Książka według mojej opinii jest dobra. Tak naprawdę te 90 minut w niebie jest opisane tylko na samym początku i cała ta opowieść i pokazanie nieba, nie zajmuje wiele miejsca w tej książce. Kolejne rozdziały to historia zmagania się z cierpieniem, bólem, depresją po wypadku i czas rekonwalescencji. Trochę mi się dłużyło czytanie, jednak ogólnie nie jest to zła publikacja dla tych, którzy interesują się życiem po śmierci lub dla osób zmagających się z ciężkimi chorobami.
Sam tytuł jest pewnego rodzaju "chwytem reklamowym", choć owe 90 minut było dla głównego bohatera (i zarazem narratora) kluczowym wydarzeniem życia. To jest książka o wierze, o zaufaniu Bogu, o słabości i sile człowieka oraz o rozpoznawaniu powołania. Autor jest pastorem baptystą, więc nie ma się co dziwić, że chciałby czytelnika pociągnąć do wiary:) To jego powołanie. Dla wierzącego niebo jest rzeczywistością wręcz oczywistą, niewierzący może zaś się zastanowić nad tym, co niewidzialne...