Być może kiedyś oswoi się z widokiem zniszczonych budynków, ale zniszczeni ludzie to dla niego zbyt wiele.
Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik235
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Steven Galloway
Źródło: http://marginesy.com.pl/
2
6,8/10
Pisze książki: literatura piękna
Urodzony: 13.06.1975
Urodził się w Vancouver w 1975 roku. Debiutował powieścią Finnie Walsh (2000),nominowaną do kanadyjskiej nagrody First Novel Award. Jego druga powieść, Podniebny spacer (2003, wyd. polskie 2006),była nominowana do nagrody im. Ethel Wilson i została przetłumaczona na kilka języków. Jego najnowsza powieść The Confabulist (2014) znalazła się w finale „The Rogers Trust Fiction Prize”.
Wiolonczelista z Sarajewa (2008) to największy literacki sukces Gallowaya; książka, do której prawa autorskie zakupiło trzydzieści krajów, czeka na ekranizację i nikogo nie pozostawia obojętnym.http://stevengalloway.com/
Wiolonczelista z Sarajewa (2008) to największy literacki sukces Gallowaya; książka, do której prawa autorskie zakupiło trzydzieści krajów, czeka na ekranizację i nikogo nie pozostawia obojętnym.http://stevengalloway.com/
6,8/10średnia ocena książek autora
367 przeczytało książki autora
366 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
To rzadki dar - zdać sobie sprawę, że twoje życie jest cudem i że nie będzie trwało wiecznie.
3 osoby to lubiąCywilizacja nie jest dana raz na zawsze. Trzeba ją budować bez przerwy, codziennie od nowa. Znika prędzej niż podejrzewał. Jeśli chce żyć, m...
Cywilizacja nie jest dana raz na zawsze. Trzeba ją budować bez przerwy, codziennie od nowa. Znika prędzej niż podejrzewał. Jeśli chce żyć, musi uczynić wszystko co w jego mocy, by świat, w którym chce żyć, nie zginął. Dopóki trwa wojna, życie jest środkiem zapobiegawczym.
2 osoby to lubią
Najnowsze opinie o książkach autora
Wiolonczelista z Sarajewa Steven Galloway
7,3
Długo nie mogłam się za tą książkę zabrać. Leżała sobie na półce (w czytniku) i czekała. Nie - błąd - nie czekała. Nie chciałam jej przeczytać.
Czemu? Ano temu, że książki o wojnie w oparciu o jakiś ludzko-żywy element, gdzie wojna, cierpienie i wzajemne zabijanie, schodza na drugi plan (albo nawet trzeci) są nie dla mnie. Szczegolnie jeśli dotyczą wojjny na Bałkanach, o której, niestety, wiem dość dużo. Czym są książki wojenne oparte o ludzko-żywy element? Wszelkie "pielęgniarki z Belgradu" "miłość w cieniu granatników" itd. Po prostu nie przemawiają do mnie i wręcz mnie denerwują.
Zasugerowawszy się tytułem "Wiolonczelista z Sarajewa", że nie było mowy, żebym książkę wzięła do ręki. Bez namysłu wrzuciłam ją do konkretnego worka i koniec. Mój błąd.
Czekając w poczekalni szpitalnej pomyślałam " a dobra, wezmę tego wiolonczeliste - szybko zacznę i szybko wyrzucę". Otóż nie.
Pomimo tego, że jest to powieść oparta na wyolbraźni autora, tak genialnie pokazuje życie w mieście objętym wojną, gdzie brat strzela do brata, a siostra do siostry. Gdzie "zwykli ludzie' przemykają pod gradem kul, żeby przynieść trochę wody do picia, albo dostać się na plac targowy gdzie za kryształowy żyrandol można było ewentualnie nabyć chleb...
Treść oparta jest na życiu w czasie wojny trzech osob. Ale to nie opowieść o tych osobach (różnych - o różnych charakterach, przemyśleniach, doświadczeniach) to opowieść o całym społeczeństwie, zyjącym w gruzach miasta, w którym niegdyś chodzili na kawę do kawiarni w centrum.
