Były prokurator Wydziału Śledczego Prokuratury Wojewódzkiej w Poznaniu, wieloletni radca prawny Okręgowej Izby Radców Prawnych w Poznaniu, obecnie adwokat, członek Wielkopolskiej Izby Adwokackiej w Poznaniu. W 2014 roku razem z Michałem Larkiem wydał „Martwe ciała”, reportaż kryminalny o Edmundzie Kolanowskim, seryjnym mordercy z Poznania. Pod szyldem Czwartej Strony autorzy napisali kryminał „Mężczyzna w białych butach”, inspirowany głośną historią zabójstw z lat 90.
Przyznam szczerze, iż jestem w wielkim szoku, że dotąd jeszcze nie słyszałem o historii Edmunda Kolanowskiego.
Sam tytuł i okładka sugerują, że lekturą, którą dziś recenzuję, będzie dotyczyła drastycznej historii. Nie spodziewałem się, że aż tak. Jak dotąd, nie miałem styczności z reportażami, które opisywałyby zwyrodnialców borykających się z nekrofilią. Aż ciężko uwierzyć, że to co przeczytałem na łamach Martwych ciał działo się naprawdę.
Nie chciałbym pastwić się nad autorami, niczym Edmund Kolanowski nad swoimi ofiarami, ale niestety czuję się w obowiązku wspomnieć o kilku mankamentach tej książki. Oczywiście reportaż rządzi się swoimi prawami, jednak ta lektura była dla mnie nieco chaotyczna, a sposób jej narracji był dla mnie zwyczajnie... niewygodny.
Wspomniana pozycja momentami miała według mnie zbyt szybki rytm. Krótkie zdania uciekały niczym życie z ofiary morderstwa. Co więcej, bywały też chwile, kiedy tempo książki niepotrzebnie się dłużyło i miałem wrażenie, jak gdybym po prostu czytał akta sprawy.
Reportaż ten brzmi, jak gdyby został napisany w czasach PRLu. Nie wiem, czy był to celowy zabieg, aby przenieść czytelnika do czasów, kiedy toczył się proces słynnego wówczas nekrofila, jednak niestety nie przypadło mi to do gustu.
Ta historia miała naprawdę wielki potencjał. Niestety z mojej perspektywy nie został on wykorzystany. Mimo iż czytałem wydanie drugie, poprawione. Mimo wszystko nie poddaję się i planuję jeszcze sięgnąć po jakąś inną książkę, którą napisał Michał Larek. Może kryminał w jego wykonaniu wypadnie w moich oczach lepiej? ;)
Edmund Kolanowski to polski morderca, ale i nekrofil, który czerpał satysfakcję z wycinania narządów rodnych kobiet w celu ich późniejszego wykorzystania. To właśnie jego działania o podłożu fetyszystyczno-nekrofilnym budzą w ludziach największe obrzydzenie, ale i ciekawość.
Lektura "Martwych ciał" dostarczyła mi bardzo skąpą wiedzę o samym Kolanowskim. W tej pozycji znajduje się zdecydowanie za mało treści o ww. nekrofilu, a stanowczo za dużo informacji o śledczych prowadzących sprawę i ich sukcesach. Oczekiwałam wiwisekcji umysłu zbrodniarza, a zamiast tego otrzymałam porcję gdybań dotyczących tego, jak dane zeznania wyglądałyby w filmie, a także wiele niepotrzebnych opisów dialogów.
Lubię, gdy książki true crime są napisane na chłodno i profesjonalnie. Jednak w tej pozycji znalazło się za dużo znaków zapytania, emocjonalnych opisów i wykrzykników przez co momentami odnosi się wrażenie, że pozycja ta została napisana w sposób nieco amatorski.
Niestety, nie przemówiła do mnie ani forma, ani treść "martwych ciał". Trudno nazwać tę pozycję książką, jest to w zasadzie streszczenie historii o polskim nekrofilu. Streszczenie, które owszem - zachęca do zgłębienia wiedzy o Kolanowskim, natomiast wydając pieniądze na te pozycję byłam wystarczająco zachęcona. Oczekiwałam konkretów, których niestety nie otrzymałam. Po inne książki autorów z przyjemnością sięgnę, jednak tej ze zdjęcia zdecydowanie nie polecam