Najnowsze artykuły
- ArtykułyKocia Szajka na ratunek Reksiowi, czyli o ósmym tomie przygód futrzastych bohaterówAnna Sierant1
- ArtykułyAutorka „Girl in Pieces” odwiedzi Polskę! Kathleen Glasgow na Targach Książki i Mediów VIVELO 2024LubimyCzytać1
- ArtykułyByliśmy na premierze „Prostej sprawy”. Rozmowa z Wojciechem ChmielarzemKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyStrefa mrokuchybarecenzent0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Youko Fujitani
10
6,9/10
Pisze książki: komiksy
Right-handed. She formed the doujinshi circle Konjou Kumiai and has released over 100 doujinshi for various fandoms. Harumi Chihiro is her sister.
6,9/10średnia ocena książek autora
101 przeczytało książki autora
65 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Rutta i Kodama #3
Youko Fujitani
Cykl: Rutta i Kodama (tom 3)
7,2 z 45 ocen
79 czytelników 5 opinii
2018
Rutta i Kodama #2
Youko Fujitani
Cykl: Rutta i Kodama (tom 2)
7,0 z 50 ocen
87 czytelników 7 opinii
2017
Rutta i Kodama #1
Youko Fujitani
Cykl: Rutta i Kodama (tom 1)
6,4 z 68 ocen
109 czytelników 8 opinii
2017
Najnowsze opinie o książkach autora
Rutta i Kodama #1 Youko Fujitani
6,4
Kotori robi wszystko, żeby prześcignąć Yumegari i Waneko w walce o najgorsze wydawnictwo mangowe w Polsce. Tym razem "punktuje" w kategorii upiększania tłumaczenia poprzez dodanie dialektu. Żeby nie było, uzasadnione użycie dialektu w tłumaczeniu ma sens i daje świetny efekt (jak np. JPF i ich "Wzgórze Apolla", gdzie użyto języka śląskiego jako odpowiednik lokalnego dialektu języka japońskiego). Jest tylko jeden warunek - ten dialekt musi być użyty poprawnie.
"Poznańszczyzna" w wykonaniu Kotori wygląda następująco: najpierw przełożono tekst na czysty, literacki polski, a następnie losowo pozmieniano słowa polskie na gwarowe poznańskie. Nie ruszono fleksji, składni, słynne "tej" i "nie?" prawie się nie pojawia, jest za to mnóstwo archaicznych słów, których nawet starzy Poznaniacy już nie używają. Efekt taki, jakby próbowano odtworzyć włoski z użyciem łacińskiej gramatyki i słownictwa z XVII wieku.
I wiecie co jest zabawne? Wydawnictwo Kotori ma swoją siedzibę w Gołuskach, wsi POD POZNANIEM, obecnie będącej jedną z modnych poznańskich "sypialni". Nawet jeśli redakcja ma pecha mieszkać w otoczeniu samych napływowców spoza poznańskiego albo i nawet spoza Wielkopolski, wystarczy postać chwilę w kolejce w sklepie, żeby nasłuchać się "poznańszczyzny". Skąd to wiem? Moja matka pochodzi z Gołusek właśnie, mieszka tam spora część mojej rodziny, którą regularnie odwiedzam. Znam tę wieś, jej mieszkańców i jej język. Żeby w takich warunkach bytowych nie otrzeć się o naturalny dialekt, trzeba być albo głupim, albo głuchym, albo nie pofatygować się o sprawdzenie, co też tłumacz wymyślił. Znając poziom redakcji w Kotori, śmiem podejrzewać wszystkie trzy czynniki na raz.
Sama historia nie jest zła - słodka, naiwna, trochę schematyczna, ale ogólnie nieszkodliwa. Niestety, raczej z tych, które nie pozostają długo w pamięci, więc co zostaje po lekturze, to smród z redakcyjnej amatorszczyzny, którą popełniono nad historią dodatkową. Zaczynam dochodzić do wniosku, że Kotori jest w stanie koncertowo schrzanić nawet najlepszą i najambitniejszą mangę, jaką by dostało w swoje ręce. Szkoda, bo czasem dobierają się do tytułów fajnych i nawet perełek (jak BLki Junko czy Yonedy). Niestety, zamiast przyłożyć się do tego, co robią, redakcja Kotori woli iść ścieżką Waneko i ich stylem minimalnych kosztów i oporu, połączonego z amatorszczyzną w wydaniu Yumegari (swoją drogą, kolejnego poznańskiego wydawnictwa - Poznań przeprasza za oba). Okej, ich wybór, niech jednak potem nie płaczą na swoim Asku, że im mangi nie schodzą. Nie schodzą na na Wasze własne życzenie, drogie Kotori. Tylko i wyłącznie.
Rutta i Kodama #1 Youko Fujitani
6,4
Jeżeli znudziły Was wydumane dramaty, bądź jeżeli szukacie pełnej ciepła historii o miłości, a przy tym gustujecie w gatunku boys love trafiliście właśnie na pozycję, która z pewnością kupi Wasze serca. Zapraszam do zapoznania się z pierwszym i drugim tomem historii tytułowych bohaterów – Rutty i Kodamy.
