Podchodziłem do tego klasyka troszkę niechętnie. Jakoś nie miałem weny do kolejnego zagłębiania się w genezę Nietoperza. Natomiast po lekturze jestem zadowolony i rozumiem dlaczego Ziemia Jeden zdobyła sobie taką renomę.
Rzeczywiście z komiksu aż bije świeżością. Od samego początku wiemy, że mamy do czynienia z odmiennym Batmanem. Batmanem ciekawym, choć muszę przyznać, że został przyćmiony przez inne postacie w nowych wersjach, dla mnie nr 1 jest Harvey Bullock, świetna kreacja. Takie samo jest za to Gotham; może jeszcze brudniejsze i brutalne niż zwykle.
Kreska jest nieco oldskulowa; Gary Frank poświęca bardzo wiele uwagi mimice twarzy. Tła są oszczędne, bez przepychu, nierzadko postaci występują wręcz na białym lub beżowym tle.
Największą wadą jest dla mnie zwięzłość tej historii. Zgłębia się ją naprawdę szybko. Tekstu jest niewiele, a kadry są ogromne, bardzo często całostronicowe. Ma to swoje zalety, bo komiks jest bardzo spójny artystycznie, ale ja jednak lubię głębsze, duszniejsze fabuły. Ogólnie jestem jednak bardzo zadowolony i w swoim czasie sięgnę po kontynuację.
Nowy kamerdyner zostaje przyjęty do pracy w posiadłości Waynów, potem ginie miliarder, pojawia się mroczny mściciel..już to skądś znamy prawda? Chyba większość ludzi, nawet nie znających historii Batmana zna te motywy na wylot. Tutaj autorzy po raz kolejny próbują całość opowiedzieć na nowo. Najlepszy jest Alfred. Nie dość, że były wojskowy, to jeszcze zamiast studzić Brucea, ten go zachęca do zemsty i skutecznego działania na mieście. No i wymiata ze strzelbą. A kapitan Policji zamiast współpracować z Batkiem bije się z nim na pięści , a dopiero nowo przybyły udawany detektyw daje mu do zrozumienia, że już nie może być skorumpowany.
Bardzo ładna oprawa i tempo akcji sprawia, że całość czyta się bardzo szybko, bo nie ma tu podziału na zeszyty i rozdziały.