Piątek, który zmienił wszystko Aleksandra Polewska 6,9
ocenił(a) na 22 lata temu Jak się okazało, to już trzecia książka przeczytana przeze mnie napisana przez Autorkę. To równocześnie najsłabsza z nich (a dodajmy, że żadna z pozostałych nie dostała ode mnie więcej niż 4 gwiazdki). Co tym razem mi nie podpasowało? Przede wszystkim niski poziom merytoryczny plus nieakceptowalny dla mnie wybór proporcji. O ile pierwszy zarzut jest w miarę zrozumiały (choć do niego jeszcze wrócę),to drugi muszę wyjaśnić. Z niezrozumiałych dla mnie powodów Autorka jedyne wiarygodne źródło dotyczące Męki Jezusa Chrystusa, czyli Ewangelię, potraktowała na odczepnego i trochę "z obowiązku", wrzucając ciurkiem J 18,1-19,42. I tyle. Reszta książki jest w przeważającej części oparta na materiałach i źródłach, których autentyczności Kościół Katolicki nie potwierdza, a w najlepszym razem nie rozstrzyga w tym przedmiocie. Nie przeszkadza to Autorce, aby tekst "Żywotu i Bolesnej Męki Pana Naszego Jezusa Chrystusa" przypisywanego bł. Annie Katarzynie Emmerich nazywać "dodatkową, mistyczną ewangelią", chociaż sam Kościół odmawia im autentyczności, bowiem nie sposób orzec, czy ich treść odpowiada relacjom mistyczki, czy też być może spisujący jej słowa Clemens Brentano przypadkiem nie zmieniał ich treści. Mimo to, bez przerwy Autorka przytacza kolejne obszerne fragmenty tych tekstów jako stuprocentowo wiarygodne. Nie koniec na tym, mnóstwo miejsca poświęca ona także Całunowi Turyńskiemu, o prawdziwości którego także Kościół nie przesądza (a warto dodać, że jedna z pierwszych pisemnych wzmianek "kościelnych" na jego temat autorstwa bp. Henryka z Poitiers stwierdza, że jest to fałszerstwo i że nawet ustalił on twórcę). O tego rodzaju wątpliwościach Autorka nawet nie wspomina. Wręcz przeciwnie, gdy coś wynikającego z tych "źródeł" nie zgadza się z treścią Pisma Świętego, Autorka stwierdza: "Nie wiemy więc, jak brzmiał pierwotny jej [czyli Ewangelii wg św. Jana] zapis i czy jakieś detale tego rękopisu nie zostały omyłkowo zmienione podczas przepisywania bądź tłumaczenia", choć chwilę wcześniej pisze o tym samym fragmencie Ewangelii, że to "relacja naocznego świadka męki i śmierci Chrystusa, która - jak już dowiedziono naukowo - przez 2000 lat pozostała niezmieniona w swej treści". Mógłbym jeszcze długo pisać o błędach merytorycznych, ale ograniczę się jedynie do stwierdzenia, że trudno z tej książki dowiedzieć się czegokolwiek wartościowego. Nie sprawdzi się ona także jako lektura pobożna, pobudzająca do wiary i modlitwy. Zamiast tego będzie tylko podsycać rozczarowanie i rozgoryczenie Czytelnika. Zdecydowanie zatem na czas Wielkiego Postu (i nie tylko) lepiej moim zdaniem sięgnąć po inną publikację.