Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik230
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Carll Cneut
1
7,7/10
Pisze książki: literatura dziecięca
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,7/10średnia ocena książek autora
36 przeczytało książki autora
47 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Złota klatka czyli Prawdziwa historia księżniczki czystej krwi
Anna Castagnoli, Carll Cneut
7,7 z 28 ocen
81 czytelników 6 opinii
2016
Najnowsze opinie o książkach autora
Złota klatka czyli Prawdziwa historia księżniczki czystej krwi Anna Castagnoli
7,7
Każdą ilustrację chciałoby się powiesić na ścianie, by móc wpatrywać się w nią w nieskończoność... Oprawa graficzna zdecydowanie zasługuje na uznanie, łącznie z napisami, które imitują pismo dziecka. Nie jestem jednak pewna, czy dałabym tej książce tak wysoką ocenę, gdyby nie ilustracje. W całej historii czegoś mi zabrakło, spodziewałam się bardziej zaskakującego zakończenia.
Złota klatka czyli Prawdziwa historia księżniczki czystej krwi Anna Castagnoli
7,7
„Będąc młodą…”. Wróć. Będąc młodym, no, może już nie tak młodym, ale na pewno zziębniętym przechodniem bezwiednie omiatającym wzrokiem mijane witryny sklepowe, dostrzegłem jak z wystawy księgarni łypie na mnie energetyczna okładka pełna zadziornych oczu, piór, dziobów, łebków. Za nic ma sobie miejską szarość. Za nic ma pośpiech i zmęczone twarze. Drwi ze stanów podgorączkowych, prychania, kichania, kałuż i błocka. Wytyka mnie palcem, szydzi, że szwenda się taki bez celu, zmarznięty i przemoczony. Wrzeszczy „Kup mnie”, „Weź mnie”, „Jam jest twoją gorącą kawą”, „Jam jest rozgrzewającą herbatą z imbirem”, „Jam jest twoim suplementem diety z podwyższoną zawartością witaminy C”. Grozi, że odmowa wejścia do księgarni zakończy się niechybnie paskudnym choróbskiem. Cóż, przejrzała mnie na wylot. Wygłodniały kolorów, spragniony choćby namiastki słońca, gorąca i egzotyki, wobec tak stanowczego postawienia sprawy okazałem się zupełnie bezbronny. Pobieżne przekartkowanie zawartości upewniło mnie, że to jest dokładnie coś, czego w danej chwili potrzebuję, a zadekowanie w najbliższej kawiarni umożliwiło kompulsywne zatopienie się w jej wnętrzu.
Baśń jak to baśń. Oto rozwydrzona, nienasycona, wiecznie niezadowolona dziesięciolatka o imieniu Walentyna – córka cesarza, królewna czystej krwi odwiedzana przez ambasadorów "z najodleglejszych zakątków świata" – ma obsesję na punkcie butów, kapeluszy, pasków z wężowych ogonów i ... ptaków. Podobnie jak miliardy innych wynudzonych, sadystycznych księżniczek ma nieposkromiony apetyt. Wciąż chce więcej i więcej. Wciąż domaga się bardziej i bardziej niemożliwego. Pragnie ptaka a to ze szklanymi skrzydłami, a to z koralowym dziobem, a to plującego wodą… Wreszcie żąda aby słudzy znaleźli jej ptaka, który potrafi mówić. Zachcianka jak wiadomo niełatwa do spełnienia. Tym bardziej, że panienka nie da sobie w kaszę dmuchać. Nie zadowala się głupią papugą. Piętrzą się klatki. Piętrzą się czaszki. Spomiędzy liter rozlega się świst gilotyny i lamenty „nieporadnych” służących. Mimo to dziewczyna nie daje za wygraną. Koniec końców na skutek obsesyjnej realizacji marzenia „pałac poczerwieniał od krwi i popadł w ruinę”. Aż tu nagle, ni z tego ni z owego, „pewnego dnia do wrót pałacu zapukał nikomu nieznany młody sługa o oczach ostrych jak sztylety"…
Jak widać historia mrożąca krew w żyłach. Polecam miłośnikom horrorystycznych klimatów, niedokończonych opowieści, arytmetyki tudzież statystyki, ptaków i... pięknych ilustracji.
Mógłbym popsychologizować na temat samotności, nerwicy natręctw, braku umiaru i cierpliwości, zachłanności, kompulsywnego zbieractwa i innych mniej lub bardziej przykrych przypadłości, na które wydaje się cierpieć główna bohaterka. Mógłbym już zupełnie odpłynąć w kierunku obsesyjnej determinacji w chorobliwym dążeniu do realizowania z d… wziętych celów, wywrócenia na nice priorytetów, mozolnego budowania swojej własnej, osobistej złotej klatki, ale tego nie zrobię. Prawdę mówiąc historia tej małej zupełnie mnie nie interesuje. Mam ją zupełnie gdzieś, bowiem tak jak Walentyna ma obsesję na punkcie ptaków, tak ja mam obsesję na punkcie oprawy graficznej tej książki.
„Złota klatka” to prawdziwe cacko jeśli chodzi o szatę graficzną. Przepiękne odcienie żółcieni, oranżów, szarości, czerni tu i ówdzie przełamane ostrzejszym akcentem kolorystycznym. Przepiękne czerwienie. Szmaragdowa zieleń. Głębia, nasycenie, przepych szlachetnych tonacji i faktur. Odręczne pismo. Twarze niczym wypożyczone z płócien Boscha czy Bruegela. Ilustracje jakby żywcem wyjęte z muzealnej ekspozycji. Mnogość ptasich łebków, piór, kształtów. Bogactwo detali.
Czy książki mogą służyć do głaskania? Nie wiem. Wiem tylko, że w tym przypadku zdarzyło mi kilkakrotnie pogładzić stronice. Pozostaje żal, że jest ich tak mało...
Podsumowując: rewelacja w wykonaniu fenomenalnego belgijskiego ilustratora – Carll’a Cneut’a, którego prace polecam uwadze.