Veritas Rita Monaldi 6,7
ocenił(a) na 58 tyg. temu Kolejna część cyklu i kolejne rozczarowanie, które nie powinno zresztą dziwić w przypadku trzeciego tomu serii. Autorzy powielają dokładnie te same wady oraz zalety, które prezentowali w odsłonach poprzednich. Główna zaleta to dobra orientacja w realiach epoki i miejsca osadzenia akcji – Wiednia początków XVIII w. oraz ogólnie całej ówczesnej Europy: polityka, kultura, sztuka, życie społeczne, obyczaje. Wiedzy tej Autorom odmówić nie sposób, odrobili lekcję z dużym zaangażowaniem. Co prawda, można wskazać pewne uchybienia, np. założycielowi uniwersytetu wiedeńskiego (1365 r.),księciu Rudolfowi IV Habsburgowi, bezpodstawnie przypisano godność cesarską (był tylko księciem Austrii); podano, że opiekę nad małoletnim królem Francji Ludwikiem XIV objęli po śmierci ojca jego matka, Anna Austriaczka oraz kardynał Richelieu, tymczasem kardynał zmarł kilka miesięcy przed Ludwikiem XIII (ojcem Ludwika XIV). Podobne błędy można mnożyć. To w sumie drobiazgi, bez większego znaczenia dla lektury, burzą jednak obraz wszechogarniającej erudycji, którym Autorzy na wszelkie sposoby starają się epatować czytelników. „Veritas” powtarza przy tym zasadnicze wady dwóch poprzednich tomów: brak pomysłu na poprowadzenie sensacyjnej fabuły oraz ogólnie talentów literackich jako takich. Sam pomysł wyjściowy intrygi, czyli osnucie jej wokół nagłej i istotnie zagadkowej śmieci cesarza Józefa I Habsburga stwarza duże możliwości. Niestety, R. Monaldi oraz F. Sorti marnują ten potencjał nieudolnym prowadzeniem fabuły. Wlecze się ona niczym przysłowiowe „flaki z olejem”, pełna wydarzeń nielogicznych, niespójnych, nieprawdopodobnych. Nie brakuje też nawiązywania do elementów nadnaturalnych. Sytuacji nie ratuje nawet wprowadzenie na scenę seryjnego mordercy (wątek ten, mający zapewne intrygę uatrakcyjnić, wypada wyjątkowo sztucznie, a motywy popełnianych zbrodni okazują się mocno naciągane). Autorzy nie potrafią czytelnika w lekturę wciągnąć, traktują fabułę jako pretekst do nieustannych popisów erudycyjnych, które wtrącają „na siłę”, dosłownie co kilka stron. Niestety, po pewnym czasie czyni to lekturę nużącą. Do końca powieści dotarłem z pewnym trudem, w zasadzie z obowiązku. Przedstawiona w zakończeniu autorska wizja spiskowej teorii dziejów również na kolana nie rzuca. Gwoli sprawiedliwości trzeba jednak dodać, że w zakończeniu książki, poświęconemu wskazaniu konkretnych publikacji oraz przekazów z epoki, stanowiących inspirację Autorów, przejawili oni zaiste proroczą zdolność przewidywania, ostro krytykując stosowanie szczepionek, które, ich zdaniem, doprowadziły w XVIII w. do rozpowszechnienia ospy oraz przekształcenia jej z choroby stosunkowo łagodnej w śmiertelnego zabójcę. Przypomnijmy, iż „Veritas” opublikowano w 2006 r.