Najnowsze artykuły
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński10
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
- ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant30
- Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Dominik Jarczewski OP
Źródło: http://dominikanie.pl
4
7,4/10
Pisze książki: religia
Urodzony: 1986 (data przybliżona)
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,4/10średnia ocena książek autora
52 przeczytało książki autora
45 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Nerw święty. Rozmowy o liturgii
Dominik Jarczewski OP, Dominik Jurczak OP
7,6 z 23 ocen
48 czytelników 4 opinie
2021
Najnowsze opinie o książkach autora
Nerw święty. Rozmowy o liturgii Dominik Jarczewski OP
7,6
"Nerw święty" od Wydawnictwa w Drodze zagościł na moim regale krótko po premierze. Jednak zawsze było coś innego.
Ale jak to się stało, że nie zwróciłam uwagi, że to NAPRAWDĘ ROZMOWY?
Mam trochę tak, jakbym się dosiadała do stolika i mogła się przysłuchiwać rozmowie, a nawet do niej włączyć.
"Dominikańskość" jest tą "moją" cząstką, miejscem w Kościele. I dlatego ta rozmowa jest mi bliska i mogę się z nią zgodzić. Mogę kiwać głową, mogę stwierdzić: no w końcu, niezbędnik myśli liturgicznych w jednym miejscu!
Znalazłam opinię "niczego się nie nauczyłem, przegadana książka". No TOTALNIE. Przegadana. Bo to rozmowa.
Jeśli szukasz teologii Liturgii na najwyższym poziomie to skocz do (przywoływanego w książce) Ratzingera. Chociażby.
Ale jeśli chcesz się pochylić nad tym, dlaczego jest właśnie tak, jak zachować jedność w różnorodności i jak po prostu oddychać Liturgią, bez przepychanek, to polecam.
Dwaj Dominikowie dominikanie zrobili dobrą robotę.
Nerw święty. Rozmowy o liturgii Dominik Jarczewski OP
7,6
Książka jest zapisem rozmowy o liturgii dwóch dominikanów, z czego zadający pytania jest filozofem, a drugi historykiem liturgii. Wyszło ciekawie. Z pewnością dużym atutem książki jest to, że forma wywiadu pochłania się bardzo łatwo, a przy tym zawiera jednocześnie sporo informacji. Obaj zakonnicy też nie zawsze w 100% się ze sobą zgadzają.
Generalnie przesłaniem książki jest to, by liturgia nabrała znaczenia w naszym życiu. Nie była przykrym obowiązkiem, a czymś co przemienia nasze życie. Niektóre spostrzeżenia o. Dominika Jurczaka OP (historyk liturgii) warto jednak przemyśleć. Bardzo podobał mi się wywiad o mszach dla dzieci i tego, jak w rzeczywistości banalizują one liturgię i stawiają księdza w roli kogoś kto ma być niedzielnym "baby-sitterem":
"Jeśli przychodzimy na liturgię, by miło spędzić czas, to jest wiele sposobów, by spędzić go milej. Sam uczestniczę w liturgii z nastawieniem, by w pewnym sensie zmarnować czas. Czasami to duże marnotrawstwo, bezczynność i bezradność. To jednak błogosławione marnowanie. Liturgia nie jest pragmatyczna, bo jej owoców nie da się zmierzyć „kościelnym miernikiem”. Jednak w życiu duchowym jest niezbędna: daje dostęp do Źródła, przemienia nas. Kiedy próbujemy po ludzku uprzyjemnić liturgię, istnieje niebezpieczeństwo, że będziemy ją uatrakcyjniać i dopasowywać do naszych potrzeb, na przykład szukając za wszelką cenę języka odpowiedniego dla dzieci. Na dłuższą metę nie karmi to dorosłego, a wręcz drażni, dzieci zaś, które przecież rosną i zaczynają zmagać się z pytaniami, uspokaja jedynie do pewnego stopnia. Takie podejście stawia w trudnej sytuacji także celebransa, od którego się oczekuje, że będzie showmanem, który zabawia dzieci. Z bycia przewodnikiem duchowym ksiądz staje się niedzielnym baby-sitterem, takim na 45 minut, który przy okazji musi zabawić jeszcze rodziców oraz dać im poczucie, że zdejmuje z nich obowiązek przekazu wiary."
Ktoś mógłby też powiedzieć - no dobra, ale to przecież rozmawiają dominikanie, a wiadomo jak to teraz jest z dominikanami i w ogóle pewnie mamy tutaj pięć garści modernizmu. Nie do końca tak jest. Owszem, jest tutaj sporo o liturgicznych tradycjonalistach, ale stosunek do nich jest zniuansowany. W jakiejś mierze jest im także przyznana racja - w nowym rycie często to osoba księdza staje na piedestale, odczuwalny jest też brak łaciny, a przez to w jakimś stopniu problem z tłumaczeniami mszału rzymskiego w różnych językach i odejście od katolickiej jedności, wspólnej modlitwy wszystkich katolików na świecie. Tam gdzie trzeba, nowy ryt jest krytykowany. Jednak zakonnicy podkreślają - liturgia nie powinna być manifestacją naszych własnych pragnień powrotu do romantycznej i wyidealizowanej przeszłości, ale być czymś jednoczącym i przede wszystkim - uwielbieniem Boga, a nie areną do przepychanek.
"Nie ma jednej idealnej czy uniwersalnej formy oderwanej od konkretnego człowieka i jego epoki. Twierdzenie, że msza przedsoborowa jest idealna lub że istnieje – jak to nazwałeś – msza wszech czasów, to uproszczenie, by nie powiedzieć – nadużycie. Poza tym, msza przedsoborowa, czyli jaka? Każdy jest po jakimś soborze – jedni po Soborze w Konstantynopolu, inni po Soborze Laterańskim IV, a jeszcze inni po Soborze Watykańskim II. Czy msza z XIII wieku, zakładając, że była wyłącznie jedna jej forma, odmienna od tej z początku XX wieku, jest lepsza?"
"Liturgia nigdy nie może być areną dla manifestowania czy udowadniania czegokolwiek. Ona jest uwielbieniem Boga. Jeśli zdradza swoje szczytne zadanie, staje się bałwochwalstwem. Niestety obecnie widać to w przepychankach związanych z formą komunii, kiedy ktoś – nie wyłączając księży – postanawia zamanifestować swoje przywiązanie do tradycji albo wprost przeciwnie. Wykorzystuje wówczas rzeczy najświętsze do własnych celów."