Najnowsze artykuły
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać4
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Zbigniew Fietkiewicz
1
7,3/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Absolwent Politechniki Warszawskiej wydziału Elektrycznego. Z zawodu programista, ale prywatnie zapalony czytelnik fantastyki, ale też i innych gatunków. Wielki fan Isaaca Asimova, Tomasza Zajdla czy Brandona Sandersona, by wymienić tylko paru. W wolnych chwilach bardzo lubi oddawać się debatom o dowolnej tematyce. Hobbystycznie zbieracz numizmatów oraz poszukiwacz nietypowych sposobów na inwestowanie kapitału.
7,3/10średnia ocena książek autora
16 przeczytało książki autora
17 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Zagubione dziedzictwo Zbigniew Fietkiewicz
7,3
Recenzja – „Zagubione dziedzictwo” Zbigniew Fietkiewicz
„Zagubione dziedzictwo” jest książką z gatunku fantasy, ale nawet tego nie odczułam, ponieważ jest dosyć lekko napisana. Nie pojawia się zbyt wiele pojęć/słów związanych z tym gatunkiem. Nie powiem, bo z tego powodu odczułam dużą ulgę. Przeczytałam ją w zaledwie jeden dzień, bo zawiera około 200 stron. Bardzo dziękuję wydawnictwu WasPos za możliwość recenzji.
Krótki opis
Autor skupia się na tym, aby pokrótce przedstawić dwanaście planet i kolonii. Każda planeta rozmieszczona jest w różnej przestrzeni w kosmosie. Do kolejnej planety można się dostać podróżując statkiem, który wykonuję za pomocą współrzędnych tzw. „skoki”. Fabuła książki skupia się na losach dwóch bohaterów, dlatego też to oni są tymi głównymi, a mianowicie na Profesorze Gilbercie i Isaacu. Obaj panowie to typ samotnika.
Profesor Gilbert jest naukowcem, który przyczynił się do wynalezienia wielu „rzeczy” na Akwariusie. Zaś Isaac to osoba o szemranej przeszłości, pracujący dla GAI, bo tak naprawdę nie miał innego wyjścia. Obaj Panowie wyruszają statkiem w podróż kosmiczną. Tylko Isaac zna prawdziwy powód tej podróży. Przynajmniej tak mu się wydaję. Profesor Gilbert o wszystkim dowiaduję się znacznie później. Panowie mają zbadać statek, który znajduję się w przestrzeni kosmicznej. Na drodze napotykają mnóstwo problemów, ale rodzi się pomiędzy nimi przyjaźń.
Czy Gilbert i Isaac wypełnią misję? Czy, aby na pewno wiedzą wszystko na jej temat? Przypuśćmy, że im się udało. To co waszym zdaniem byłoby dalej? A jeśli im się nie uda to jak zareaguję na to władza? Może za tym kryję się coś więcej?
Aby uzyskać odpowiedź na te kilka powyższych pytań to musicie sięgnąć po książkę.
Reasumując
Książka jak na gatunek fantasy nie jest ciężka do przeczytania, więc spokojnie każda osoba, który nigdy nie interesowała się takim gatunkiem książki to może ją przeczytać. Prawdą jest, że książka jest ciekawa, ale nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia. Zakończenie książki jest dosyć nie jasne, więc może powstanie kolejna część? Jeśli jesteś osobą, która chciałaby przeczytać jakiś inny gatunek książki niż dotychczas, to polecam tą.
Zagubione dziedzictwo Zbigniew Fietkiewicz
7,3
Książka jest interesująca, ponieważ stoi za nią koncept stary jak świat: walka dobrych ze złymi. Nie ważne, że po jednej stronie mamy cwaniaka i geniusza w swojej dziedzinie. Rozwiązywanie problemów i przeciwstawianie się niespodziewanym sytuacjom są zawsze interesujące i pewnie nigdy się nimi nie znudzę. Bez różnicy, czy akcja książki dzieje się w przestrzeni kosmicznej, czy w klasztorze benedyktyńskim. I tak na dobre mogłabym zakończyć tę recenzję, dodając może jeszcze, że powinniście zdobyć tę powieść, bo możecie fajnie się z nią bawić. Ale niestety… Wiecie, że jestem cięta na błędy w książkach. I to na wszelkie: ortograficzne, interpunkcyjne, logiczne, itp. Zresztą niejednokrotnie dawałam już upust mojej frustracji z powodu tego, że wydawnictwa psuły mi przyjemność z czytania właśnie tymi niedociągnięciami. Ale tego, co przeżyłam w trakcie czytania tej powieści to chyba nic nie pobije! Błąd na błędzie! Literówki, ortograficzne, z szykiem, brak właściwego formatowania (to ostatnie wyglądało tak, jakby ktoś po prostu zaznaczył dwie linijki, zmienił na kursywę i nie przeczytał, że połowy tekstu nie należało zmieniać). Koszmar! Nie wiem, czy te dwie panie, których nazwiska zostały opublikowane w sekcji korekty i redakcji to są postaci fikcyjne, czy po prostu nie przyłożyły się do pracy. Nie wiem… Tekst wyglądał tak, jakby nikt go nie przeczytał przed oddaniem do druku…
Wstyd o tym pisać, ale wydawnictwo zrobiło ogromną krzywdę autorowi, ponieważ treść jest ciekawa i książka znalazłaby swoich fanów. A tak to odechciewa się czytać. Ja to zrobiłam, z szacunku dla pracy autora i dlatego, żeby ta recenzja była rzetelna. Ale po 20 stronach miałam ochotę książkę odłożyć i zapomnieć o niej. Chyba nawet nie oddam jej do biblioteki (co zawsze robię z przeczytanymi powieściami),bo jest mi wstyd, że powieść została opublikowana w takiej formie.