Naked Color Amamiya 6,6
ocenił(a) na 517 tyg. temu Od razu mówię, nie miałam żadnych wymagań co do tego tytułu. Chciałam i potrzebowałam przeczytać coś prostego, głupiego i z znośną dawką pieprzu. Czy to dostałam? I tak, i nie.
"Naked Color" opowiada o z lekka patologicznym związku bogatego florysty i zblazowanego malarza. Jeden jest zafascynowany obrazami drugiego, drugi wszystko olewa. Panowie niewiele ze sobą rozmawiają, za to głównie uprawiają seks. Czasem z lekkimi naleciałościami S&M. Ich relacja od początku przypomina niebezpieczną obsesję, z dużą dawką niezbyt zdrowej zazdrości. Zwłaszcza kiedy pojawia się ten trzeci.
W sumie? Niewiele się to różni od produkowanej obecnie wręcz seryjnie darkromansowej papki. Co prawda mamy dwóch facetów i żaden nie jest związany z mafią, ani nie jest mhrocznym księciem ciemności, ale klimat niewiele od takich dzieł odbiega. Główną różnicą jest to, że mamy do czynienia z komiksem.
Teoretycznie to powinno pomóc, zwłaszcza w "scenach" - w końcu łatwiej narysować, niż opisać. Cóż... Pomagać, nie pomaga. Seks, który mógłby być osią dobrego erotyka, jest zamazany, nieszczególnie oryginalny (jeżeli nie liczyć pewnej dawki przemocy) i na dłuższą metę nudnawy. Ot, rysowany odpowiednik przeciętnego fanfika.
Tak więc nie jest to dobra manga, ale nie jest też zła. Jest doskonale przeciętna dla swojego gatunku i wątpię, czy za miesiąc, dwa będę pamiętała, że ją przeczytałam. Chyba, że podczas podsumowania książkowego roku 2024. Ale jeżeli ktoś czytał mało yaoi, a ma ochotę na znośną dawkę zawoalowanej patologii - może przeczytać, bo zgrzytania zębami "Naked Color" nie powoduje. Ot, rzemieślnicza, standardowa robota.