Czasie, naprzód! Walentin Katajew 5,2
ocenił(a) na 101 tydz. temu Należy przyznać, że powieść ta jest naprawdę dobra. Ciekawe jest to, że nawet sam autor nazywa to kroniką, mimo tego część wydarzeń jest fikcyjna. Niewątpliwie zaskoczeniem może być też to, że na 318 stronach opisano wydarzenia z raptem 24 godzin. Zabiegiem literackim jest "tymczasowe opuszczenie rozdziału pierwszego". Został on wstawiony na końcu, ponieważ zawierał dedykację, więc zdaniem autora nikt by go nie przeczytał, gdyby zachować właściwą kolejność. Inny zabieg to wstawienie do treści książki fragmentów artykułu, który to podyktowała Marguliesowi z Moskwy siostra Katia. Jest to coś w rodzaju artykułu technicznego odnośnie wyrabiania betonu.
Treść dotyczy budowy potężnej fabryki tj. chemokoksokombinatu oraz huty i przyszłego miasta po środku niczego, czyli stepu. Akcja osadzona jest w latach 30-tych, więc jest to okres planu pięcioletniego. Budowa jest już na pewnym poziomie zaawansowania. Wylewane są kolejne płyty betonowe, jako podstawy wielkich pieców. Stąd ciągle mowa o betonie, betoniarzach i betoniarkach. Warunki życia i pracy są ciężkie, panują nieznośne wiatry i upał. Głównym wątkiem jest bicie światowego rekordu liczby wylanych zapraw betonu w ciągu jednej zmiany. Znakomity wynik osiągnięto w Charkowie - 306 zapraw. Po przygotowaniach na szóstym odcinku, którego kierownikiem jest Margulies dochodzi do heroicznego bicia tego rekordu przez brygadę Iszczenki. W trakcie zmiany okazuje się, że w Kuźniecku osiągnięto już 402 zaprawy. Mimo tego brygada Iszczenki kładzie 429 zapraw. Jednak już następnego dnia w innej części ZSRR ktoś kładzie 502 zaprawy. Praca trwa mimo huraganu w którym to niestety ucierpiał słoń z cyrku. Nikt nie zważa na odniesione rany na rękach, czy osłabienie. Liczy się przekroczenie normy na froncie pracy socjalistycznej.
Nie brak tu barwnych opisów tego, że miejsce pracy to zdobyty w walce przyczółek, brygadzista, to dowódca, betoniarka stanowi armatę a wylewany beton to wystrzelone pociski.
Odnośnie postaci na uwagę zasługuje inżynier Margulies, który nawet nie zdążył nic zjeść w ciągu całego dnia. Telefony do odległej o kilka tysięcy kilometrów Moskwy pozwalają mu uzyskać potrzebne informacje do bicia rekordu. Jego przeciwnikiem jest inżynier Nałganow, człowiek starej daty. Uważa on, że rekordy i eksploatacja maszyn ponad miarę to techniczny analfabetyzm. Jednak Margulies dowodzi, że można podnieść tempo bez utraty na jakości betonu. Nie sposób nie wspomnieć o Iszczence, który to bił rekord, gdy jego żona Fienia rodziła w szpitalu. Zabawne są plakaty Szury Sołdatowej. Przykładowo Iszczenko został jeszcze przed biciem rekordu namalowany, jako jadący na żółwiu, jako metaforze wolnego tempa pracy. Z postaci typowo negatywnych wyróżnić można Sajenkę i Zagirowa. Ten ostatni, jednak wraca na teren odcinka. Tragiczna jest z kolei historia Fomy Jegorowicza. Jest to właściwie pseudonim amerykańskiego inżyniera Baksby'ego. Po krachu banku, gdzie ulokował oszczędności popełnia on samobójstwo. Odnośnie kwestii wychowawczych ma on pokazać czytelnikowi do czego prowadzi materializm.