Najnowsze artykuły
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński10
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
- ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant30
- Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jim Janes
1
6,1/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,1/10średnia ocena książek autora
40 przeczytało książki autora
21 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Mockingbird: ...I nie zaśpiewają już ptaki / Spotkanie po latach
6,1 z 29 ocen
58 czytelników 4 opinie
2017
Najnowsze opinie o książkach autora
Mockingbird: ...I nie zaśpiewają już ptaki / Spotkanie po latach Jim McCann
6,1
PTASZYCA
8,5
...I nie zaśpiewają już ptaki!, Spotkanie po latach - opowiadania z 1980 i 2009 roku, autorstwa amerykańskich pisarzy komiksów Jima McCanna (m.in.: "New Avengers") i Stevena Granta (m.in.: "The Punisher").
+
Bobbi Morse aka Mockingbird, to postać, która przeszła długą i trudną drogę w Uniwersum Marvela; zadebiutowała w 1971 roku, jako postać drugoplanowa, ale dopiero w 1980 roku pojawiła się pod kryptonimem Mockingbird u boku Spider-Mana.
Jedni artyści nie dostrzegali jej potencjału inni nie mieli pomysłu na tę postać i dopiero po latach została scharakteryzowana, jako agentka S.H.I.E.L.D. - a było warto się trudzić.
Mockingbird to postać głęboka, tajemnicza i zapadająca w pamięć. Pozbawiona supermocy, przebiegła oraz inteligentna agentka po przejściach, idealnie pasująca do ambitnych historii sensacyjno-szpiegowskich, jak "Spotkanie po latach".
-
Na "...I nie zaśpiewają już ptaki!" trzeba wziąć poprawkę; opowiadanie ciekawie się rozpoczyna, ale jest naiwne nawet jak na lata 70-te i postać Spider-Mana wcale nie poprawia jego jakości. Ot takie do odhaczenia.
"Spotkanie po latach" to już inne czasy. Niestety historia jest przegadana, a relacje na linii Mockingbird-Hawkeye spychają ciekawszą stronę fabularną, którą jest międzynarodowy spisek, na drugi plan.
=
Opowiadania "hybrydy", w których łączone są losy różnych bohaterów wypadają w zależności od gustu czytelnika. Dla jednego Avengers to kwintesencja komiksu, a drugi dostrzega absurd w gromadzeniu tych postaci na jednym planie.
Na szczęście duet Mockingbird-Hawkeye (dwoje śmiertelników) pasuje do siebie doskonale.
A teraz ciekawostka:
Jak dotąd Mockingbird pojawiła się tylko na małym ekranie w serialu "Agents of S.H.I.E.L.D. (2013- ),a w rolę wcieliła się Adrianne Palicki ("John Wick" 2014r.).
Mockingbird: ...I nie zaśpiewają już ptaki / Spotkanie po latach Jim McCann
6,1
Jeden z niewielu komiksów z kolekcji, w których debiut jest lepszy od głównej historii...
Znacie Mockingbird/Bobbi Morse? Jeśli nie – jest to agentka specjalna swojego czasu porwana przez Skrulli. Jest to też (była) żona Hawkeye'a. Ale wróćmy do komiksu.
W albumie dostajemy debiut Bobbi jako Mockingbird. Sama postać byłą już w uniwersum obecna wcześniej, ale bez większych sukcesów. Jednak autorzy na tyle ją polubili, że spróbowali jeszcze raz. Z jakim efektem? Sam komiks nie jest zły. Oczywiście jak na 1980 rok. Jak widać, obecność Spider-Mana robi swoje. Nawet udało mi się wciągnąć w fabułę i nie miałabym nic przeciwko kilku stronom więcej. Bobbi i Spidey tworzyli ciekawy team o którym przyjemnie się czytało. Nie można tego samego powiedzieć o Mockingbird i Hawkeye'u...
Głównej historii komiksu mówię jedno wielkie NIE. Poprawka, nie jedno, a kilka NIE. Pierwsze NIE – rysunki. Strasznie mi się one nie podobały. Oczywiście scenarzyści musieli rysować każdej kobiecie gigantyczne cycki, a facetom muskuły na pół strony. Do tego wszyscy mieli identyczne rysy twarzy, a różnica była tylko we włosach. Całe szczęście nie było dwóch osób o tej samej fryzurze, bo byśmy się pogubili!
Drugie NIE – okładki. Tutaj znowu rysownicy postawili na cycki. Ale zrobili to w taki sposób, że nie znając treści komiksu można podejrzewać, że sięga się po ognistego harlekina. Nie żartuję. Serio jest tak źle.
Trzecie NIE – postacie. Chyba autorzy po narysowaniu tych wszystkich cycków stwierdzili, że wprowadzą w komiks trochę feminizmu. Bo jak inaczej wytłumaczyć to, ze Bobbi jest silną, niezależną kobietą, która wszystkim potrafi zająć się sama, a Clint to półgłówek, który bez pomocy nie przejdzie cało przez ulicę? Jak oni mogli zrobić z niego totalnego debila o wyglądzie typowego złego mięśniaka na posyłki. No błagam!
Ostatnie NIE – fabuła. Żeby już nie przeciągać – za dużo nudnego romansu między bohaterami, za mało akcji.
Żeby nie było, że komiks ma same minusy – jest jeden plus, czyli długość. Całe szczęście historia liczy tylko cztery zeszyty, bo więcej bym nie zniosła.
Jeśli chcecie sięgnąć po „Mockingbird” to mówię, że robicie to na własną odpowiedzialność.