Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Książka jest krótka, a styl nie męczy. Sprawca jest w pewnym sensie dla mnie zaskoczeniem. Ale historia dość przewidywana, a mnie wcale nie było żal tego dorosłego dziecka. Nadomiar złego znalazło się tu kilka rzeczy, które mnie mocno zdystansowały. Na przykład tłumaczenie, że Eve została zwabiona telefonem - a co z bilingami? Policja serio nie wpadła na to, by sprawdzić z kim Eve ostatnio rozmawiała? Ani tego czy to ona wysłała tego ostatniego maila odwołującego spotkanie? A już okoliczności pewnych śmierci w książce są co najmniej kontrowersyjne. Ktoś zostaje pobity, na koniec uduszony, a policja uznaje (na podstawie zeznań!),że zgon nastąpił przez krwotok wewnętrzny? Hę? Ale ze jak? A gość dźgnięty nożem zostaje uznany za samob*jcę, bo tak zeznały dzieci? Nie kumam. Jakim cudem policja miałaby opierać się na zeznaniach kogokolwiek skoro istnieje taki zawód jak patolog?? Dla mnie te cztery aspekty (ale głównie dwa ostatnie) mocno zepsuły odbiór i aż mi się odechciało. Czy tak trudno jest zrobić research, skoro chce się pisać o takich tematach? Mocno się zawiodłam.