Stroma ściana Eugenia Ginzburg 8,3
ocenił(a) na 98 lata temu Główna bohaterka jest niezwykła. Na początku, jeszcze nie wiedziałam, że tak dużą sympatią i podziwem obdarzę Rosjankę, komunistkę, członka partii! Zachwycała mnie rozległa wiedza Eugenii, jest miłość do książek, jej inteligentne i trafne przywoływanie postaci z literatury i historii, a przede wszystkim jej ogromną zdolność obserwacji i pamięć.
Powieść czyta się bardzo szybko. Język jest piękny, przejrzysty, precyzyjny. I mimo, że wiedziałam – mniej więcej, co bohaterka przeżyje, to i tak nie byłam przygotowana na wydarzenia, których stałam się świadkiem. Los nie oszczędzał Eugenii! Czasami zaciskałam usta i myślałam że już gorzej być nie może – i zawsze okazywało się, że jednak może być gorzej – bo kręgi piekła nigdy się nie kończą! Były sceny wzruszające, kiedy po prostu łzy kręciły się w oczach. Ale czasami błyskał uśmiech – bo mimo wszystko była to powieść o życiu i o woli przetrwania, a nie o śmierci. Scena, kiedy bohaterka „łapie” Ptaka Szczęścia – jest cudowna!
Poruszało mnie, kiedy w powieści pojawiali się bohaterowie, i czasami, w nawiasie, autorka pisała precyzyjnie, co się później z daną osobą stało. Po prostu, dreszcze przechodziły – bo czytałam o żywym człowieku, który mówił, śmiał się, myślał, i zupełnie nagle znałam już jego przeznaczenie.
Bohaterka kilka razy pisała o tym, że wykształcenie czy poezja były dla niej pancerzem - jednym ze sposobów, aby przetrwać w piekle. Nie oznacza to, że ludziom wykształconym było lżej w warunkach łagrów – przeciwnie! Jednak wykształcenie daje świadomość, daje pamięć, zdolność kojarzenia i zdolność obserwacji, co można wykorzystać jako swoisty pancerz. Oczywiście, taki pancerz nie jest wieczny – ale dłużej trwa, nim okrutne warunki i los zgniotą człowieka.
Dziwna jest historia roku 1937 w Rosji. Decyzją Stalina MILIONY ludzi ( i to komunistów i rewolucjonistów) zostało, dosłownie, zmielonych przez system i skazanych na straszliwy los. Dziwny wydał mi się Stalin – który najwidoczniej nie widział różnicy i mordował, tak samo, własnych rodaków, jak i obcokrajowców. Muszę koniecznie trochę poczytać o Stalinie – bo, niby, z historii wiem o nim wiele, ale w sumie, to nie wiem o nim nic.
Przerażające są ilości ofiar – blisko 20 MILiONÓW Rosjan zabitych i osadzonych w łagrach, i to nie licząc okresu sprzed roku 1937 i później w czasie II Wojny Światowej. Liczby dochodzą do 40 MILIONÓW ofiar łącznie. Mam teraz wrażenie (nie wiem czy słuszne),że my, Polacy, nie mamy żadnego poczucia proporcji. Pieklimy się już tyle lat o zbrodnię Katyńską (ok. 10000 TYSIĘCY oficerów i drugie tyle zamordowanej ludności polskiej na wschodzie),gdy Rosjanie nie mogą się doliczyć MILIONÓW własnych obywateli. Nic dziwnego, że patrzą na nas z politowaniem i nas nie rozumieją. Nie umniejszam, w żaden sposób, tragedii Rodzin Katyńskich, ale obiektywnie, to była kropla w morzu ofiar.
I myślę, że mimo wszystko – mieliśmy wielkie szczęście po II WŚ. To cud, że Stalinowi nie przyszło do głowy, aby zapakować wszystkich Polaków do wagonów i wywieźć do łagrów. Kto, by go powstrzymał? – przecież na pewno nie Roosevelt czy Churchill!!! A skoro Stalin – bez większych problemów, zgładził 40 MILIONÓW Rosjan, czy miałby kłopot ze zmieleniem podobnej ilości Polaków? Tylko, że wtedy, w ogóle, zniknęlibyśmy ze świata jako naród.