Wiolonczelista jedynie służy za "kleik" tych opowieści. To nie jest opowieść o nim. I bardzo dobrze, bo jego gra dodaje nieco życia temu miastu, choć miasto umarło, a właściwie zostało zamordowane.
(to że kilka lat pozniej wróci do zycia, to zupełnie inna sprawa).
Wiolonczelista istniał naprawdę.
Naprawdę siedział pod ostrzałem i grał, upamiętniając tym samym ofiary ostrzału kolejki po chleb. Cała reszta to fikcja.
Ale... ale napisana tak, że nikt jej fikcją nie nazwie.
To że nie istniała Strzała (snajperka) pod tym konkretnym nazwaniem, może była mężczyzną, a może kobietą - to nie ma znaczenia. Czas okupacji Sarajewa jest opisany tak, jakby autor tam był (a przypominam, że nie pochodzi z Bośni - bodaj jest Kanadyjczykiem, co stanowiło dodatkowy argument na "nie" - skąd Kanadyjczyk może znać realia Bałkanów i wojny w Europie.
Weszłam pod stół i odszczekałam wszelkie kalumnie.
Fakt, że czytałam ją w czasie trwającej wojny na Ukrainie - co prawdopodobnie wpłynęło na odbiór powieści (pozytywnie - ale to zasługa autora i jego umiejętności przekazania życia w mieście podczas wojny. Tak, postacie są bezosobowe, choć mają konkretny zawód, konkretną funkcję i życioirys - ale takie mają być.
Bo to nie o nich jest ta powieść.
A dokładniej - nie tylko o nich.
Byłam w Sarajewie po wojnie. Kilka lat po wojnie.
I absolutnie zszokował mnie fakt, że moj znajomy zakazał mi chodzenia samej po mieście. Nie dlatego, ze jestem blondynką, czy "zagranicznikiem" (czytaj: narażasz się na niebezpieczenstwo). Nie.
Dlatego, że połowa miasta (kilka lat PO wojnie, stolica państwa europejskiego, do którego już mozna było wjechać "na dowód", choc w Unii nie ma ich do dziś...).
Otóż połowa tego miasta była wciąż zaminowana, a tabliczki o minach zostały zwyczajnie ukradzione.
Na zakupy chodziłam w towarzystwie umundurowanych kolegów Gorana. Co, jako dwudziestoletnia wówczas dziewczyna, odbierałam jako "fantastyczna przygodę", bo wojskowi przystojni, umundurowani i prawie przenosili mnie przez kałuże.
Miłe, prawda?
Średnio, jak się uzmysłowi fakt, że pod tą kałużą mogła być mina...
A ludzie w Sarajewie mieli to na codzień.
A w czasie wojny dodatkowy ostrzał ze wszystkich stron, bombardowania etc.
Ksiązka "nie wyrzuca z butów" jak Drakulić czy Prsić. Jest zdecydowanie łagodniejsza w przekazie (dobrze, że jest to fikcja, dzięki temu większość z nas będzie mogła to przeczytać. W przypadku wspomnianych autorów - nie każdy.
Nie wyrzuca z butów, ale pokazuje życie, którego nikt z nas nie chciałby doświadczyć.
Delikatnie przypomnę, że tego zycia pod ostrzałem doświadczają teraz nasi sąsiedzi zza wschodniej granicy.
Wiolonczelista z Sarajewa Steven Galloway
7,3
Przejrzałam opinie innych czytelników i zauważyłam, że jedni są zachwyceni, inni wytykają autorowi różne wady fabuły i że generalnie zmarnował dobry temat. Nie wiem, kto ma rację. We mnie lektura tej powieści wywołała wiele emocji i po raz kolejny uświadomiła, jak blisko każdego z nas jest wojna. Bohaterowie książki nie różnią się niczym ode mnie, od moich sąsiadów czy znajomych z facebooka. Na co dzień nie wierzymy, że życie nasze i naszych przyjaciół może zmienić się w koszmar. Mieszkańcy Sarajewa też nie wierzyli.