Kodama Miyagi z powodu pracy swojego ojca zmuszony został do zmiany szkoły w trakcie semestru, w dodatku w akademiku ląduje w jednym pokoju z budzącym grozę wśród innych uczniów chuliganem – Takao Ruizakim. Choć wydawałoby się, że nie jest to zbyt pozytywny początek nauki w nowej szkole okazuje się, że Ruizaki (zwany Ruttą) jest w rzeczywistości sympatycznym i troskliwym chłopakiem, a między bohaterami rodzi się przyjaźń. A przynajmniej tak jest początkowo, gdyż przyjaźń szybko zmienia się w coś więcej, gdy Rutta wyznaje swoje uczucia Kodamie. Nowy uczeń choć z początku się waha postanawia dać szansę temu uczuciu i sam zanim się obejrzał wpada po uszy.
Tak rozpoczyna się historia tytułowych bohaterów, składająca się z krótkich rozdziałów opisujących ich wspólne chwili. W pierwszym tomie przyjdzie nam obserwować nie tylko początki ich znajomości, ale także znalazło się miejsce na krótszą historię o dwójce przyjaciół, nie związaną z historią Rutty i Kodamy, zatytułowaną – Torao i Tatsumi. Drugi tom z kolei skupia się na wydarzeniach bez których nie mogłaby się chyba obyć żadna szkolna historia – będziemy więc razem z bohaterami świętować Nowy Rok, Walentynki, weźmiemy udział w zawodach szkolnych, odwiedzimy rodziców Kodamy, przekonamy się, że nawet największy twardziel jak Rutta może się rozchorować, a także poznamy pewną kotkę.
Rutta i Kodama stanowią całkiem ciekawą parę. Z jednej strony mamy zawadiakę Ruizakiego, który nie stroni od bójek, do tego stopnia, że nawet wśród największych chuliganów zdobył respekt i szacunek, a przy tym jest miłym i troskliwym chłopakiem, którego po prostu trzeba lepiej poznać by przekonać się o jego dobrej naturze. Z drugiej strony mamy Kodamę, dość cichego i spokojnego chłopca, uprzejmego dla wszystkich. I choć przyjmuje on rolę uke*, trudno nazwać go zniewieściałym. To chłopak z krwi i kości, co zostało w mandze dobrze przedstawione.
Oczywiście choć większość akcji kręci się wokół głównej pary, nie zabrakło także ciekawych postaci pobocznych. Jak chociażby: Hiromi i Aki – zakochana w sobie para przyjaciół ze szkoły. Osobiście ogromnie polubiłam również rodziców Kodamy i… panią ze stołówki szkolnej. I choć postaciom pobocznym nie poświęca się tyle uwagi, widać, że są to realistycznie napisane postacie z indywidualnymi charakterami, a nie jedynie pionki mające co jakiś czas pchnąć historię Rutty i Kodamy do przodu.
Przyznam szczerze, że nie przepadam za mangami typu yaoi . Nie dlatego, że jestem uprzedzona do historii miłosnych dotyczących osób homoseksualnych, ale dlatego, że większość pozycji z jakimi miałam do czynienia opierała się na tych samych dość męczących schematach, w których homo poznaje hetero, bohaterowie się wahają, po drodze są różne “dramy”, a koniec końców i tak wszystko sprowadza się do pozbycia się wątpliwości i wspólnego skończenia w łóżku. Bądź mamy do czynienia z parą w której teoretycznie jest dwóch facetów, jednak w rzeczywistości jeden zachowuje się jak kobieta, a nie raz nawet jak kobieta wygląda. Rutta i Kodama stanowi tutaj ciekawy wyjątek – przede wszystkim bohaterowie bardziej pasują na bi niż homo. Po drugie relacja między nimi została wyjątkowo realistycznie pokazana i skupia się na aspektach o których wielu autorów yaoi w ogóle nie myśli bądź celowo o nich zapomina. Świetnym przykładem będzie tu dylemat otwierający drugi tom serii, czyli pytanie Kodamy: “Jakie to uczucie w kimś być?”.
Manga została wydana w charakterystyczny dla wydawnictwa Kotori sposób – z usztywnioną okładką ze skrzydełkami. Mangę otwiera jedna kolorowa strona, a na końcu każdego z tomów na czytelnika czeka posłowie od autorki, z którego można się dowiedzieć kilku ciekawostek na temat bohaterów i powstawania mangi. Bardzo podobało mi się również użycie zabiegu, który wcześniej spotkałam u wydawnictwa J.P.Fantastica – czyli zastąpienie dialektu japońskiego polską gwarą. Choć zraża to część czytelników, osobiście uważam, że świetnie oddaje różnice językowe i czyni całą historię wiarygodniejszą, dlatego zaliczam to jak najbardziej na plus i doceniam wysiłek włożony w tłumaczenie.
Rutta i Kodama to pozycja nad wyraz przyjemna w odbiorze. Z jednej strony wydaje się, że mamy tutaj klasyczny uroczy romans typu yaoi, z sympatycznymi bohaterami, jeżeli jednak przyjrzymy się szczegółom widać, że jest tutaj sporo przemyślanych elementów o których zapomina wielu autorów boys love. I za to należy sie ogromny plus. Jest to rozgrzewająca serce historia miłosna, pełna romantyzmu, a także scen seksu, których ilość powinna zadowolić miłośników gatunku.
https://koszzksiazkami.pl/rutta-i-kodama-tomy-1-i-2-recenzja/