkiem patrzył na wszystkie obszary życia, to każdy człowiek o podobnym światopoglądzie znajdzie w Zappie bratnią duszę. Tym bardziej, że w swojej książce nie pisze tylko o muzyce. Polecam wszystkim, którzy z dystansem, humorem i cynizmem patrzą na świat. Daję 9/10 bo nie jest to literackie arcydzieło, natomiast przedstawia sylwetkę wybitnej persony.
Cieszy mnie bardzo wieść o wznowieniu tej autobiografii w nowym tłumaczeniu.