L'ultimo sogno Valentina Fontana 4,0
ocenił(a) na 47 lata temu Rok 2099, technologia na tyle posunęła się do przodu, że poprzez specjalny kask i urządzenie można podłączyć się do świata wirtualnego przeżywając różnego rodzaju doświadczeń. Miri Guerreri jest od tego uzależniona i któregoś dnia wpada w takie tarapaty, że zostaje w tym świecie zablokowana. Jej najlepsza przyjaciółka Alex wyrusza na jej pomoc, ale okazuje się, że powód tej blokady jest czymś, co ją przerasta i będzie musiała skontaktować się z kimś, kogo od lat nie widziała, a to spowoduje następnie lawinę wydarzeń. Czas goni, są ofiary śmiertelne.
Powiedziałabym, że to taka najlżejsza forma thrillera. Fabuła nie jest taka skomplikowana jakby można było się wydawać czytając opis na okładce (ten wyżej akurat ja napisałam, zresztą nigdy nie tłumaczę opisów bo bywa, że są małe spoilery). Sposób działania tego podłączania się do świata wirtualnego i wszystko co się z nią wiąże jest łopatologicznie wyjaśnione, do tego definicje są powtarzane o kilka razy za dużo, więc trudno żeby czegoś nie zrozumieć. Początek jest taki, że nie sposób się oderwać od lektury, bo wszystko ciekawi, ale od momentu zakończenia jednej misji zaczęło być banalnie. To wyglądało tak: brak haczyka do kontynuowania opowieści, więc wymyśliło się absurdalnie głupią sytuację, która spowodowała jeden wielki problem, a teraz akcja bo trzeba jakoś z tego wyjść. A bliziutko do końca absurd gonił absurd.
Postacie są pełnokrwiste, każda ma swoją osobowość, ale po takiej fabule spodziewałam się większą liczbę. Jak dla mnie najsympatyczniejsza była policjantka Giò Costa, jej teksty i sposób zachowania były po prostu świetne. Szkoda tylko, że nie został zgłębiony wątek z Jekel’em, bo jego postać tylko mignęła, a widać było, że był kimś, kto zasługuje na dużą uwagę.
Wątek miłosny pasował do tej opowieści jak pięść do oka. Gdy się zaczął, a jeszcze nie wiedziałam, że to miała być miłość, byłam pewna, że on wykorzystał jej bycie rozkojarzoną w szczytowo perfidny sposób! Normalnie żal cztery litery ściska. Naprawdę nie było nic, co by dało sygnał, że on był ludzki, a co dopiero zakochany.
Bardzo dużym plusem dla tej książki jest temat o chorej przyjaźni, jak to potrafi wciągnąć na dno, tracąc okazję na polepszenie swojego życia, na rozwijanie się by mieć przyszłość, tylko dlatego, że jedna strona potrzebuje ciągłej pomocy, a sama kompletnie nic z siebie nie daje by sobie pomóc, a przede wszystkim by drugiej nie zaszkodzić. Do tego dyskusje na ten temat były interesująco przeprowadzone i ucieszyłam się jak to się dalej potoczyło, ale wiadomo, do końca nie mogło się zmienić jak ktoś tkwi w tym od lat, ale ważne, że poprawa już była.